poniedziałek, 30 grudnia 2013

Pięć


Wolny czas powoli nam się kończył. Zostały dwa dni lenistwa. Razem z Ines chodziłyśmy po centrum handlowym w poszukiwaniu kreacji na premierę filmu, na którą byłyśmy zaproszone razem z One Direction. Nessie nie chciała o tym słyszeć. Jest tak nieśmiała, że zamiera w blasku fleszy. Wręcz wymusiłam na niej by poszła z nami. Ja szłam z Harrym, Liam z Sophie, a Zayn z Perrie. Louis szedł sam, a Niall chciał żeby Ines poszła, jako jego partnerka. Miałam dziwne wrażenie, że się w niej podkochuje, ale o to pomartwię się później. Po długich poszukiwaniach z ciekawskimi paparazzi za plecami znalazłyśmy dwa zestawy, jeden dla mnie i jeden dla Ness. Zadowolone udałyśmy się do Starbucksa na gorącą czekoladę z orzechami. Wykończone chodzeniem po sklepach, usiadłyśmy w kącie kawiarni i po cichu rozmawiałyśmy. Ludzie nam się przyglądali. Nie musiałam tego widzieć, po prostu to czułam. Kilka osób podeszło po autograf, co przyjęłam na spokojnie i z uśmiechem. Wiedziałam, że gdyby nie fani, nie byłoby mnie w branży i nigdy im nie odmawiałam.
– Strasznie brakowało mi zakupów z najlepszą przyjaciółką – dobry humor nie opuszczał mnie od rana.
– Mi też. A powiedz mi, masz kontakt ze swoim ojcem?– Poruszyła drażliwy temat.
– Sporadyczny. W urodziny i święta. Tyle.
– Nie zmienił się?
– Ani trochę. Nadal jest tym samym egoistą. Podobno znowu mam nową mamusię – pokazałam cudzysłów w powietrzu.
– Dobrze, że się od niego odcięłaś. Przynajmniej wszystko, co masz zawdzięczasz sobie. Jestem z Ciebie taka dumna – dziewczyna ścisnęła moją dłoń.
– Wiem..– pomyślałam o swojej mamie.
– Ona też jest z Ciebie dumna – Ness czytała mi w myślach, jak zawsze.
– Zawsze tego chciałam.


Przez nachalnych dziennikarzy miałyśmy mały poślizg w przygotowaniach, więc szybko pojechałyśmy do kosmetyczki i fryzjera. Tak jak było zaplanowane, przyjechałyśmy do chłopaków ok. godziny osiemnastej. Udostępnili nam jedną łazienkę, w której się zamknęłyśmy i przebierałyśmy. Spojrzałam na przyjaciółkę. Nie potrzebowała różu na policzkach. Było po niej widać, że jest podekscytowana swoim pierwszym publicznym wyjściem i tym jak wygląda. Naturalnie proste włosy miała poskręcane i pospinane w idealną i niecodzienną fryzurę, która odsłaniała jej piękną twarz i delikatne ramiona. Wyglądała jak księżniczka. Do swojego wyglądu byłam już przyzwyczajona, ale ją pamiętam w luźnych topach i jeansach.
– Nessie, wyglądasz genialnie. Oby Harry’emu oko zbielało – puściłam do niej oczko.
– Przestań – jeszcze bardziej się zaczerwieniła.
– Chodź, zejdziemy zobaczyć jak im idzie. Na bank Lou i Zayn kłócą się jeszcze o czas w łazience – śmiałam się, gdy wychodziłyśmy.
Na dole, istotnie Tommo i Malik przepychali się przed lustrem, a pozostała trójka siedziała w salonie. Rozmawiali o premierze, ale ucichli, gdy tylko na nas spojrzeli. Tak jak się tego spodziewałam, na wstępie komplementowali Ines. Oglądali ją z każdej strony. Zwłaszcza Harry’emu ciekła ślinka. Cały on. Nie byłam zawiedziona ani zła. Wręcz przeciwnie, cieszyłam się, że to ona jest w centrum uwagi. Lou i Zayn zareagowali tak samo, kiedy do nas dołączyli. Zostawiłam ich na chwilę i poszłam do kuchni po szklankę soku porzeczkowego. Uśmiechałam się sama do siebie, stojąc przodem do okna, a tyłem do wejścia. Usłyszałam jak ktoś wchodzi i staje tuż za mną, ale nie odwracałam się.
– Ja uważam, że wyglądasz zjawiskowo– zadrżałam słysząc jego szept i specyficzną chrypkę.
– Lou, dlaczego zawsze zachodzisz mnie od tyłu?– Nie poruszyłam się tylko zamknęłam oczy, rozkoszując się jego ciepłym oddechem na szyi.
– Bo zawsze pięknie pachniesz i w takiej pozycji najlepiej to czuję – poczułam jak drażni moją skórę koniuszkiem nosa i po chwili gwałtownie się odwróciłam.
– W co Ty grasz Tomlinson? Nadal jestem na Ciebie wściekła– Uniosłam jedną brew i wpatrywałam się w jego oczy.
– Ja? W nic – zrobił minę niewiniątka, kręcąc głową.
– Nie wiem, czego ode mnie chcesz, ale przestań się mną bawić, bo oberwiesz jeszcze raz – poinformowałam go, dopiłam sok, odłożyłam szklankę i wyszłam z kuchni.
Jeśli zostałabym tam jeszcze minutę, z pewnością rzuciłabym się na niego i albo bym go uderzyła albo pocałowała. Te jego oczy doprowadzają mnie do obłędu.
– To jak? Wszyscy gotowi? Możemy iść?– Spytał radośnie Niall.
– Na to wygląda – Harry zmierzył wszystkich wzrokiem i skierowaliśmy się do limuzyny, która czekała przed posesją zespołu.


Premiera, jak to premiera. Mnóstwo gwiazd, tłumy fanów i zatrzęsienie fotografów, dla których trzeba było przytulać i całować się ze Stylesem. Nie narzekałam, bo było to przyjemne. Jedna z dziennikarek na czerwonym dywanie poprosiła o krótki wywiad.
– Wyglądacie razem zjawiskowo. Harry, jakie to uczucie mieć za dziewczynę tak utalentowaną i rozchwytywaną piosenkarkę?– Banalne pytanie.
– Dziękujemy. Mia z pewnością ma w sobie ostry pazur i nieraz daje mi popalić, ale jest nieziemsko seksowna. Zresztą proszę na nią spojrzeć – wskazał na mnie ręką.
– Typowy Harry. Żarty zawsze się go trzymają – wtrąciłam z szerokim uśmiechem, przekładając ostrożnie włosy na prawe ramię.
– Zaprzeczasz?– Ciągnęła reporterka.
– Powiedzmy, że mam trochę skromności w sobie i nie będę się na ten temat wypowiadać – zaśmiałam się.
– A co powiesz w takim razie na temat plotek krążących wokół Twojego chłopaka i jego licznych romansów?– Zawsze zadają nam to samo pytanie.
– Ufam mu. Wiem, jaki jest show biznes. W tej branży oboje musimy sobie ufać, jeśli nie chcemy się wiecznie kłócić. Ostatnio czytałam, że Harry zdradza mnie z Taylor Swift, dodali nawet zdjęcia. Tylko, że ja widziałam te zdjęcia, jeszcze zanim trafiły do sieci. Taylor była na nich ze swoim obecnym chłopakiem a nie Stylesem – ustosunkowałam się do ostatnich plotek.
– A parę dni temu pisali, że Mia spotyka się z Enrique prywatnie, a oni nagrywali tylko piosenkę – dodał loczek w swoim wyluzowanym stylu.
– Także sama widzisz moja droga, że nie możemy wierzyć we wszystko, co piszą – uroczo się do niej uśmiechnęłam, obejmując mocniej chłopaka.
– Wygląda na to, że nic nie jest w stanie zakłócić szczęścia tej pary– powiedziała do kamery.
Zadała nam jeszcze parę pytań na temat zamiarów zawodowych i puściła wolno. Po premierowym pokazie filmu, wybraliśmy się na małe afterparty w domu, któregoś z aktorów.
Zauważyłam, że wielu gwiazdorów usiłowało poderwać Ines. Kazałam Niallowi pilnować jej jak oka w głowie. Po jakimś czasie przybiegli do mnie oboje, a Ness zaczęła opowiadać, że rozmawiali z kimś od Victoria’s Secret i zaprosili ją na spotkanie.
– Mogę zostać ich Aniołkiem– przyjaciółka nie posiadała się z radości.
– Bardzo się cieszę – przytuliłam ją mocno.– Gratuluję, niedługo będziesz bardziej sławna niż my – patrzyłam na iskierki w jej oczach.
– Nie ma takiej opcji– zaprzeczyła.
Reszta wieczoru mijała nam na tańcach i piciu alkoholu. Muszę przyznać, że barmani zatrudnieni na tą okazję robili genialne drinki. Miałam dość mocną głowę i pomimo wielu promili we krwi nigdy się nie zataczałam jak niektóre gwiazdy. W pełni trzeźwy był tylko Liam. Zayn i Perrie zmyli się wcześniej. Za to Sophie– dziewczyna Payne’a była jak zwykle niesamowicie irytująca. Nie wiem, dlaczego, ale nie lubiłam jej. Wolałam Danielle. Przez zachowanie Soph, Liam musiał zabrać ją do jej mieszkania i zostać tam z nią. Ekipa się wykruszyła, bo zostałam tylko ja, Harry, Niall, Ines i Louis. Dopiero nad ranem pojechaliśmy do willi chłopaków. Ines legła z emocji i zmęczenia w sypialni Nialla, on natomiast położył się u Zayna. Lou zniknął mi z oczu. Zdjęłam szpilki ze stóp od razu po przekroczeniu progu i szłam na boso trzymając je w ręku. Hazza zrobił nam jeszcze mojito, która uwielbiałam i poszliśmy do jego sypialni. Nie bałam się z nim spać, już nieraz tak spędzaliśmy noce. Postawił szklanki na stoliku nocnym i usiadł na łóżku.
– Idziesz wziąć prysznic?– Spytał mierzwiąc swoje brązowe loki.
– Idę, zaraz wracam – otworzyłam jego szafkę i wybrałam jedną z jego koszulek, po czym wciąż na boso skierowałam się do łazienki.
Zmyłam z siebie makijaż, lakier do włosów, brokat i wszelkie inne ulepszenia. Przebrałam się w koszulkę Stylesa. Pachniała nim tak, że aż kręciło mi się w głowie. Chociaż może to od alkoholu. Sama nie wiem. Dokończyłam smarowanie ciała balsamem o zapachu miodu i pomarańczy, przeczesałam mokre włosy i przesuszyłam je trochę. Po umyciu od razu zrobiły się miękkie i naturalnie puszyste. Umyłam jeszcze zęby i już miałam wychodzić, kiedy Harry bez ostrzeżenia wpadł do pomieszczenia.
– A Ty tu, czego? Mówiłam, że tu będę – spojrzałam na niego jak na wariata.
– W sumie.. To już zapomniałem, co chciałem – zaśmiał się jakoś dziwnie.
No tak. Robi się trochę gapowaty po alkoholu.
– Dobra, ja już idę, przesuń się – chciałam go minąć.
Wtedy złapał mnie w pasie i oparł o ścianę.
– Harry?– Spytałam niepewnie.
Zamknął drzwi, przylgnął do mnie ciałem i przygryzł płatek mojego ucha. Nie wiem, kiedy się zorientował, że to tak mocno na mnie działa. Jęknęłam cicho. Jego lewa dłoń wylądowała na moim nagim udzie i powoli wsuwała się pod koszulkę, którą miałam na sobie. Pocałunkami zszedł na moją szyję, ramię i obojczyk.
– Harry przestań…– mruknęłam, podciągając rękę na wysokość jego obojczyka i usiłując go odepchnąć.
Nadal nic nie odpowiedział. Wręcz przeciwnie, jednym sprawnym ruchem wziął mnie na ręce i całując gorąco moje wargi zaniósł mnie do swojej sypialni. Odwzajemniałam, bo lubiłam jego pocałunki. Nie miałam siły dłużej się opierać. Bo w końcu, co może się stać? Nawet jak się z nim prześpię, to oficjalnie jest moim chłopakiem, a poza tym jestem kobietą. Mam swoje potrzeby. Targały mną sprzeczne uczucia.

Położył mnie na łóżku i muskał wargami wewnętrzną część moich ud. Drżałam za każdym razem, gdy jego usta dotykały mojej skóry. Nie wytrzymałam tego i szarpnęłam go za włosy żeby uniósł się na poziom mojej twarzy, a gdy to zrobił wpiłam się w jego wargi jak wampirzyca żądna krwi. Co było dalej? Dokładnie nie pamiętam. Jedynie urywki. Uczucie ciężaru na piersiach, otwierane drzwi, Lou i jego pocałunek.
________________________________________________________________
Witajcie!
Oto ostatni odcinek w tym roku.
Mam nadzieję, że Sylwestra wszyscy spędzą najlepiej jak się da.
Życzę Wam wszystkiego najlepszego!
Oby One Direction przyjechali do nas, oby! :)
Całuję gorąco :*

wtorek, 24 grudnia 2013

Cztery

Ze snu zbudziły mnie ptaki ćwierkające za oknem. Miałam ochotę wyłapać je wszystkie i podusić. Jak można budzić człowieka nad ranem? W morderczym nastroju sięgnęłam na szafkę nocną w poszukiwaniu zegarka Harry’ego. Przetarłam oczy dłonią i spojrzałam na tarczę z wskazówkami. Dochodziła godzina trzynasta. Że co?! Nigdy, po żadnej imprezie nie spałam tak długo. Odłożyłam własność Stylesa na miejsce i ułożyłam się z powrotem na poduszce. Przekręciłam głowę w lewo i napotkałam jego twarz. Oczy zamknięte, usta wykrzywione w bliżej nieokreślonym grymasie, włosy roztrzepane, równomierny oddech i ręce rozrzucone w okolicach głowy. Słodko wyglądał, gdy spał. Niestety musiałam go obudzić. Nie chciałam samotnie schodzić do kuchni. Konfrontacja z Lou, po wczorajszym zajściu nie była dobrym pomysłem.
– Harry, obudź się – lekko szturchnęłam go w ramię.
Zero reakcji.
– Harry?– Powtórzyłam czynność.
Nadal zero reakcji. Pochyliłam się nad nim, delikatnie cmoknęłam w usta i wyszeptałam do ucha zmysłowym głosem:
– Tygrysie, Twoja Tygrysica Cię pragnie…
Od razu się obudził i patrzył na mnie bardzo przytomnie jak na kogoś, kto właśnie się został wyrwany z głębokiego snu.
– Mówiłaś coś o pragnieniach mojej Tygrysicy?– Uniósł cwaniacko jedną brew.
– Tak. Moim pragnieniem jest zjedzenie wspólnego śniadania z chłopakiem – uśmiechnęłam się radośnie.
– Aaaa, takie pragnienie – westchnął ze smutkiem.
– Tak kochanie, właśnie takie. Wstań i chodźmy coś zjeść – wstałam i zaczęłam ściągać go z łóżka siłą, ale ani drgnął.
– Uważaj, bo się przedźwigniesz, ptaszku – puścił do mnie oczko i sam się podniósł.
– Nie mów mi nic o ptaszkach. To one mnie obudziły – ziewnęłam nieoczekiwanie.
– Chodź – splótł ze mną palce i pociągnął za sobą na korytarz.
Śmiałam się z niego całą drogę do kuchni. Uwielbiałam się z nim śmiać. Miałam wielkie szczęście, że zawsze był przy mnie. Na miejscu zastaliśmy oczywiście Nialla, który zajadał się płatkami z mlekiem, Ines jedzącą kanapki z szynką i pomidorem oraz Louisa, grzebiącego widelcem w jajecznicy. Nawet nie uraczył nas spojrzeniem, gdy się pojawiliśmy. W oczy rzucił mi się tylko czerwony ślad na jego policzku. Musiałam mocno go uderzyć. Aż tak mocno nie chciałam, ale nie będę przepraszać. On powinien to zrobić pierwszy. Usiedliśmy z Loczkiem na wolnych krzesłach przy stole i ustalaliśmy, co będziemy jeść. Zdecydowaliśmy się na proste kanapki, które wspólnie przyrządziliśmy. Przy nim nie mogłam się smucić, nie pozwalał mi na to. Nie wiem czy on planował i zapisywał sobie wszystkie głupie rzeczy, które mówił czy był aż tak kreatywny, ale potrafił mnie rozbawić.
– Niall, wstawić Ci jeszcze mleka?– Spytałam, przeczuwając, że jedna porcja to będzie dla niego za mało.
– O, jakbyś mogła to poproszę – wybełkotał z pełną buzią, opluwając wszystko wokół.
Znowu się zaśmiałam, co wyraźnie rozdrażniło Tomlinsona, bo zostawił talerz w zimną już jajecznicą i poszedł do salonu.
– Proszę braciszku – wlałam Horanowi mleko do pustej już miski i podałam pudełko jego ulubionych płatków.
– Dziękuję, jesteś wspaniałą siostrą – soczyście ucałował mnie w policzek.
Oj tak. Blondyn był jak młodszy brat, którego nie miałam. W tamtej chwili uświadomiłam sobie, że właściwie oni wszyscy zastępowali mi rodzinę, za którą tak tęskniłam. Nie byłam sama. Nareszcie istniał ktoś, dla kogo byłam ważna. Każdy z chłopaków pełnił jakąś odrębną rolę w moim życiu. Kłóciliśmy się nieraz, ale potrafiliśmy się szybko godzić. Ines była za to moim dobrym duszkiem, moją ukochaną siostrą.
– Jak się czujesz, Nessie?– Zagadnęłam przyjaciółkę, gdy popijała swoją ulubioną herbatę z goździkami.
– Świetnie. Co prawda chce mi się strasznie pić, ale jest lepiej niż było – posłała mi ciepły uśmiech.
– Niall się Tobą zaopiekował?
– Tak. Odprowadził mnie do pokoju, pomógł z pościelą.
– Dałem całusa na dobranoc i pokornie poszedłem do swojego pokoju – dodał blondyn.
– Grzeczny Nialler – poczochrałam mu włosy.
Zjedliśmy śniadanie i razem z Haroldem zajęliśmy miejsce w salonie. On nadal był w bokserkach, bo uwielbiał chodzić po domu w negliżu, ja nadal byłam w jego koszulce, bo nie pozwolił mi się przebrać. Lou siedział w fotelu i uparcie wpatrywał się w ekran telewizora. W głębi duszy bawił mnie ten widok. Wyglądał jak obrażony pięciolatek. Urocze.
Tego dnia wycieczkowicze mieli wrócić do domu. Spodziewaliśmy się zobaczyć Zayna i Liama lada moment. I mieliśmy nosa, bo zjawili się krótko po piętnastej. Z radością rzuciłam się na nich jak wygłodniała lwica na zdobycz, aby ich uściskać. Ledwo wytrzymali mój napad, bo zachwiali się na nogach.
– Też się stęskniłem – wymamrotał Zayn, próbując uwolnić twarz z nacisku mojego ramienia.
– O przepraszam – roześmiałam się, uwalniając obu.– Ale tak strasznie mi Was brakowało – uśmiechnęłam się niewinnie i przytuliłam się do Malika.
Żeby objąć jego szyję musiałam wspiąć się na palce, bo był zdecydowanie zbyt wysoki jak dla mnie. Przez ten gest skupiłam na sobie wzrok wszystkich obecnych panów. Koszulka podciągnęła się na tyle, aby odsłonić moje pośladki, które osłaniały tylko koronkowe majtki.
– Abs…– Liam chrząknął znacząco, naciągając materiał na moją pupę.
– Dajcie spokój. W bikini mnie widzieliście przecież – machnęłam na to ręką i przerzuciłam ramiona na Payne’a.
On z całej paczki rozumiał mnie zawsze najlepiej. I chyba zawsze za nim najmocniej tęskniłam, gdy wyjeżdżali.
– Tęskniłeś?– Nie wypuszczając go z uścisku, cofnęłam głowę i spojrzałam mu w oczy.
– No pewnie. Zwłaszcza za tym zadartym noskiem – palcem wskazującym prawej dłoni przejechał po moim nosie, śmiejąc się.

– No i mój Liam wrócił – pokiwałam głową, ucałowałam go w policzek i zaciągnęłam obu przybyłych panów na kanapę.– Opowiadajcie, jak było?
_________________________________________________________________
Kochane! Od razu życzę Wam wszystkiego najlepszego z okazji świąt. Szczęścia, zdrowia, miłości, spotkania z One Direction i spełnienia innych równie ważnych marzeń ! :* Wesołych Świąt ! :*
No i oby przyszły rok był lepszy od tego ! Oby chłopcy zdecydowali się na występ u nas :)
Gwiazdkowy prezent w postaci nowego odcinka, proszę bardzo :)
Kocham Was <3

piątek, 20 grudnia 2013

Trzy



Impreza trwała, a ja sterczałam na tyłach klubu jak kołek, próbując przywrócić sercu spokojniejsze bicie. Oparłam się o ścianę i pochyliłam nieco do przodu. Włosy zasłaniały moją twarz. Wciąż zachodziłam w głowę, dlaczego Tomlinson tak na mnie działa. Tak nagle zaczął sprawiać, że w jego obecności staję się uległa i słaba jak ranna gazela wobec drapieżnika. Alkohol zdążył już ze mnie wywietrzeć i odczułam silną potrzebę uzupełnienia jego poziomu. Tak. Genialny pomysł. Zalać się w trupa i zrobić z siebie jeszcze łatwiejszą zdobycz. Skarciłam samą siebie za tak błyskotliwą myśl uderzając się z otwartej dłoni w czoło.
– Zrobisz sobie krzywdę – moje karcenie przerwał jego lekko zachrypnięty głos.
– Nie, tylko nie Ty – pisnęłam cichutko, licząc na to, że nie usłyszy i, że w pobliżu nie ma dziennikarzy.
– Uciekłaś. Pomyślałem, że coś się stało. Wszystko w porządku?– Im bliżej był, tym moje serce bardziej przyspieszało.
– Nie uciekłam. Musiałam odetchnąć świeżym powietrzem – opanowałam się i wyprostowałam.
– Już Ci lepiej?– Przyglądał mi się badawczo.
– Zdecydowanie muszę się napić – roześmiałam się, usiłując ukryć zdenerwowanie.
– Jesteś pewna, że chcesz jeszcze pić?– Przycisnął mnie do chropowatej ściany.
– Martini by mi pomogło – zwilżyłam wargi językiem.
Znowu poczułam się bezsilna. Uniósł moje ręce nad głowę, ścisnął lekko nadgarstki jedną dłonią, natomiast opuszkami palców drugiej sunął wzdłuż mojego policzka, po szyi, aż do obojczyka. Czułam jego palące spojrzenie wodzące po mojej sylwetce. Powieki miałam przymknięte, aby uniknąć dalszych konsekwencji jego działania. Oddech utknął w moich płucach jakby bał się wydostać. Nagle usłyszałam jego warknięcie i uderzenie. Natychmiast otworzyłam oczy. Okazało się, że jego pięść zderzyła się ze ścianą, a on szybko się ode mnie odsunął. Nie rozumiałam jego zachowania, ale mogłam przynajmniej normalnie oddychać.
– Coś nie tak?– Przyjrzałam się jego twarzy.
– Tak. Wszystko przez Ciebie – rzucił wściekle na odchodne i zniknął za drzwiami klubu.
Wyglądał na zbulwersowanego. Czy to, dlatego skonfrontował swoją rękę z murem? I dlaczego wszystko zawsze jest przeze mnie?
Wróciłam do środka i zamówiłam od razu dwa drinki. Wypiłam je szybko, jeden po drugim.
– Tu jesteś, kotku – usłyszałam jak Harry przekrzykuje muzykę, stając obok mnie.
– Tak, tak. Jestem, nie uciekłam – pokiwałam leniwie głową i zerknęłam na niego.
Kątem oka uchwyciłam wzrok Lou spoczywający na nas.
– Pocałuj mnie, idioto!– Szarpnęłam swojego chłopaka za koszulkę, a on zaskoczony zrobił to, o co prosiłam.
No, co? Spanikowałam. Chyba chciałam mu dopiec. Albo coś w tym stylu. Całowaliśmy się dłuższą chwilę. Parę razy dotarły do mnie jakieś błyski fleszy. No tak. Robili nam zdjęcia. Loczek tak się wkręcił, że w pełni zanurzył swój język w moich ustach i bawił się z moim w kotka i myszkę. Co, jak co, ale całować to Styles potrafił. Jego dłonie wylądowały na moich lędźwiach, a moje na tylnej części jego głowy. Delikatnie ciągnęłam go za włosy. W końcu zabrakło nam powietrza, więc odkleiliśmy się od siebie.
– To było coś!– Odezwał się zszokowany Hazza, gdy tylko nabrał powietrza w płuca.
A mnie obchodziło tylko to czy całe zajście widział Tomlinson. Odszukałam go wzrokiem. Nie miał zadowolonej miny. A ja poczułam ukucie w sercu. Dobrze zrobiłam? Rozejrzałam się za przyjaciółką. Dostrzegłam ją szalejącą w tłumie razem z roześmianym Horanem. Zamówiłam sobie kieliszek czystej wódki i wypiłam go na raz bez popijania. Przez kilka sekund czułam palący ból w przełyku, potrząsnęłam głową i zamrugałam powiekami. Chwyciłam Stylesa za przedramię i pociągnęłam w tłum by zatańczyć do jednej z moich ulubionych piosenek.
Reszta nocy minęła nam wyłącznie na świetnej zabawie. W bardzo nietrzeźwym stanie wróciliśmy do willi chłopaków. Dopiero po przekroczeniu progu pozwoliliśmy sobie na głupkowaty śmiech i wywracanie się o własne nogi. Z perspektywy osoby stojącej z boku mogliśmy wyglądać jak grupa uciekinierów z wariatkowa. Niall uparł się, że da radę zanieść Ines do sypialni na górze. Powodzenia! Machnęłam na to ręką i przyglądałam się wszystkiemu opierając się o Harry’ego. Blondynowi udało się niezgrabnie unieść brunetkę i wejść na pierwszy stopień schodów, po czym gruchnęli na podłogę z łomotem.
– Nessie, nic Ci nie jest?– Zatroszczyłam się, bo wyglądało to poważnie.
– Nie, nic – uśmiechnęła się, siadając.
– Mnie też nie. Dziękuję, że spytałaś – burknął Horan.
– Ty młody tam nie warcz, sam tego chciałeś – trzepnęłam go w tył głowy.
Weszliśmy po schodach. Tym razem każdy osobno, trzymając się bezpiecznej poręczy. Cud, że miałam jeszcze siłę iść do łazienki. Zabrałam tylko z pokoju Harry’ego jego koszulkę i pognałam by nikt mnie nie uprzedził. Na szczęście nikomu jeszcze nie przyszło do głowy wziąć prysznic. Zamknęłam się w tym pomieszczeniu i szybko obmyłam się ciepłym strumieniem i miodowo–pomarańczowym mydłem. Specjalnie dla mnie je kupują. Kochani są. Z lekko wilgotnymi włosami wyszłam na korytarz, gdzie oczywiście musiałam trafić na Louisa. Wpatrywał się we mnie tym pijanym spojrzeniem jakby miał rentgen i doskonale wiedział, co mam pod koszulką.
– Idziesz spać z Harry’m?– Wybełkotał.
– Idę się z nim położyć – sprostowałam.
Wykonał krok w moim kierunku, a ja struchlałam. Nadal patrzyłam mu w oczy, dlatego z pewnością to zauważył. Cofnęłam się, ale wpadłam na ścianę. Przeklinając w myślach ten architektoniczny wymysł, przymknęłam na chwilę powieki. To był błąd. Natychmiast skorzystał z okazji i przylgnął do mojego ciała, napierając nieco. Wyczuł, że chcę go odepchnąć i chwycił oba moje nadgarstki, przygwoździł je do ściany i patrzył na mnie z wyrzutem. Musnął nosem skórę mojej szyi, zaciągnął się zapachem.
– Aromat pomarańczy i miodu doprowadza mnie do obłędu, odkąd poznałem Ciebie – rzekł z pretensją.
– Przykro mi z tego powodu, ale obłęd leczą psychiatrzy, więc nie wiem, czego chcesz ode mnie – odgryzłam się niepewnie.
– Cholera, wkurzasz mnie wiesz?– Warknął ze złością.
– Dlaczego?– Starałam się powstrzymać drżenie głosu.
– Jesteś z nim tylko medialnie. Nie szukasz niczego poza nim? Nawet się nie bzykacie – szeptał.
– Co Cię to obchodzi?– Teraz to ja się zdenerwowałam.
– Powiedz mi coś, szczerze. W czym jestem gorszy od Stylesa? Czego mi brakuje?– Syknął.– Lubisz łamaczy serc? Niegrzecznych chłopców? Czy kręci Cię po prostu to całe udawanie?– Jego gniewne spojrzenie mnie przerażało.
– Z czym Ty masz problem, Tomlinson? Odkąd się poznaliśmy miałeś mnie gdzieś, jako dziewczynę. Traktowałeś mnie jak kumpla. Nagle Ci się zmieniła perspektywa?– Wyszarpnęłam jedną rękę z uścisku.
- Problem tkwi w Tobie. Myślisz, że nie widziałem tego żałosnego teatrzyku w klubie? Po co go pocałowałaś? Żeby mnie wkurzyć?- Oczy pociemniały mu ze złości, a ja rzuciłam mu tylko gniewne spojrzenie bez żadnej odpowiedzi.
To był zły pomysł. Jego usta automatycznie znalazły się przy moim uchu. Zaczął się ze mną drażnić, przesuwając koniuszek języka wzdłuż płatka mojego ucha i mojej szyi. Temperatura mojego ciała nagle wzrosła. Wydałam z siebie prawie nieme jęknięcie. Prawie, bo chyba je usłyszał. Kątem oka spostrzegłam jego zawadiacki uśmiech. Nie zamierzał odpuścić. Jak się na coś uparł to koniec. Puścił też moją drugą rękę jakby miał pewność, że nie ucieknę. Prawą dłoń wsunął pod moją koszulkę. Nie mogłam mu się oprzeć. Otumanił mnie jego nieziemsko seksowny zapach. W końcu zdobyłam się na odwagę by uciec. Objęłam go i wbiłam paznokcie w jego plecy żeby dać mu znak, że jest mi dobrze i wtedy popełnił błąd. Uścisk, którym otaczał moje ciało zelżał na tyle, że mogłam się wydostać. Szybko odwrócił się w moją stronę. Kolejny błąd. Jego zbulwersowany wyraz twarzy, piekielnie mnie zezłościł, co wywołało jak najbardziej naturalną reakcję obronną i uderzyłam go w lewy policzek.
– Jeśli myślisz, że możesz się mną pobawić, bo akurat jesteś wolny, a ja i tak nie jestem w prawdziwym związku z Twoim przyjacielem, to się pomyliłeś. Ogromnie się pomyliłeś mając o mnie zdanie puszczalskiej zdziry. Dzięki przyjacielu – ostatnie słowo mocno zaakcentowałam i odwróciłam się na pięcie.
Wzięłam dwa głębokie oddechy i nie chcąc słuchać jego tłumaczeń udałam się do pokoju Harolda.
– Długo Cię nie było – mruknął ze znudzeniem.
– Małe kłopoty techniczne – posłałam mu fałszywy uśmiech.
Leżał na łóżku, na plecach ze skrzyżowanymi pod głową rękami. Miał na sobie tylko bokserki. Jego klatkę piersiową zdobiły tatuaże, które pokochałam od pierwszego wejrzenia. Patrzył na mnie zamglonymi oczami. Przysiadłam na brzegu.
– Przesuń się. Wiesz, że lubię tę stronę – zrobiłam minę zbitego psiaka.
– Jasne, wskakuj mała – uniósł kołdrę, wsunął się pod nią, robiąc mi miejsce i rozłożył przede mną ramiona.
Doskonale wiedział, że uwielbiam się przytulać, zwłaszcza przed snem. Chętnie przylgnęłam do jego ciepłego ciała. Ułożyłam głowę na jego torsie, a on bawił się moimi włosami.
– Harry?– Szepnęłam.
– Tak, Abby?– Uśmiechnęłam się do siebie, gdy tak się do mnie zwrócił.
– Uważasz, że to, co robimy to coś złego?
– Że śpisz ze mną w jednym łóżku i Cię przytulam? Nie – rozbawiło go to.
– Nie to miałam na myśli. Chodzi o nasz związek. O to oszukiwanie innych. Czy to nikogo nie krzywdzi?– Poczułam się jak bezbronna, mała dziewczynka.
– Jesteś w kimś zakochana?
– Nie.
– Ja też nie. Lubisz mnie?
– Tak.
– Ja Ciebie też. Dlatego uważam, że nikomu nie wyrządzamy krzywdy. Małe kłamstwa nie są złe – pocałował mnie w czubek głowy.– Nie zamartwiaj się tym. Przecież nie będziemy udawać do końca życia. Niedługo zakończymy związek z hukiem, jak na nas przystało i będzie dobrze – roześmiał się uroczo.
– Oj Hazza, Ty to masz proste podejście do życia – dziwne, ale roześmiałam się razem z nim.

Trochę mi ulżyło. W końcu Louis nie powiedział mi ani razu, że mnie kocha ani, że mu na mnie zależy. Najwyraźniej chciał się tylko zabawić kosztem swojej przyjaciółki. Nie żałowałam, że go uderzyłam. Zasłużył skoro myśli, że tak łatwo może mnie mieć.

_________________________________________________________________
Witajcie moje kochane !
Gierek Louisa ciąg dalszy.
Uwielbiam robić z niego takiego niegrzecznego chłopca, mimo, że na niego nie wygląda *_*
Ja osobiście uwielbiam ten odcinek, ale nie chcę popadać w samozachwyt więc same go osądźcie.
Dziękuję za wszystkie opinie :)
Następny rozdział dodam na pewno w Święta i wtedy złożę Wam życzenia.
Tymczasem gorąco całuję ! :* <3

niedziela, 15 grudnia 2013

Dwa

Minęło kilka dni. Drugi pokój w moim apartamencie urządziłam z Ines, tak jak chciała. Idealnie się uzupełniałyśmy. Ona świetnie gotowała i utrzymywała porządek, a ja robiłam zakupy i jej pomagałam, kiedy tylko mogłam. Niall bardzo ją polubił i szybko się zaprzyjaźnili. Pozostali chłopcy również przyjęli ją do ‘ naszej rodziny’. 
Zayn pojechał na trzy dni z Perrie do swoich rodziców. Liam wybrał się z Sophie i przyjaciółmi z rodzinnego miasteczka do domku nad jeziorem. Niall zabrał Ines do cyrku, a Lou siedział w domu. Harry i ja po publicznym pokazaniu się w kinie i obejrzeniu niesamowicie nudnego seansu, wróciliśmy do mnie. Włączyłam jakiś kanał muzyczny i akurat leciała piosenka, którą nagrałam z dziewczynami z Little Mix. Nie żebym była zapatrzona w siebie, ale przy tej konkretnej piosence nie mogłam się powstrzymać od śpiewania i kręcenia tyłeczkiem.
– Cieszę się, że dostaliśmy aż dwa tygodnie luzu – Harry leżał na sofie i przyglądał mi się z uśmiechem.
– Ja też. Muszę naładować baterie – zgodziłam się z nim, ściszając trochę telewizor.
– Słuchaj, nie miałem Cię, kiedy o to zapytać, ale nadal mnie to zastanawia. Dlaczego Ines zwraca się do Ciebie ‘Abby’?
– Bo tak się nazywam – stwierdziłam nie patrząc mu w oczy.
– Ale jak to?– Zdziwił się.
– Nigdy Ci nie mówiłam, bo nie było takiej potrzeby.
– Teraz jest. Mówiłaś, że jesteś stąd i nazywasz się Mia. Wyjaśnisz?– Głaskał mnie po ramieniu.
– No urodziłam się w Londynie, ale dzieciństwo spędziłam w Argentynie, stamtąd znam Ines. A naprawdę nazywam się Abigail Rosalie Sanchez – wstydziłam się o tym mówić, chociaż nie wiedziałam, czemu.
– Ładnie. Nie rozumiem, dlaczego mi nie powiedziałaś. Bądź, co bądź jesteśmy parą, a ja nic o tym nie wiedziałem.
– Argentyna kojarzy mi się z przykrymi wspomnieniami, a ‘ Mia’ to idealny pseudonim na scenę.
– Podoba mi się Twoje prawdziwe imię, zwłaszcza to drugie – dodał.
– Mi też. To po mojej mamie – oparłam się plecami o oparcie sofy i podkuliłam nogi pod brodę.
– Chcesz o tym pogadać?– Kurde, chyba się zorientował.
– Moja mama nie żyje. I skończmy ten temat…– prawie warknęłam, próbując się nie rozpłakać.
W Buenos Aires nie byłam lubiana przez rówieśników, byłam gnębiona i doskwierało mi to zwłaszcza po śmierci mamy. Od tamtej pory nie okazywałam słabości. Uczucia gnieździłam głęboko w sobie żeby już nikt mnie nie skrzywdził.
– Jak chcesz, ale pamiętaj, że masz mnie i chłopaków – pocałował mnie w policzek i rozłożył się wygodnie.
– Słyszałeś moją piosenkę z Enrique?– Nie mogłam znieść tej ciszy między nami.
– Nie, jeszcze nie.
– Już ją nagraliśmy, musimy tylko zgrać nasze grafiki tak żeby nakręcić teledysk – na samą myśl humor mi się poprawił.
– Oj, bo będę zazdrosny– zaśmiał się.– On jest podejrzewany o romans z każdą dziewczyną, z którą współpracuje, a w każdym teledysku się obściskuje – słusznie zauważył.
– I to podoba mi się najbardziej. Zresztą Ty też romansujesz na prawo i lewo.
– Już nie. Odkąd mam Ciebie, skarbie – powiało ironią.
– Biedny Harry, nie może przelecieć całego Londynu. Przepraszam – westchnęłam złośliwie, kręcąc głową.
– A no właśnie, skoro o tym mowa – widać było, że przyszedł mu do głowy jeden z jego pseudo genialnych pomysłów.– Nie mogę mieć całego Londynu, ale mam Ciebie przecież. To takie oczywiste – pociągnął mnie na siebie tak, że leżałam na nim a nasze nosy się stykały.
– Styles…– szepnęłam uwodzicielskim tonem i lubieżnie oblizałam wargi.
– Tak Abby?– Zaczął się nakręcać i przesunął dłonie na moje pośladki.
– Zabieraj te łapska z mojego tyłka, bo tak urządzę Twojego przyjaciela, że będziesz go szukał przez rok – mówiłam tym samym tonem, patrząc mu prosto w oczy i przesuwając kolano między jego nogi.
Chwilę zajęło zanim dotarło do niego to niesamowicie podniecające przesłanie i w końcu mnie puścił.
– A seks nie był przypadkiem w pakiecie?– Zrobił minę myśliciela.
– Nie geniuszu – przewróciłam oczami.
– Z Tobą to nie ma żadnej zabawy – rzekł tonem smutnego dzieciaczka.
– Trudno– roześmiałam się, przytulając go do siebie.
– Nigdy się ze mną nie prześpisz?– Drążył temat.
– Wolałabym nie.
– Nie pociągam Cię?– Poruszył śmiesznie brwiami.
– Pociągasz – odpowiedziałam szczerze.
– To, dlaczego się przed tym bronisz.
– To w trosce o Ciebie.
– O mnie?
– No tak. Ja jestem jak modliszka. Wykorzystuje partnera a potem odgryzam mu głowę – starałam się być śmiertelnie poważna.
Znów przez kilka sekund trawił tę informację, po czym oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
– A tak serio, to, jeśli kiedykolwiek wyląduje z Tobą w łóżku, to tylko po pijaku. Na trzeźwo, zbytnio Cię szanuję i lubię.
– Ja Ciebie też Abby – musnął moje wargi.
– Harry, Ty chyba nie… – patrzyłam mu w oczy, gdy nasze nosy stykały się ze sobą.
– Nie, nie– zaprzeczył kręcąc głową.– Nie martw się, nie zakochałem się w Tobie – uśmiechnął się i znowu mnie pocałował.
- Nie chciałabym żebyś przeze mnie cierpiał – sięgnęłam po miskę z chrupkami, która znajdowała się na stoliku przed nami.
- Odbierasz mi łatkę łamacza serc, wiesz?- Oburzył się.
- Mojego nie złamiesz – uraczyłam go jednym chrupkiem.
- Tylko tak mówisz – zachłannie wcisnął sobie do ust całą garść.
- Świnia – prychnęłam, szukając wzrokiem swojej komórki.
- Kochana świnia – uniósł się na kilka centymetrów i wydobył spod siebie moją zgubę.
Nic już nie odpowiedziałam. Zabrakło mi słów. W ciągu godziny w moim mieszkaniu zjawiła się Ines, ciągnąc za sobą Nialla. Śmiali się głośno, a dziewczyna z trudnością wniosła ogromnego misia z czerwoną kokardą. Chyba miło spędzili czas. Ukradkiem zerknęłam na reakcję Harry’ego. Niestety nie odczytałam żadnych emocji.
- Przystojniak – odezwałam się, mając na myśli pluszaka.
- No wiem przecież – blondyn wypiął dumnie pierś.
- Niall, ona mówiła o miśku – prychnął Styles a chłopakowi zrzedła mina.
- Przestańcie – zareagowała Ines.- Zjecie coś?- Posadziła zabawkę na fotelu.
- A co będzie?- Horan od razu się ożywił.
- Pomyślimy – uśmiechnęła się i zabrała go do kuchni.
W trakcie kolacji omawialiśmy plany na wieczór. Z pewnością nie zamierzaliśmy spędzić go w domu. Wybraliśmy wspólnie imprezę w klubie. Z Internetu dowiedziałam się, że właśnie dziś mają otwierać nowy klub. Harry i Niall pojechali do domu się przebrać. Umówiliśmy się, że będą na nas czekać na miejscu.
Zabrałyśmy się do roboty zaraz po ich wyjściu. Dobrałyśmy stroje i dodatki. Po kolei wzięłyśmy prysznic i wykonałyśmy makijaż. Obie nakręciłyśmy włosy i fantazyjnie je upięłyśmy. Ja wybrałam czarno-biały zestaw z czerwonymi szpilkami <klik>, Ness poszła bardziej w kolor <klik>. Po bardzo skrupulatnych przygotowaniach, wezwałam taksówkę. Spodziewałam się wielu paparazzi pod klubem i nie pomyliłam się. Jedyne, co mnie zaskoczyło to obecność Louisa. Harry przywitał się ze mną czułym pocałunkiem i chwycił mnie za dłoń. Z Niallem i Lou wymieniłam przyjacielskie całusy w policzek. Ines zrobiła podobnie. Stanęliśmy razem, pozując do zdjęć. Kilka minut męczyli nas prośbami o spojrzenie w prawo lub w lewo. Najbardziej oczywiście interesowały ich zdjęcia moje z Harry’m. Były chyba wiele warte. Tomlinson był jak zwykle świetnie ubrany i uśmiechnięty. Hazza preferował swój luźny styl, a Niall wolał trochę rocka.
Po wejściu do środka, otrzymaliśmy własną strefę VIP i powitalną porcję alkoholu. Muzyka rozbrzmiała naprawdę głośno, tancerki w dosyć skąpych strojach tańczyły na podestach, przy barze pojawiły się tłumy, a na parkiet weszli pierwsi wielbiciele tańca. Musiałam przyznać, że dobór kawałków był znakomity. Z chęcią wypiłam swojego drinka i porwałam Ines w tan. Horan i Styles dołączyli do nas nieco później. Nie rozumiałam, dlaczego Lou przyszedł z nami skoro nie miał ochoty się zabawić. Dopiero po jakimś czasie zauważyłam go w towarzystwie jakiejś szatynki, która była kompletnie nie w jego typie. Bardzo krótka, kraciasta spódniczka, niebotyczne szpilki i kolorowa bluzka, a raczej jej resztki, bo więcej miała wcięć niż materiału.
Podejrzewam, że swój makijaż zdrapuje szpachlą. Wróciłam na chwilę do stolika, by się napić, a ona już siedziała mu na kolanach i szczebiotała do niego słodko. Udawałam, że mnie to nie rusza i przysiadłam się, pijąc łapczywie.
- Jesteś taki przystojny. Jestem w szoku, że udało mi się poznać sławnego Louisa – usłyszałam jej irytujący głosik.
- Miło mi to słyszeć. Za to Ty jesteś urocza – wyszczerzył się sztucznie.
Znałam go dobrze i wiedziałam, że nie lubił dziewczyn, które gadają tylko o jego karierze i nie mają innych tematów do rozmowy. Był nią wyraźnie znudzony. Postanowiłam, że nie pozwolę mu się dłużej męczyć. Odstawiłam pustą szklankę na stolik i stanęłam przed nimi.
- Przepraszam, że przerywam tą ciekawą pogawędkę, ale chciałam zaprosić przyjaciela na parkiet – mówiłam grzecznie aczkolwiek miałam ochotę wytargać szatynkę za sztuczne kłaki.
Chłopak w mgnieniu oka, przeprosił nową znajomą, chwycił mnie za dłoń i uciekliśmy stamtąd.
- Dzięki – spojrzał na mnie z wdzięcznością.
- Do usług – kiwnęłam głową i zaciągnęłam go do Nialla, Harry’ego i Ines. Blondyn szalał solo, podczas gdy pozostała dwójka tańczyła razem. Z głośników rozbrzmiała melodia piosenki nagranej przez Sean’a Paula ‘Temperature’. Lekka, przyjemna i seksowna.

Uwielbiałam ten rodzaj muzyki, więc automatycznie moje biodra zaczęły kołysać się do rytmu. Wczułam się w taniec, a z transu wybiły mnie czyjeś dłonie, które spoczęły po obu moich bokach. Jednym silnym ruchem zostałam przyciągnięta do czyjegoś gorącego ciała, które dopasowało się do mojego sposobu tańca, przez co pośladkami ocierałam się o czyjąś męskość, która wyraźnie narastała. Przekrzywiłam lekko głowę, domyślając się, że to Harry mnie obejmuje. Moje serce zaczęło szybciej bić, gdy okazało się, że to Lou stał za mną.
Mimo sprzecznych myśli, nie przestawałam się kołysać. Po prostu tańczyliśmy. W końcu to nic złego. Przeniósł dłonie w dół po moim ciele i splótł palce z moimi. Przy uchu czułam jego przyspieszony, wprawiający mnie w drżenie oddech. Nasze złączone ręce ułożył na moim brzuchu, by móc mieć moje ciało jak najbliżej siebie. Jego usta muskały nieznacznie skórę mojej szyi. Zaczynało mi się robić duszno. Ciśnienie niebezpiecznie podskoczyło. W jednej sekundzie wyrwałam się z niepokojącego potrzasku i wydostałam się na tył klubu. Zaczerpnęłam świeżego powietrza tak zachłannie jakbym uciekła z śmiertelnego uścisku boa dusiciela. Miałam wrażenie, że cała płonę. Wystarczyła jego obecność, jeden dotyk, a moje ciało dostawało gorączki. Co on ze mną robił?
_________________________________________________________________
Witajcie! Postanowiłam dodać dwójeczkę. Nieco zmodyfikowaną, ale mam nadzieję, że Wam się spodoba i odczujecie to, co bohaterowie. Uprzejmie dziękuję za komentarze pod poprzednim odcinkiem. Jestem nieco zawiedziona ich ilością, ale cóż. Zobaczymy czy się rozkręcicie. Włożyłam w ten rozdział mnóstwo siebie. Obyście były zadowolone. A no i oczywiście napiszcie co sądzicie o nowym szablonie. Mi się strasznie podoba. Zrobiła go Birden. Całuję Was gorąco :*

środa, 11 grudnia 2013

Jeden

- Ines! Jesteś w Londynie?- Moje serce przekoziołkowało kilka razy.
- Tak, na lotnisku. Mogłabyś mnie stąd zabrać, zaraz mnie zdepczą – Było ją słabo słychać, przez ten tłum.
- Będę za pół godziny, bądź przed wejściem – poczekałam na jej odpowiedź i rozłączyłam się.- Chłopaki, będę za godzinę- wstałam.
- Gdzie lecisz?- Spytał Liam.
- Przyleciała moja najlepsza przyjaciółka. Muszę ją odebrać – wyjaśniłam.
- Pojadę z Tobą – zaoferował się Hazza.
- Jak chcesz. Chodź – pociągnęłam go za rękę.
Nie miałam swojego auta, nie miałam nawet prawa jazdy. Harry zdał je niedawno i miał nową maszynę, więc postanowiliśmy ją przetestować.
Dojechaliśmy na miejsce dość szybko. Chwilę zajęło mi odszukanie Ines, bo tłum mieszał się niesamowicie.
- Nessie !- Krzyknęłam i rzuciłam się w jej stronę jak dziecko, gdy tylko ją ujrzałam.
- Abby..- Przytuliła mnie z całych sił.
Nie miałyśmy rodzeństwa, od zawsze byłyśmy dla siebie jak siostry. Kochałam ją najmocniej na świecie. Była moją jedyną prawdziwą przyjaciółką. W show biznesie nie warto było nikomu ufać. A jej mogłam powiedzieć wszystko i nikt by od niej tego nie wyciągnął żadnymi torturami. Harry stał za mną i zapewne zachodził w głowę, dlaczego Ines zwróciła się do mnie zupełnie nieznanym mu imieniem. Faktem jest, że nigdy mu nie zdradziłam prawdziwej tożsamości.
- Jezu! Ale się za Tobą stęskniłam… - ucałowałam ją w oba policzki.
- Ja za Tobą też. Mam nadzieję, że podoba Ci się niespodzianka.
- No pewnie. I to bardzo. Na długo zostaniesz?
- Na trochę – odpowiedziała krótko i spuściła wzrok.
Wiedziałam od razu, że coś się stało, więc nie drążyłam tematu. Przedstawiłam ją Stylesowi i wsiedliśmy do auta, ponieważ hieny już się zleciały. Co chwilę odwracałam się do tyłu i patrzyłam na przyjaciółkę. Wyładniała, zeszczuplała. Jej oczy miały ten sam blask, co zawsze, ale była czymś zmartwiona. Miała piękne, długie, naturalnie ciemne włosy, których od dziecka jej zazdrościłam.
Po drodze zmieniliśmy zdanie i pojechaliśmy do mojego mieszkania. Zwołaliśmy również chłopaków, by poznali Ness.
Dwie godziny później siedzieliśmy w siódemkę w moim salonie z różnymi trunkami w dłoniach i rozmawialiśmy. Ines poprosiła o krótką rozmowę w cztery oczy, więc udałyśmy się do kuchni.
- Pamiętam, że mówiłaś mi coś o Harrym, ale opowiedz mi to jeszcze raz.
- No Adam i John stwierdzili, że stworzymy fajną medialną parę i sprzedaż skoczy. Tak naprawdę nie jesteśmy razem – wyjaśniłam.
- Strategia marketingowa. No cóż, nigdy tego nie pojmę – zaśmiała się delikatnie.- Show biznes to nie dla mnie.
- Wiem. I bardzo się z tego cieszę, bo dzięki temu mam tak wspaniałą przyjaciółkę – objęłam ją.- Ale widzę coś w Twoich oczach. O Twoich problemach pogadamy później, ale… czy któryś z chłopaków Ci się spodobał?- Patrzyłam na nią swoim specyficznym podejrzliwym wzrokiem.
- No coś Ty…- jej nieśmiałość czasem mnie bawiła.
- To Harry, tak?- Czytałam z niej jak z otwartej księgi.
- Oj przestań – zasłoniła twarz dłonią.
- No tak, te jego zielone oczyska mogą zahipnotyzować – pocałowałam ją w skroń.- Zobaczymy, co da się z tym zrobić.- Powiedziałam tajemniczo i wróciłyśmy do salonu.
Muszę przyznać, że od jakiegoś czasu najlepiej dogadywałam się z Lou. Patrzył na mnie jakoś tak inaczej. Nie wiem, ale po każdym jego spojrzeniu czułam dreszcze. Siedziałam przy Harrym a naprzeciwko miałam Louisa i Zayna. Loczek obejmował mnie ramieniem, jak zwykle zresztą. Popijałam swoje ulubione chardonnay i ciągle czułam na sobie niebiesko-zielone oczy Tomlinsona. Udawałam, że tego nie widzę i usiłowałam się skupić na rozmowie. Gdy chłopakom skończyło się piwo, skoczyłam do kuchni po więcej. Otworzyłam lodówkę i stałam tak kilka sekund, aby chłodne powietrze musnęło moją twarz. Ja i Harry udawaliśmy parę już od około roku, znamy się od dwóch, a Lou zaczął się dziwnie zachowywać jakieś 4 miesiące temu, kiedy rozstał się z Eleanor.
- Przyszedłem Ci pomóc – usłyszałam jego głos, a oddech poczułam na szyi.
- To miłe – wzdrygnęłam i zaczęłam powoli wyciągać piwa z lodówki.
Odwróciłam się, a on na mnie patrzył.
- Mogę Cię o coś spytać?
- Jasne.
- Dlaczego mi się tak przyglądasz?
- To proste. Jesteś piękna, a ja lubię podziwiać piękno – powiedział cicho, zbliżając się do mnie.
- Lou, musimy wracać. Chodź – przerwałam mu, wzięłam dwa piwa i wyszłam.
Pierwszy raz w życiu nie wiedziałam jak mam się wobec niego zachować. To było dziwne.
Gdy zrobiło się późno, chłopcy pożegnali się i wrócili do siebie.  Ja i Ines posprzątałyśmy a po szybkiej ‘obróbce’ w łazience położyłyśmy się w mojej sypialni. Leżałyśmy na plecach, tuż obok siebie i patrzyłyśmy w sufit.
- No a teraz mów, co się stało.
- Abby, to wszystko jest takie trudne…- było ciemno, ale wiedziałam, że płacze.
Ines straciła tatę, gdy była dzieckiem. Potem jej matka poznała innego faceta i się z nim związała. Wiedziałam tylko, że miał na imię Ricky i nie dogadywał się z Ness. Pod jego wpływem pani Rodrigez stoczyła się na dno i wszystko było jej obojętnie.
- Czy mogę z Tobą zamieszkać?- Odezwała się w końcu.
Przekręciłam głowę w jej stronę i dostrzegłam błysk łez w jej oczach.
- Co ten gnój Ci zrobił?!- Wkurzyłam się, bo przeczuwałam, że to jego sprawka.
- Mama nie chciała mi pomóc.. Mówiłam jej, ale mnie nie słuchała.. W nocy zaczął przychodzić do mojego pokoju, narzucać mi się… Na początku słuchał moich próśb i zostawiał mnie w spokoju. Potem przestał… - wtuliła się w moje ramię.
- Nessie, czy on Cię zgwałcił?- Ciężko było mi wypowiedzieć to pytanie.
- I to nie raz…- fala łez wylała się z niej jak wodospad, a jej ciało histerycznie drżało.
Głaskałam ją po plecach i milczałam. Czułam, że tego właśnie potrzebuje.
- Możesz ze mną zamieszkać, zaopiekuję się Tobą – wyszeptałam tylko.
_________________________________________________________________

Witam ponownie :)
Bardzo ucieszyły mnie Wasze pozytywne komentarze, więc daję odcinek dzisiaj.
Taka niespodzianka.
Jeśli historia nadal będzie spotykała się z takim entuzjazmem, to sprawicie mi ogromną radość.
Dziękuję Wam bardzo ! :*
Zadawajcie pytania bohaterom w zakładce ' Zapytaj bohatera' i zapisujcie się w zakładce 'Informowani'.
Całuję :*