Ines
zgodziła się pójść na policję i donieść na Ricka. Miała opory, ponieważ
okropnie bała się jego zemsty. Chciała uniknąć konfrontacji tego łajdaka z nami
czy dziennikarzami, którzy łakną takich sensacji.
Funkcjonariusze
obiecali, że poszukiwania podejrzanego rozpoczną natychmiast. Przy tej rozmowie
obecna była również pani psycholog, która bardzo jej pomogła. Roztrzęsiona
brunetka dzięki profesjonalnej opiece psychologicznej i pomocy policjantów, z komisariatu
wyszła spokojniejsza i lekko uśmiechnięta.
Zabrałam
ją na deser, byśmy mogły poprawić sobie humor. Dzień wywiadu chłopaków zbliżał
się nieubłaganie a ja martwiłam się nieustannie o zdrowie Louisa, bo chociaż doktor
Madison zapewniał, że jego stan jest już stabilny i nie ma przeciwwskazań przed
powrotem do pracy, ja jak zawsze musiałam mieć złe przeczucia.
-
Lou zaproponował żebym wystąpiła z nimi podczas ich pierwszego koncertu… -
musiałam jej w końcu o tym powiedzieć.
-
No to super. W czym problem?
-
Nie wiem czy jestem gotowa żeby wrócić na scenę.
-
Abby, co się z tobą stało? Gdzie się podziała ta nieustraszona, uparta i
przebojowa Mia, dla której występy były źródłem energii?- Opieprzyła mnie.- Ja
rozumiem, że dużo przeszłaś. Ciąża, szpital, przeszczep Lou, ale to nie
wyklucza możliwości powrotu do tego, co kochasz. Twoi fani na ciebie liczą. A
Tomlinson na pewno będzie cię wspierał- oznajmiła stanowczo.
-
Ale… - chciałam coś powiedzieć.
-
Żadnych wymówek. Dzisiaj zadzwonisz do Lynn i Adama. Mia wraca – ogłosiła
triumfalnie.
-
Ness, Ty mnie kiedyś wykończysz – zatopiłam usta w kolejnym kawałku ciasta.
Harry
wybrał się z Liamem do centrum handlowego. Szukał jakiegoś wyjątkowego prezentu
dla Ines. Chciał jej jakoś pokazać, że jest dla niego ważna. Po tym, co
ostatnio się działo między nimi, zależało mu na tym by traktować ją z należytym
szacunkiem i otoczyć ją miłością. Pomyślał, że przepiękny drobiazg mógłby
wywołać jej uśmiech, a to było jego celem. Jej radosny śmiech był balsamem dla
jego uszu. Pragnąłby czuła się szczęśliwa i bezpieczna.
-
No chyba naprawdę się zakochałeś skoro już szukasz podarunku – stwierdził Li.
-
Ona jest tak inna niż wszystkie, że mam niesamowite szczęście, że jest właśnie
ze mną – był tak rozkojarzony, że nie zauważył dziewczyny idącej z przeciwka,
wpadł na nią i oblała się przez niego kawą, którą niosła.
-
Najmocniej cię przepraszam – spojrzał na nią.
-
Zdarza się, nic się nie stało – wyciągnęła z dużej torby chusteczkę i przesuszyła
plamę.
-
Zapłacę za pranie, daj mi tylko namiary na siebie – zaproponował bez namysłu.
Dziewczyna
chwilę się zastanowiła. Na małej karteczce z notesu napisała swoje imię,
nazwisko i numer telefonu.
-
Dziękuję, to bardzo miłe z twojej strony – podała mu kartkę.
-
Jestem Harry, a to Liam – przedstawił siebie i przyjaciela, przyglądając jej
się z przygryzioną wargą.
-
Cate – uścisnęła im dłonie.
-
Jutro do ciebie zadzwonię i powiesz mi ile jestem ci winien ok.?- Hazza był
wyraźnie zauroczony przepiękną blondynką o zmysłowym spojrzeniu.
-
Będę niecierpliwie czekała – powiedziała zalotnie, zarzuciła włosami i odeszła.
-
Oj Harry, Harry. Ty nigdy się nie zmienisz – Payne załamał ręce.
-
No, co?- Kompletnie nie rozumiał przyjaciela.
-
Dopiero, co mówiłeś o tym, jaki jesteś zakochany w Ines, a tamtej Cate śliniłeś
dekolt.
-
Daj spokój, przesadzasz – machnął na to ręką i wszedł do sklepu z biżuterią.
Tymczasem
wracałyśmy z Ness do domu. Opowiadała mi o tym jak jej dobrze z Harry’m i jak
powiedział, że ją kocha. Byłam szczęśliwa widząc jej uśmiech. Miałam nadzieję,
że Styles tego nie spieprzy, bo chyba bym go wykastrowała. Nasz dobry humor
natychmiast stanął pod znakiem zapytania, gdy pod drzwiami naszego mieszkania
znalazłyśmy pudełko. Ines je otworzyła, a w środku znajdowała się czerwona róża
z mnóstwem obrzydliwych robaków oraz karteczka.
‘
Pożałujesz tego. Ricky.’
Dziewczyna
natychmiast upuściła obrzydliwy podarunek i rozpłakała się, wbiegając do
środka. Rozejrzałam się, wokół aby upewnić się czy Argentyńczyk nie schował się
gdzieś w pobliżu. Dołączyłam do przyjaciółki i objęłam ją opiekuńczo ramionami.
Chwilę później wezwałam policję, która zabezpieczyła ‘prezent’. Porozmawiali z
nami, spisali zeznania i zakończyli interwencję, zabierając paczkę ze sobą.
Nessie starała się nie pokazywać emocji ani nie płakać podczas obecności
policjantów. Znałam ją doskonale i wiedziałam, że panicznie się boi.
Przyrządziła
nam risotto na obiad, wypiłyśmy po kieliszku wina, po czym pomogłam jej
przygotować się na wieczorną randkę z Harry’m <klik>.
Wyglądała prześlicznie. Na koniec musnęłam jej usta brzoskwiniowym
błyszczykiem.
W
samą porę, bo Hazza już przyjechał. Posłałam przyjaciółkę na dół a przez okno
obserwowałam jak się witają i wsiadają do auta. Skorzystałam z okazji i
zadzwoniłam po Lynnette i Adama. Musiałam ich poinformować o swojej decyzji,
dotyczącej powrotu do show biznesu. Miałam pewne obawy, ale rozmowa z Ines je
rozwiała. Fani zawsze byli dla mnie ogromnym wsparciem, ich wiadomości i tweety
podnosiły mnie na duchu w chwilach zwątpienia, więc nie mogłam tak po prostu
zostawić ich bez słowa. Owszem media wciąż wpychały swój wścibski nos w nie
swoje sprawy, dogryzali mi, a ich spekulacje były wręcz niedorzeczne, ale takie
były warunki mojej kariery od początku. Musiałam chronić moją prywatność
bardziej niż zazwyczaj, ale z drugiej strony nie mogłam mieć do nikogo
pretensji o niestosowne pytania i artykuły. Sama podjęłam decyzję o byciu osobą
publiczną i nauczyłam się żyć z tym zainteresowaniem. Dopóki byłam samotna,
zdecydowanie lepiej radziłam sobie z negatywnymi skutkami sławy, ale odkąd
zostałam związana z One Direction to już nie dotyczyło tylko i wyłącznie mnie.
Paparazzi byli nieustępliwi, zależało im na świetnym ujęciu lub na zdobyciu
taniej sensacji, więc śledzili każdy nasz krok.
Skoro
zdecydowałam się na ponowne wtargnięcie do tego zwariowanego świata pełnego jupiterów,
fleszy, pytań i biegu musiałam porządnie się do tego przygotować. Konieczna
była konsultacja z moim teamem, lekcje śpiewu z ukochaną Rachel i spotkanie z
moimi choreografami.
Jeśli
Mia wróci, to w wielkim stylu!
Styles
i Rodrigez siedzieli w uroczej, kameralnej knajpce. Chłopak wciąż prawił jej
komplementy, a ona się rumieniła. W końcu wyjął maleńkie pudełeczko i położył
je na stoliku tuż koło jej dłoni.
-
Co to jest?- Spytała zaskoczona.
-
Prezent dla ciebie – odpowiedział krótko.- No otwórz, chcę wiedzieć czy ci się
podoba – zachęcił ją entuzjastycznie.
Otworzyła
powoli i jej oczom ukazał się złoty łańcuszek z przepiękną zawieszką w
kształcie serca z trzema maleńkimi diamencikami i aniołkiem.
-
Zobacz, co jest z tyłu – dodał.
Na
odwrocie serduszka była wygrawerowana literka ‘H’.
-
Żebyś wiedziała, że jesteś dla mnie ważna i twój Anioł Harry nad tobą czuwa –
uśmiechnął się, uprzedzając jej kolejne pytanie.
-
Dziękuję, bardzo ci dziękuję – pochyliła się w jego stronę i gorąco go
pocałowała. - Jesteś taki kochany.
-
Cieszę się, że ci się podoba. Naprawdę. Nie miałem pojęcia, co wybrać – zaśmiał
się.
-
Abby ci pomagała?
-
Nie. Liam.
-
To jemu też muszę podziękować.
-
Jemu też powiesz, że jest kochany?- Spytał zazdrosnym tonem.
-
Nie, to określenie jest zarezerwowane tylko dla ciebie, kochanie – uraczyła go
swoim cudownym, szerokim uśmiechem.
-
I tak ma być – pocałował ją w policzek.
-
Dogadajcie się z Johnem, chcę jak najszybciej ustalić datę koncertu żeby dobrze
się przygotować – moja rozmowa z Lynn i Adamem dobiegała do końca.
-
No jasne, wszystko załatwię. O nic się nie martw – mówił podekscytowany
menager.
-
Bardzo się cieszymy, że jednak się zdecydowałaś – przytuliła mnie Lynn.
-
Ja też. Koniec tego ukrywania. Nie mogę sprawić zawodu moim fanom –
uśmiechnęłam się.
-
Zadzwonisz do Lou?- Spytali oboje.
-
Nie. Chciałabym żeby to była dla niego niespodzianka, ok.? Po prostu wejdę w
pewnym momencie na scenę i go zaskoczę. A teraz wybaczcie, ale umówiłam się z
nim, że przyjadę na noc.
-
Pewnie, jedź. Jesteśmy w kontakcie – pożegnali się i nieziemskich nastrojach
wyszli.
Tymczasem
ja wybrałam się pod prysznic, zażyłam kąpieli, wysuszyłam i ułożyłam włosy,
ubrałam się, spakowałam kilka niezbędnych drobiazgów i byłam gotowa <klik>. Wezwałam taksówkę i już po
około kwadransie znajdowałam się pod domem zespołu. Drzwi otworzyła mi Perrie,
która, jak się dowiedziałam przed sekundą z jej wyjaśnień, również miała zostać
dziś na noc. Przywitałam się z nią serdecznie. Chociaż się nie przyjaźniłyśmy,
bardzo ją lubiłam. Ona idealnie pasowała do roztrzepanego Zayna, a Danielle do
poukładanego Liama. Ku mojemu zdziwieniu Dani też u nich była. Ucieszyłam się
na jej widok, bo zawsze kibicowałam temu związkowi. Przywitałam się z
chłopakami, posiedzieliśmy razem przy Scrable, a później pary rozeszły się po
pokojach.
-
Jak się czujesz?- Rzuciłam się na łóżko swojego chłopaka.
-
Dobrze. Rana doskonale się zagoiła. Muszę się pojawiać na okresowych badaniach,
co pół roku, ale mam zezwolenie na pełen powrót do grona żywych – poruszył
zabawnie brwiami.
-
Tomlinson, jesteś zboczony – roześmiałam się szczerze, gdy zamknął mnie w
uścisku swoich ramion.
-
Nakręcam się jeszcze bardziej, gdy używasz mojego nazwiska – mruknął wprost do
mojego ucha.
-
Ciekawe, czemu – zaśmiałam się, udając zamyśloną.
-
Może, dlatego, że kiedyś będziesz panią Tomlinson – powiedział to tak poważnie,
wpatrując się w moje oczy, że aż poczułam dreszcze na cały ciele.
-
Lepiej mnie pocałuj – postanowiłam nie komentować tej krępującej wypowiedzi i
zajęłam swojego chłopaka o wiele przyjemniejszą czynnością.
________________________________________________________________________
________________________________________________________________________
Witam po dłuższej przerwie.
Jak matury? Trzymam kciuki za wszystkich!
Nie jestem zadowolona z tego rozdziału, choć poprawiałam go kilka razy. Następne będą lepsze.
Jeszcze dosłownie parę odcinków i kończę pierwszą część. Szybko zleciało :)
Dziękuję za komentarze i zapraszam również na www.marked-ff.blogspot.com
Całuję <3