Impreza trwała, a ja
sterczałam na tyłach klubu jak kołek, próbując przywrócić sercu spokojniejsze
bicie. Oparłam się o ścianę i pochyliłam nieco do przodu. Włosy zasłaniały moją
twarz. Wciąż zachodziłam w głowę, dlaczego Tomlinson tak na mnie działa. Tak nagle
zaczął sprawiać, że w jego obecności staję się uległa i słaba jak ranna gazela
wobec drapieżnika. Alkohol zdążył już ze mnie wywietrzeć i odczułam silną
potrzebę uzupełnienia jego poziomu. Tak. Genialny pomysł. Zalać się w trupa i
zrobić z siebie jeszcze łatwiejszą zdobycz. Skarciłam samą siebie za tak
błyskotliwą myśl uderzając się z otwartej dłoni w czoło.
– Zrobisz sobie krzywdę –
moje karcenie przerwał jego lekko zachrypnięty głos.
– Nie, tylko nie Ty –
pisnęłam cichutko, licząc na to, że nie usłyszy i, że w pobliżu nie ma
dziennikarzy.
– Uciekłaś. Pomyślałem, że
coś się stało. Wszystko w porządku?– Im bliżej był, tym moje serce bardziej
przyspieszało.
– Nie uciekłam. Musiałam
odetchnąć świeżym powietrzem – opanowałam się i wyprostowałam.
– Już Ci lepiej?– Przyglądał
mi się badawczo.
– Zdecydowanie muszę się
napić – roześmiałam się, usiłując ukryć zdenerwowanie.
– Jesteś pewna, że chcesz
jeszcze pić?– Przycisnął mnie do chropowatej ściany.
– Martini by mi pomogło –
zwilżyłam wargi językiem.
Znowu poczułam się bezsilna.
Uniósł moje ręce nad głowę, ścisnął lekko nadgarstki jedną dłonią, natomiast
opuszkami palców drugiej sunął wzdłuż mojego policzka, po szyi, aż do
obojczyka. Czułam jego palące spojrzenie wodzące po mojej sylwetce. Powieki
miałam przymknięte, aby uniknąć dalszych konsekwencji jego działania. Oddech
utknął w moich płucach jakby bał się wydostać. Nagle usłyszałam jego warknięcie
i uderzenie. Natychmiast otworzyłam oczy. Okazało się, że jego pięść zderzyła
się ze ścianą, a on szybko się ode mnie odsunął. Nie rozumiałam jego
zachowania, ale mogłam przynajmniej normalnie oddychać.
– Coś nie tak?– Przyjrzałam
się jego twarzy.
– Tak. Wszystko przez Ciebie
– rzucił wściekle na odchodne i zniknął za drzwiami klubu.
Wyglądał na zbulwersowanego.
Czy to, dlatego skonfrontował swoją rękę z murem? I dlaczego wszystko zawsze
jest przeze mnie?
Wróciłam do środka i
zamówiłam od razu dwa drinki. Wypiłam je szybko, jeden po drugim.
– Tu jesteś, kotku –
usłyszałam jak Harry przekrzykuje muzykę, stając obok mnie.
– Tak, tak. Jestem, nie
uciekłam – pokiwałam leniwie głową i zerknęłam na niego.
Kątem oka uchwyciłam wzrok
Lou spoczywający na nas.
– Pocałuj mnie, idioto!–
Szarpnęłam swojego chłopaka za koszulkę, a on zaskoczony zrobił to, o co
prosiłam.
No, co? Spanikowałam. Chyba
chciałam mu dopiec. Albo coś w tym stylu. Całowaliśmy się dłuższą chwilę. Parę
razy dotarły do mnie jakieś błyski fleszy. No tak. Robili nam zdjęcia. Loczek
tak się wkręcił, że w pełni zanurzył swój język w moich ustach i bawił się z
moim w kotka i myszkę. Co, jak co, ale całować to Styles potrafił. Jego dłonie
wylądowały na moich lędźwiach, a moje na tylnej części jego głowy. Delikatnie
ciągnęłam go za włosy. W końcu zabrakło nam powietrza, więc odkleiliśmy się od
siebie.
– To było coś!– Odezwał się
zszokowany Hazza, gdy tylko nabrał powietrza w płuca.
A mnie obchodziło tylko to
czy całe zajście widział Tomlinson. Odszukałam go wzrokiem. Nie miał
zadowolonej miny. A ja poczułam ukucie w sercu. Dobrze zrobiłam? Rozejrzałam
się za przyjaciółką. Dostrzegłam ją szalejącą w tłumie razem z roześmianym
Horanem. Zamówiłam sobie kieliszek czystej wódki i wypiłam go na raz bez
popijania. Przez kilka sekund czułam palący ból w przełyku, potrząsnęłam głową
i zamrugałam powiekami. Chwyciłam Stylesa za przedramię i pociągnęłam w tłum by
zatańczyć do jednej z moich ulubionych piosenek.
Reszta nocy minęła nam
wyłącznie na świetnej zabawie. W bardzo nietrzeźwym stanie wróciliśmy do willi
chłopaków. Dopiero po przekroczeniu progu pozwoliliśmy sobie na głupkowaty
śmiech i wywracanie się o własne nogi. Z perspektywy osoby stojącej z boku
mogliśmy wyglądać jak grupa uciekinierów z wariatkowa. Niall uparł się, że da
radę zanieść Ines do sypialni na górze. Powodzenia! Machnęłam na to ręką i
przyglądałam się wszystkiemu opierając się o Harry’ego. Blondynowi udało się
niezgrabnie unieść brunetkę i wejść na pierwszy stopień schodów, po czym gruchnęli
na podłogę z łomotem.
– Nessie, nic Ci nie jest?–
Zatroszczyłam się, bo wyglądało to poważnie.
– Nie, nic – uśmiechnęła się,
siadając.
– Mnie też nie. Dziękuję, że
spytałaś – burknął Horan.
– Ty młody tam nie warcz, sam
tego chciałeś – trzepnęłam go w tył głowy.
Weszliśmy po schodach. Tym
razem każdy osobno, trzymając się bezpiecznej poręczy. Cud, że miałam jeszcze
siłę iść do łazienki. Zabrałam tylko z pokoju Harry’ego jego koszulkę i
pognałam by nikt mnie nie uprzedził. Na szczęście nikomu jeszcze nie przyszło
do głowy wziąć prysznic. Zamknęłam się w tym pomieszczeniu i szybko obmyłam się
ciepłym strumieniem i miodowo–pomarańczowym mydłem. Specjalnie dla mnie je
kupują. Kochani są. Z lekko wilgotnymi włosami wyszłam na korytarz, gdzie
oczywiście musiałam trafić na Louisa. Wpatrywał się we mnie tym pijanym
spojrzeniem jakby miał rentgen i doskonale wiedział, co mam pod koszulką.
– Idziesz spać z Harry’m?–
Wybełkotał.
– Idę się z nim położyć –
sprostowałam.
Wykonał krok w moim kierunku,
a ja struchlałam. Nadal patrzyłam mu w oczy, dlatego z pewnością to zauważył.
Cofnęłam się, ale wpadłam na ścianę. Przeklinając w myślach ten
architektoniczny wymysł, przymknęłam na chwilę powieki. To był błąd.
Natychmiast skorzystał z okazji i przylgnął do mojego ciała, napierając nieco.
Wyczuł, że chcę go odepchnąć i chwycił oba moje nadgarstki, przygwoździł je do
ściany i patrzył na mnie z wyrzutem. Musnął nosem skórę mojej szyi, zaciągnął
się zapachem.
– Aromat pomarańczy i miodu
doprowadza mnie do obłędu, odkąd poznałem Ciebie – rzekł z pretensją.
– Przykro mi z tego powodu,
ale obłęd leczą psychiatrzy, więc nie wiem, czego chcesz ode mnie – odgryzłam
się niepewnie.
– Cholera, wkurzasz mnie
wiesz?– Warknął ze złością.
– Dlaczego?– Starałam się
powstrzymać drżenie głosu.
– Jesteś z nim tylko
medialnie. Nie szukasz niczego poza nim? Nawet się nie bzykacie – szeptał.
– Co Cię to obchodzi?– Teraz
to ja się zdenerwowałam.
– Powiedz mi coś, szczerze. W
czym jestem gorszy od Stylesa? Czego mi brakuje?– Syknął.– Lubisz łamaczy serc?
Niegrzecznych chłopców? Czy kręci Cię po prostu to całe udawanie?– Jego gniewne
spojrzenie mnie przerażało.
– Z czym Ty masz problem,
Tomlinson? Odkąd się poznaliśmy miałeś mnie gdzieś, jako dziewczynę.
Traktowałeś mnie jak kumpla. Nagle Ci się zmieniła perspektywa?– Wyszarpnęłam
jedną rękę z uścisku.
- Problem tkwi w Tobie.
Myślisz, że nie widziałem tego żałosnego teatrzyku w klubie? Po co go
pocałowałaś? Żeby mnie wkurzyć?- Oczy pociemniały mu ze złości, a ja rzuciłam
mu tylko gniewne spojrzenie bez żadnej odpowiedzi.
To był zły pomysł. Jego usta
automatycznie znalazły się przy moim uchu. Zaczął się ze mną drażnić,
przesuwając koniuszek języka wzdłuż płatka mojego ucha i mojej szyi.
Temperatura mojego ciała nagle wzrosła. Wydałam z siebie prawie nieme
jęknięcie. Prawie, bo chyba je usłyszał. Kątem oka spostrzegłam jego zawadiacki
uśmiech. Nie zamierzał odpuścić. Jak się na coś uparł to koniec. Puścił też
moją drugą rękę jakby miał pewność, że nie ucieknę. Prawą dłoń wsunął pod moją
koszulkę. Nie mogłam mu się oprzeć. Otumanił mnie jego nieziemsko seksowny
zapach. W końcu zdobyłam się na odwagę by uciec. Objęłam go i wbiłam paznokcie
w jego plecy żeby dać mu znak, że jest mi dobrze i wtedy popełnił błąd. Uścisk,
którym otaczał moje ciało zelżał na tyle, że mogłam się wydostać. Szybko
odwrócił się w moją stronę. Kolejny błąd. Jego zbulwersowany wyraz twarzy,
piekielnie mnie zezłościł, co wywołało jak najbardziej naturalną reakcję
obronną i uderzyłam go w lewy policzek.
– Jeśli myślisz, że możesz
się mną pobawić, bo akurat jesteś wolny, a ja i tak nie jestem w prawdziwym
związku z Twoim przyjacielem, to się pomyliłeś. Ogromnie się pomyliłeś mając o
mnie zdanie puszczalskiej zdziry. Dzięki przyjacielu – ostatnie słowo mocno
zaakcentowałam i odwróciłam się na pięcie.
Wzięłam dwa głębokie oddechy
i nie chcąc słuchać jego tłumaczeń udałam się do pokoju Harolda.
– Długo Cię nie było – mruknął
ze znudzeniem.
– Małe kłopoty techniczne –
posłałam mu fałszywy uśmiech.
Leżał na łóżku, na plecach ze
skrzyżowanymi pod głową rękami. Miał na sobie tylko bokserki. Jego klatkę
piersiową zdobiły tatuaże, które pokochałam od pierwszego wejrzenia. Patrzył na
mnie zamglonymi oczami. Przysiadłam na brzegu.
– Przesuń się. Wiesz, że
lubię tę stronę – zrobiłam minę zbitego psiaka.
– Jasne, wskakuj mała –
uniósł kołdrę, wsunął się pod nią, robiąc mi miejsce i rozłożył przede mną
ramiona.
Doskonale wiedział, że
uwielbiam się przytulać, zwłaszcza przed snem. Chętnie przylgnęłam do jego
ciepłego ciała. Ułożyłam głowę na jego torsie, a on bawił się moimi włosami.
– Harry?– Szepnęłam.
– Tak, Abby?– Uśmiechnęłam
się do siebie, gdy tak się do mnie zwrócił.
– Uważasz, że to, co robimy
to coś złego?
– Że śpisz ze mną w jednym
łóżku i Cię przytulam? Nie – rozbawiło go to.
– Nie to miałam na myśli.
Chodzi o nasz związek. O to oszukiwanie innych. Czy to nikogo nie krzywdzi?–
Poczułam się jak bezbronna, mała dziewczynka.
– Jesteś w kimś zakochana?
– Nie.
– Ja też nie. Lubisz mnie?
– Tak.
– Ja Ciebie też. Dlatego
uważam, że nikomu nie wyrządzamy krzywdy. Małe kłamstwa nie są złe – pocałował
mnie w czubek głowy.– Nie zamartwiaj się tym. Przecież nie będziemy udawać do
końca życia. Niedługo zakończymy związek z hukiem, jak na nas przystało i
będzie dobrze – roześmiał się uroczo.
– Oj Hazza, Ty to masz proste
podejście do życia – dziwne, ale roześmiałam się razem z nim.
Trochę mi ulżyło. W końcu
Louis nie powiedział mi ani razu, że mnie kocha ani, że mu na mnie zależy.
Najwyraźniej chciał się tylko zabawić kosztem swojej przyjaciółki. Nie
żałowałam, że go uderzyłam. Zasłużył skoro myśli, że tak łatwo może mnie mieć.
_________________________________________________________________
_________________________________________________________________
Witajcie moje kochane !
Gierek Louisa ciąg dalszy.
Uwielbiam robić z niego takiego niegrzecznego chłopca, mimo, że na niego nie wygląda *_*
Ja osobiście uwielbiam ten odcinek, ale nie chcę popadać w samozachwyt więc same go osądźcie.
Dziękuję za wszystkie opinie :)
Następny rozdział dodam na pewno w Święta i wtedy złożę Wam życzenia.
Tymczasem gorąco całuję ! :* <3
Ach ten Lou. Podoba mi się taki :d Jest taki, że no... mrau! Znaczy no ja bym go zjadła, ale ją rozumiem. Jest w "związku" z Harrym.
OdpowiedzUsuńCzekam niecierpliwie na kolejny!
[leave-me-today]
Tak bardzo jak jestem oddana i zakochana w Lou, tak bardzo mnie teraz zirytował! Jak on w ogóle śmiał? Co on sobie wyobraża? Chyba myślał sobie, że Mia od razu wszystko rzuci i pobiegnie do niego. Cóż, ciężko mu się oprzeć, ale brawo dla dziewczyny - zachowała zimną krew i jeszcze przyłożyła Tomlinsonowi. Bardzo dobrze. Może przez to nauczy się jakiegoś szacunku względem dziewczyny. Może nawet przeprosi? Mam nadzieję, chociaż nie wiem czy mogę na to liczyć ze strony tego Louisa. Harry ma rację - na razie nikomu nie wyrządzają krzywdy swoim związkiem (pomijając Lou, ale w zasadzie nie wiadomo co on o tym wszystkim uważa, tak naprawdę nie przyznał się do swoich uczuć czy coś), więc mogą to dalej ciąnąć. Ale jestem pewna, że niebawem któreś z nich się zakocha i nie będzie już tak łatwo i będą musieli pomyśleć o rozwiązaniu związku. Czekam na rozdział następny, dużo weny <3
OdpowiedzUsuńWedług mnie Louis tylko teoretycznie nie wygląda na niegrzecznego chłopca, w praktyce taka etykietka bad boya bardzo do niego pasuje, a Tobie ta kreacja niesamowicie się udała :) Dla mnie to oczywiste, że Lou zaczął coś czuć do naszej Abby, a ponieważ nie radzi sobie z tymi uczuciami (być może są dla niego zupełnie nowe, dlatego nie ma pojęcia, jak się zachowywać), buduje wokół siebie mur, zgrywając kompletnego dupka. Mimo wszystko Mia nie może zaprzeczyć, że ten chłopak niesamowicie na nią działa. Wystarczy, że tylko się zbliży, a puls już jej przyspiesza, serce bije szybciej, ręce się pocą... Jestem ciekawa, jak długo ta dwójka planuje tańczyć wokół siebie, zanim zdecydują się coś z tym wszystkim zrobić. Ich ciała reagują na siebie wręcz instynktownie. Być może ten udawany związek z Harrym jest wygodny dla każdego, ale kiedyś się skończy. Ciekawe, co wówczas zrobi Abby.
OdpowiedzUsuńWciągnęłam się niesamowicie, już się nie mogę doczekać następnego rozdziału :) Oczywiście życzę Wesołych Świąt! <3
Fantastyczny rozdział! Kocham wykreowanych przez Ciebie bohaterów. Każdy jest fantastyczny na swój sposób.;) Bardzo mi się podoba Twoja historia. ;)
OdpowiedzUsuńJa dziś znów krótko. ;) Lecę do następnego;);*