piątek, 20 grudnia 2013

Trzy



Impreza trwała, a ja sterczałam na tyłach klubu jak kołek, próbując przywrócić sercu spokojniejsze bicie. Oparłam się o ścianę i pochyliłam nieco do przodu. Włosy zasłaniały moją twarz. Wciąż zachodziłam w głowę, dlaczego Tomlinson tak na mnie działa. Tak nagle zaczął sprawiać, że w jego obecności staję się uległa i słaba jak ranna gazela wobec drapieżnika. Alkohol zdążył już ze mnie wywietrzeć i odczułam silną potrzebę uzupełnienia jego poziomu. Tak. Genialny pomysł. Zalać się w trupa i zrobić z siebie jeszcze łatwiejszą zdobycz. Skarciłam samą siebie za tak błyskotliwą myśl uderzając się z otwartej dłoni w czoło.
– Zrobisz sobie krzywdę – moje karcenie przerwał jego lekko zachrypnięty głos.
– Nie, tylko nie Ty – pisnęłam cichutko, licząc na to, że nie usłyszy i, że w pobliżu nie ma dziennikarzy.
– Uciekłaś. Pomyślałem, że coś się stało. Wszystko w porządku?– Im bliżej był, tym moje serce bardziej przyspieszało.
– Nie uciekłam. Musiałam odetchnąć świeżym powietrzem – opanowałam się i wyprostowałam.
– Już Ci lepiej?– Przyglądał mi się badawczo.
– Zdecydowanie muszę się napić – roześmiałam się, usiłując ukryć zdenerwowanie.
– Jesteś pewna, że chcesz jeszcze pić?– Przycisnął mnie do chropowatej ściany.
– Martini by mi pomogło – zwilżyłam wargi językiem.
Znowu poczułam się bezsilna. Uniósł moje ręce nad głowę, ścisnął lekko nadgarstki jedną dłonią, natomiast opuszkami palców drugiej sunął wzdłuż mojego policzka, po szyi, aż do obojczyka. Czułam jego palące spojrzenie wodzące po mojej sylwetce. Powieki miałam przymknięte, aby uniknąć dalszych konsekwencji jego działania. Oddech utknął w moich płucach jakby bał się wydostać. Nagle usłyszałam jego warknięcie i uderzenie. Natychmiast otworzyłam oczy. Okazało się, że jego pięść zderzyła się ze ścianą, a on szybko się ode mnie odsunął. Nie rozumiałam jego zachowania, ale mogłam przynajmniej normalnie oddychać.
– Coś nie tak?– Przyjrzałam się jego twarzy.
– Tak. Wszystko przez Ciebie – rzucił wściekle na odchodne i zniknął za drzwiami klubu.
Wyglądał na zbulwersowanego. Czy to, dlatego skonfrontował swoją rękę z murem? I dlaczego wszystko zawsze jest przeze mnie?
Wróciłam do środka i zamówiłam od razu dwa drinki. Wypiłam je szybko, jeden po drugim.
– Tu jesteś, kotku – usłyszałam jak Harry przekrzykuje muzykę, stając obok mnie.
– Tak, tak. Jestem, nie uciekłam – pokiwałam leniwie głową i zerknęłam na niego.
Kątem oka uchwyciłam wzrok Lou spoczywający na nas.
– Pocałuj mnie, idioto!– Szarpnęłam swojego chłopaka za koszulkę, a on zaskoczony zrobił to, o co prosiłam.
No, co? Spanikowałam. Chyba chciałam mu dopiec. Albo coś w tym stylu. Całowaliśmy się dłuższą chwilę. Parę razy dotarły do mnie jakieś błyski fleszy. No tak. Robili nam zdjęcia. Loczek tak się wkręcił, że w pełni zanurzył swój język w moich ustach i bawił się z moim w kotka i myszkę. Co, jak co, ale całować to Styles potrafił. Jego dłonie wylądowały na moich lędźwiach, a moje na tylnej części jego głowy. Delikatnie ciągnęłam go za włosy. W końcu zabrakło nam powietrza, więc odkleiliśmy się od siebie.
– To było coś!– Odezwał się zszokowany Hazza, gdy tylko nabrał powietrza w płuca.
A mnie obchodziło tylko to czy całe zajście widział Tomlinson. Odszukałam go wzrokiem. Nie miał zadowolonej miny. A ja poczułam ukucie w sercu. Dobrze zrobiłam? Rozejrzałam się za przyjaciółką. Dostrzegłam ją szalejącą w tłumie razem z roześmianym Horanem. Zamówiłam sobie kieliszek czystej wódki i wypiłam go na raz bez popijania. Przez kilka sekund czułam palący ból w przełyku, potrząsnęłam głową i zamrugałam powiekami. Chwyciłam Stylesa za przedramię i pociągnęłam w tłum by zatańczyć do jednej z moich ulubionych piosenek.
Reszta nocy minęła nam wyłącznie na świetnej zabawie. W bardzo nietrzeźwym stanie wróciliśmy do willi chłopaków. Dopiero po przekroczeniu progu pozwoliliśmy sobie na głupkowaty śmiech i wywracanie się o własne nogi. Z perspektywy osoby stojącej z boku mogliśmy wyglądać jak grupa uciekinierów z wariatkowa. Niall uparł się, że da radę zanieść Ines do sypialni na górze. Powodzenia! Machnęłam na to ręką i przyglądałam się wszystkiemu opierając się o Harry’ego. Blondynowi udało się niezgrabnie unieść brunetkę i wejść na pierwszy stopień schodów, po czym gruchnęli na podłogę z łomotem.
– Nessie, nic Ci nie jest?– Zatroszczyłam się, bo wyglądało to poważnie.
– Nie, nic – uśmiechnęła się, siadając.
– Mnie też nie. Dziękuję, że spytałaś – burknął Horan.
– Ty młody tam nie warcz, sam tego chciałeś – trzepnęłam go w tył głowy.
Weszliśmy po schodach. Tym razem każdy osobno, trzymając się bezpiecznej poręczy. Cud, że miałam jeszcze siłę iść do łazienki. Zabrałam tylko z pokoju Harry’ego jego koszulkę i pognałam by nikt mnie nie uprzedził. Na szczęście nikomu jeszcze nie przyszło do głowy wziąć prysznic. Zamknęłam się w tym pomieszczeniu i szybko obmyłam się ciepłym strumieniem i miodowo–pomarańczowym mydłem. Specjalnie dla mnie je kupują. Kochani są. Z lekko wilgotnymi włosami wyszłam na korytarz, gdzie oczywiście musiałam trafić na Louisa. Wpatrywał się we mnie tym pijanym spojrzeniem jakby miał rentgen i doskonale wiedział, co mam pod koszulką.
– Idziesz spać z Harry’m?– Wybełkotał.
– Idę się z nim położyć – sprostowałam.
Wykonał krok w moim kierunku, a ja struchlałam. Nadal patrzyłam mu w oczy, dlatego z pewnością to zauważył. Cofnęłam się, ale wpadłam na ścianę. Przeklinając w myślach ten architektoniczny wymysł, przymknęłam na chwilę powieki. To był błąd. Natychmiast skorzystał z okazji i przylgnął do mojego ciała, napierając nieco. Wyczuł, że chcę go odepchnąć i chwycił oba moje nadgarstki, przygwoździł je do ściany i patrzył na mnie z wyrzutem. Musnął nosem skórę mojej szyi, zaciągnął się zapachem.
– Aromat pomarańczy i miodu doprowadza mnie do obłędu, odkąd poznałem Ciebie – rzekł z pretensją.
– Przykro mi z tego powodu, ale obłęd leczą psychiatrzy, więc nie wiem, czego chcesz ode mnie – odgryzłam się niepewnie.
– Cholera, wkurzasz mnie wiesz?– Warknął ze złością.
– Dlaczego?– Starałam się powstrzymać drżenie głosu.
– Jesteś z nim tylko medialnie. Nie szukasz niczego poza nim? Nawet się nie bzykacie – szeptał.
– Co Cię to obchodzi?– Teraz to ja się zdenerwowałam.
– Powiedz mi coś, szczerze. W czym jestem gorszy od Stylesa? Czego mi brakuje?– Syknął.– Lubisz łamaczy serc? Niegrzecznych chłopców? Czy kręci Cię po prostu to całe udawanie?– Jego gniewne spojrzenie mnie przerażało.
– Z czym Ty masz problem, Tomlinson? Odkąd się poznaliśmy miałeś mnie gdzieś, jako dziewczynę. Traktowałeś mnie jak kumpla. Nagle Ci się zmieniła perspektywa?– Wyszarpnęłam jedną rękę z uścisku.
- Problem tkwi w Tobie. Myślisz, że nie widziałem tego żałosnego teatrzyku w klubie? Po co go pocałowałaś? Żeby mnie wkurzyć?- Oczy pociemniały mu ze złości, a ja rzuciłam mu tylko gniewne spojrzenie bez żadnej odpowiedzi.
To był zły pomysł. Jego usta automatycznie znalazły się przy moim uchu. Zaczął się ze mną drażnić, przesuwając koniuszek języka wzdłuż płatka mojego ucha i mojej szyi. Temperatura mojego ciała nagle wzrosła. Wydałam z siebie prawie nieme jęknięcie. Prawie, bo chyba je usłyszał. Kątem oka spostrzegłam jego zawadiacki uśmiech. Nie zamierzał odpuścić. Jak się na coś uparł to koniec. Puścił też moją drugą rękę jakby miał pewność, że nie ucieknę. Prawą dłoń wsunął pod moją koszulkę. Nie mogłam mu się oprzeć. Otumanił mnie jego nieziemsko seksowny zapach. W końcu zdobyłam się na odwagę by uciec. Objęłam go i wbiłam paznokcie w jego plecy żeby dać mu znak, że jest mi dobrze i wtedy popełnił błąd. Uścisk, którym otaczał moje ciało zelżał na tyle, że mogłam się wydostać. Szybko odwrócił się w moją stronę. Kolejny błąd. Jego zbulwersowany wyraz twarzy, piekielnie mnie zezłościł, co wywołało jak najbardziej naturalną reakcję obronną i uderzyłam go w lewy policzek.
– Jeśli myślisz, że możesz się mną pobawić, bo akurat jesteś wolny, a ja i tak nie jestem w prawdziwym związku z Twoim przyjacielem, to się pomyliłeś. Ogromnie się pomyliłeś mając o mnie zdanie puszczalskiej zdziry. Dzięki przyjacielu – ostatnie słowo mocno zaakcentowałam i odwróciłam się na pięcie.
Wzięłam dwa głębokie oddechy i nie chcąc słuchać jego tłumaczeń udałam się do pokoju Harolda.
– Długo Cię nie było – mruknął ze znudzeniem.
– Małe kłopoty techniczne – posłałam mu fałszywy uśmiech.
Leżał na łóżku, na plecach ze skrzyżowanymi pod głową rękami. Miał na sobie tylko bokserki. Jego klatkę piersiową zdobiły tatuaże, które pokochałam od pierwszego wejrzenia. Patrzył na mnie zamglonymi oczami. Przysiadłam na brzegu.
– Przesuń się. Wiesz, że lubię tę stronę – zrobiłam minę zbitego psiaka.
– Jasne, wskakuj mała – uniósł kołdrę, wsunął się pod nią, robiąc mi miejsce i rozłożył przede mną ramiona.
Doskonale wiedział, że uwielbiam się przytulać, zwłaszcza przed snem. Chętnie przylgnęłam do jego ciepłego ciała. Ułożyłam głowę na jego torsie, a on bawił się moimi włosami.
– Harry?– Szepnęłam.
– Tak, Abby?– Uśmiechnęłam się do siebie, gdy tak się do mnie zwrócił.
– Uważasz, że to, co robimy to coś złego?
– Że śpisz ze mną w jednym łóżku i Cię przytulam? Nie – rozbawiło go to.
– Nie to miałam na myśli. Chodzi o nasz związek. O to oszukiwanie innych. Czy to nikogo nie krzywdzi?– Poczułam się jak bezbronna, mała dziewczynka.
– Jesteś w kimś zakochana?
– Nie.
– Ja też nie. Lubisz mnie?
– Tak.
– Ja Ciebie też. Dlatego uważam, że nikomu nie wyrządzamy krzywdy. Małe kłamstwa nie są złe – pocałował mnie w czubek głowy.– Nie zamartwiaj się tym. Przecież nie będziemy udawać do końca życia. Niedługo zakończymy związek z hukiem, jak na nas przystało i będzie dobrze – roześmiał się uroczo.
– Oj Hazza, Ty to masz proste podejście do życia – dziwne, ale roześmiałam się razem z nim.

Trochę mi ulżyło. W końcu Louis nie powiedział mi ani razu, że mnie kocha ani, że mu na mnie zależy. Najwyraźniej chciał się tylko zabawić kosztem swojej przyjaciółki. Nie żałowałam, że go uderzyłam. Zasłużył skoro myśli, że tak łatwo może mnie mieć.

_________________________________________________________________
Witajcie moje kochane !
Gierek Louisa ciąg dalszy.
Uwielbiam robić z niego takiego niegrzecznego chłopca, mimo, że na niego nie wygląda *_*
Ja osobiście uwielbiam ten odcinek, ale nie chcę popadać w samozachwyt więc same go osądźcie.
Dziękuję za wszystkie opinie :)
Następny rozdział dodam na pewno w Święta i wtedy złożę Wam życzenia.
Tymczasem gorąco całuję ! :* <3

4 komentarze:

  1. Ach ten Lou. Podoba mi się taki :d Jest taki, że no... mrau! Znaczy no ja bym go zjadła, ale ją rozumiem. Jest w "związku" z Harrym.
    Czekam niecierpliwie na kolejny!
    [leave-me-today]

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak bardzo jak jestem oddana i zakochana w Lou, tak bardzo mnie teraz zirytował! Jak on w ogóle śmiał? Co on sobie wyobraża? Chyba myślał sobie, że Mia od razu wszystko rzuci i pobiegnie do niego. Cóż, ciężko mu się oprzeć, ale brawo dla dziewczyny - zachowała zimną krew i jeszcze przyłożyła Tomlinsonowi. Bardzo dobrze. Może przez to nauczy się jakiegoś szacunku względem dziewczyny. Może nawet przeprosi? Mam nadzieję, chociaż nie wiem czy mogę na to liczyć ze strony tego Louisa. Harry ma rację - na razie nikomu nie wyrządzają krzywdy swoim związkiem (pomijając Lou, ale w zasadzie nie wiadomo co on o tym wszystkim uważa, tak naprawdę nie przyznał się do swoich uczuć czy coś), więc mogą to dalej ciąnąć. Ale jestem pewna, że niebawem któreś z nich się zakocha i nie będzie już tak łatwo i będą musieli pomyśleć o rozwiązaniu związku. Czekam na rozdział następny, dużo weny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Według mnie Louis tylko teoretycznie nie wygląda na niegrzecznego chłopca, w praktyce taka etykietka bad boya bardzo do niego pasuje, a Tobie ta kreacja niesamowicie się udała :) Dla mnie to oczywiste, że Lou zaczął coś czuć do naszej Abby, a ponieważ nie radzi sobie z tymi uczuciami (być może są dla niego zupełnie nowe, dlatego nie ma pojęcia, jak się zachowywać), buduje wokół siebie mur, zgrywając kompletnego dupka. Mimo wszystko Mia nie może zaprzeczyć, że ten chłopak niesamowicie na nią działa. Wystarczy, że tylko się zbliży, a puls już jej przyspiesza, serce bije szybciej, ręce się pocą... Jestem ciekawa, jak długo ta dwójka planuje tańczyć wokół siebie, zanim zdecydują się coś z tym wszystkim zrobić. Ich ciała reagują na siebie wręcz instynktownie. Być może ten udawany związek z Harrym jest wygodny dla każdego, ale kiedyś się skończy. Ciekawe, co wówczas zrobi Abby.
    Wciągnęłam się niesamowicie, już się nie mogę doczekać następnego rozdziału :) Oczywiście życzę Wesołych Świąt! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Fantastyczny rozdział! Kocham wykreowanych przez Ciebie bohaterów. Każdy jest fantastyczny na swój sposób.;) Bardzo mi się podoba Twoja historia. ;)
    Ja dziś znów krótko. ;) Lecę do następnego;);*

    OdpowiedzUsuń