czwartek, 20 lutego 2014

Trzynaście



Od Autorki: Na początku zastrzegam, że układ taneczny bohaterki był nieco mniej wymagający niż na filmiku i nie był on przyczyną tego, co miało miejsce później, ale oprawa była identyczna.


W końcu nadszedł dzień upragnionego występu w X Factorze. Na planie było ogromne zamieszanie. Przygotowania trwały. Ines z chłopakami mieli przyjechać na sam występ. Od rana czułam się jakoś nieswojo. Niepokoiłam się, ale nie mogłam zawalić tak ważnej sprawy. Po kilku próbach, trochę się rozluźniłam. Przebrałam się, zostałam umalowana i uczesana. Usłyszałam swoje imię wypowiadane przez prowadzącego. Pewnym krokiem weszłam na scenę, odczekałam pierwszy takt piosenki zaczęłam śpiewać, poruszając się swobodnie. Lekarz zgodził się na choreografię, którą miałam wykonać. Razem z tancerzami zaczęliśmy tańczyć <klik>.
Na koniec, gdy prowadzący do mnie podszedł by zamienić kilka słów, adrenalina wyraźnie zmniejszyła swój poziom w moim ciele. Świat mi zawirował, powoli udałam się za kulisy i zemdlałam schodząc ze schodów. Wpadłam wprost w ramiona Zayna, który stał najbliżej. Jedyne, co pamiętam tuż przed utratą świadomości, to ostry ból w dolnych okolicach brzucha i krew na podłodze pode mną.



- Panie doktorze, co z nią będzie?- Dopytywał się Harry.
- Musi zostać w szpitalu kilka dni. Przeszła zabieg ginekologiczny, więc nie mogę jej od razu wypuścić. Bardzo mi przykro, że nie udało nam się podtrzymać ciąży.
- Możemy zostać z nią w sali? Usiądziemy cichutko i poczekamy aż się obudzi…- prosił Niall.
- Jesteśmy jej przyjaciółmi. Proszę nam zaufać – dodała zapłakana Ines.
- Dobrze, ale po przebudzeniu nie wolno jej męczyć – odpowiedział i wrócił do innych pacjentów.
- Nie wiem jak Louis mógł się tak zachować. Nie poznaję go… - dziwił się Liam.
- Też to mocno przeżywa. Bardzo chciał tego dziecka.
- Lekarz powiedział, że to była dziewczynka… Abby by się ucieszyła – Ness chowała twarz w ramionach Nialla.
- Nie martw się. Pomożemy jej. Od tego jesteśmy – powiedział Hazza i wszyscy razem wykonali ‘grupowy uścisk’.
Weszli do sali, w której leżałam. Łóżko było, jak na szpital dla gwiazd przystało, szerokie. Ines z tego skorzystała i ułożyła się po mojej lewej stronie, Styles po prawej, a chłopcy usiedli na sofie w kącie. Spałam jeszcze dobrych kilka godzin. Gdy się obudziłam, przed oczami miałam mroczki. Nie mogłam się ruszyć. Bolało mnie całe ciało, a okolice kręgosłupa i brzucha były jak sparaliżowane. Przestraszyłam się. Spierzchniętymi ustami wypowiedziałam imię swojej przyjaciółki.
- Abby, jestem tu. Nie ruszaj się… - poczułam jak się ruszyła i szturchnęła śpiącego z drugiej strony Harry’ego.
- Co jest?- Spytał nieprzytomnie, po czym spojrzał na mnie.- Abbs, nareszcie…- przytulił swoją twarz do mojego policzka.
- Co się stało? Wszystko mnie boli… A środkowej części ciała w ogóle nie czuję…- wyjęczałam.
- Kochanie… Dostałaś znieczulenie, bo miałaś zabieg – wyjaśniła Ness.
- Zemdlałaś zaraz po występie… - dodał Hazza.
- A co z dzieckiem?- Dotarły do mnie różne fakty.
- Lekarz musiał wybierać. Albo ty albo dziecko. Odkleiło się łożysko. Mogłaś się wykrwawić…- tłumaczyła mi przyjaciółka łamiącym się głosem.
W trakcie jej przemowy koło łóżka pojawili się również Liam, Niall i Zayn.
- Chcesz powiedzieć, że…- potok łez napłynął mi do oczu.
- Lekarz uratował ciebie, bo dziecko było zbyt małe. Nie przeżyłoby tak czy inaczej…- Styles patrzył na mnie z bólem w oczach.
- Dobrze, że ty żyjesz Abby – odezwał się Liam.
- Wmawiacie mi, że mam się cieszyć z śmierci własnego dziecka?!- Krzyknęłam rozpaczliwie.
- Nie. Oczywiście, że nie. Nie denerwuj się… Musisz teraz dużo odpoczywać żeby dojść do siebie – Zayn próbował mnie uspokoić.
- Gdzie jest Lou?- Zorientowałam się, że tylko jego tu brakuje.
Wszyscy nagle ucichli. Patrzyli po sobie jakby zwalali na siebie brzemię odpowiedzenia na moje pytanie.
- Nie wiemy gdzie on jest – usłyszałam głos Harry’ego.
- Krzyczał coś w emocjach. Był wściekły, gdy dowiedział się, że straciłaś dziecko. I wyszedł – mówił Liam.
- Co takiego krzyczał?- Spytałam ostrożnie.
- Że to wszystko twoja wina – wyznała szczerze Ines, a świat momentalnie rozpadł mi się na miliony kawałków.



Po tygodniu pobytu w szpitalu wróciłam do domu w ‘eskorcie’ fotografów i dziennikarzy. Ines przywiozła mi jakieś luźne rzeczy, kapelusz i ciemne okulary <klik>. Nie chciałam odpowiadać na żadne pytanie ani tym bardziej pokazywać opuchniętych od płaczu oczu. W ogóle niewiele się odzywałam. Najszybciej jak się dało wsiadłyśmy do czarnego auta Adama, który zawiózł nas do mojego apartamentu. Na miejscu bez słowa poszłam do swojego pokoju. Radosne promienie słońca niesamowicie mnie wkurzały, więc szybko zasłoniłam okna zasłonami. W pomieszczeniu nareszcie zapanowała ciemność. W łazience wzięłam prysznic, przebrałam się w swój ulubiony dres i położyłam się do łóżka. Takie okoliczności pasowały mi najbardziej. Nic nie mówić, schować się przed światem w ciemnym pokoju, nie zważać na strój, leżeć i płakać.
- Strasznie mi przykro z jej powodu, mam nadzieję, że się z tego podniesie – Adam rozmawiał na dole z Ines.
- Też mam taką nadzieję. Odwołałam wszystkie służbowe wyjazdy by być przy niej. Jest dla mnie najważniejsza – brunetka zrobiła sobie mocnego drinka.
- Na konferencji powiem dziennikarzom, że na chwilę obecną jej działalność muzyczna zostaje zawieszona. Nie mam innego wyjścia. W takim stanie nie da rady się pokazać. Czemu Louisa przy niej nie ma?- Spytał z nieukrywanym zaskoczeniem.
- To skomplikowane. Abby na początku była tak przerażona ciążą, że chciała oddać dziecko po porodzie. Lou się z tym nie zgodził i przekonał ją, że sobie poradzą. W ostatnim czasie wręcz błagał ją o to by na siebie uważała. Gdy to wszystko się stało, stwierdził, że to jej wina. Że nie dbała o siebie wystarczająco, bo nie chciała tego dziecka.
- Oskarżył ją, że celowo do tego doprowadziła?!- Prawie krzyknął.
- Ciszej, bo usłyszy…- ochrzaniła go od razu.- Był zdenerwowany, może jak mu przejdzie to wróci. Liam mówił, że pojechał do rodziny.
- Znając Mię, nie przejdzie jej tak łatwo. Nie wybaczy mu tego – stwierdził to, co Ines wiedziała w głębi serca.- Dobra, muszę lecieć, ale gdyby coś się działo to dzwoń – zaoferował swoją pomoc i opuścił apartament.
Nessie zajrzała do mojego pokoju. Chciała rozmawiać. Odprawiłam ją z kwitkiem. Ostatnią rzeczą, której teraz chciałam to słuchać jak się nade mną użala.



Przez kolejne dwa miesiące, rzadko wychodziłam z domu. Nie pracowałam. Media nie dawały za wygraną i co rusz wymyślały inne historie dotyczącej mojej nieobecności w życiu publicznym. Louis wrócił. Jednak nie do mnie, tylko do zespołu. Azylem był mój pokój. To tam spędzałam większość doby. Ines mówiła, że zaczynam wyglądać jak duch. Mało jadłam, mało piłam, dużo spałam. Wszelkie światło działało na mnie od jakiegoś czasu, jak na wampira. Mimo ogromnej sympatii do pozostałych chłopaków z 1D, nie dopuszczałam ich do siebie. Było to dla mnie zbyt bolesne. Lynn i Adam odwiedzali mnie czasem. Tak naprawdę nie wiedziałam czy interesują mną czy tym, kiedy wrócę na scenę. Fizycznie czułam się znakomicie. Ale psychikę miałam kompletnie rozwaloną na drobniutkie kawałki. Nie mogłam się pozbierać, chociaż nie przyznawałam się do tego. Traktowałam to jak porażkę. W jednej chwili straciłam wszystko, na czym mi zależało: dziecko, które zdążyłam pokochać i Louisa, którego zdążyłam znienawidzić. Jak mógł tak po prostu zwalić winę na mnie? Nie zapytać nawet jak się czuję? Przecież podobno mnie kochał. Gazety donosiły o jego rzekomym powrocie do Eleanor. Bardzo się na nim zawiodłam.
Nie miał na tyle odwagi żeby spojrzeć mi w oczy i powiedzieć szczerze jak jest.


Leżałam sobie jak zwykle w swoim pokoju pełnym mroku, usiłowałam wcisnąć w siebie kolejną porcję owoców, które przyniosła Ness. Dbała o mnie, ale posiłkami nie uleczy mojej duszy, psychiki i zranionej dumy. Doszły mnie z dołu jakieś głosy. Nie przejęłam się tym zbytnio, chłopcy czasem do niej wpadali. Jednak tego, co stało się parę minut później, nie wybaczę im, póki żyję. Z korytarza na piętrze słychać było podniesione głosy, jakąś szarpaninę. W ułamku sekundy cała banda władowała mi się do pokoju.

- Mówiłam, że nie chcę nikogo widzieć…- warknęłam powoli się odwracając.
________________________________________________________________
Witam :)
Wyszło krócej niż się spodziewałam, wybaczcie, ale przyszedł czas na niezbyt przyjemne odcinki. Chciałabym jednak mimo wszystko, przeczytać, że podoba Wam się ta moja pisanina.
Nie zabijajcie mnie, błagam!
Dziękuję za Wasze opinie! <3
Wciąż możecie zadawać pytania moim bohaterom w odpowiedniej zakładce :)
Całuję :*

niedziela, 9 lutego 2014

Dwanaście


Na specjalne życzenie @estasoledad13 <3


Przez kilka następnych dni, dosyć intensywnie przygotowywałam się do ważnego występu. Miałam się pojawić na finale brytyjskiego X Factora. Nie zrezygnowałam z choreografii i ciągle szlifowałam swój głos. Trenerka śpiewu szkoliła mnie bez ustanku. Talent to jedno, ale umiejętności i trening, co innego. Lou z chłopakami wyjechali do Manchesteru. Trudno było mu się ze mną rozstać. Cały czas prosił bym na siebie uważała i się nie przemęczała. Ines dołączyła do grona Aniołków. Byłam z niej niesamowicie dumna. Wspierała mnie, a ja ją. Tego popołudnia obie miałyśmy trochę wolnego czasu, więc chciałyśmy się wybrać do kina. Ness czekała na mnie w przedpokoju. Z racji, że nie mogłam się wcisnąć w żadną dotychczasową bluzkę, postanowiłam, że musimy też pójść na zakupy. Założyłam w końcu coś na siebie i już miałam iść, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi i znajome głosy. Szybko zeszłam i stanęłam oko w oko z moim ojcem. Patrzył na mnie wyniośle i z wyrzutem.
- Myślałem, że o ciąży dowiem się od własnej córki a nie z gazet – odezwał się lodowatym tonem.
- Nessie, możesz nas zostawić – położyłam dłoń na plecach przyjaciółki.
- Jasne…- wróciła do swojego pokoju.
- Skoro ci nie powiedziałam, to nie przyszło ci do głowy, że może po prostu nie chciałam?- Skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej i oparłam się ramieniem o ścianę.
- A o tym, że nie wiadomo czyje to dziecko, bo puszczasz się z całym Londynem też miałem nie wiedzieć?- Podniósł głos.
- Nie mam wpływu na to, co pisze o mnie prasa. Zresztą, czym ty się przejmujesz?- Prychnęłam.
- Wszyscy wiedzą czyją jesteś córką. Pomyślałaś, chociaż raz o mnie? Nie. Bo ty zawsze myślisz tylko o sobie!
- Chyba żartujesz! Odkąd mama zmarła przestałam dla Ciebie istnieć a ty jeszcze masz czelność mnie pouczać w kwestii egoizmu?!- Poważnie się zdenerwowałam.
- Uważaj na słowa. Jestem twoim ojcem.
- Ojcem, który znaczy dla mnie tyle, co nic. Prędzej Adama nazwałabym tatą niż ciebie! Obchodzą cię tylko te twoje panienki, do których każesz mi się zwracać ‘mamo’.
- Byłoby miło gdybyś przestała się zachowywać jak dziecko i traktowała moje partnerki z szacunkiem – uspokoił się trochę.
- Miałam mamę. Zmarła, gdy miałam 14 lat i to muzyka pomogła mi się z tego podnieść, nie ty! Zapamiętaj sobie to raz na zawsze.
- Wielka gwiazda się z ciebie zrobiła, wiesz?- Patrzył na mnie z pogardą.
- Przynajmniej doszłam do czegoś w życiu własną ciężką pracą i za nic nie muszę być wdzięczna takiemu człowiekowi jak ty.
- Dawanie wszystkim wokół nazywasz ciężką pracą?- Roześmiał mi się w twarz i szybko tego pożałował, bo wymierzyłam mu siarczysty policzek.
- Wyjdź i zapomnij, że miałeś córkę!- Otworzyłam drzwi.
- Jeszcze zobaczymy, kto, do kogo przyjdzie po pomoc…
- Na pewno nie ja do ciebie. Żegnam – wypchnęłam go i z hukiem zamknęłam za nim skrzydło.
Przekręciłam wszystkie zamki, usiadłam w salonie i zaczęłam histerycznie płakać. Ines musiała usłyszeć naszą kłótnię, bo w kilka sekund pojawiła się przy mnie.
- Słyszałam… Nie płacz. On nie jest ci do niczego potrzebny. Dajesz sobie świetnie radę bez niego…
- Wiem… Tak strasznie go nienawidzę..- wtuliłam się w jej ramiona.
- Darujmy sobie to wyjście. Zrobię ci melisy i jakąś dobrą sałatkę z owoców, chcesz?- Głaskała mnie po włosach.
- Dziękuję Nessie. Jesteś kochana – szepnęłam przez łzy i kiedy wstała, położyłam się na boku.
Rozmowa z ojcem kompletnie wyprowadziła mnie z równowagi. Nie wiedziałam, dlaczego nie potrafi traktować mnie normalnie. Zawsze zachowywał się tak jakbym była winna śmierci mamy albo jakbym była najgorszą osobą na ziemi. Gdy tylko udało mi się od niego wyprowadzić i rozpoczęłam życie na własny rachunek poczułam ulgę. Że nie muszę oglądać jego kolejnych żoneczek. Że mną nie pomiata. Że jestem panią swojego losu, a jemu już nic do tego.




Dwa dni później 1D wróciło z Manchesteru. Co najdziwniejsze, Zayn poprosił mnie o spotkanie. Poszliśmy na koktajl owocowy. Siedzieliśmy na wysokich barowych krzesłach w kącie pubu. Przy nim zawsze czułam się jakoś dziwnie. Pamiętam, że poznałam go parę tygodni wcześniej niż pozostałych. Zupełnie przez przypadek, na jakiejś imprezie, gdy jeszcze był singlem. Spodobaliśmy się sobie. Nawet byliśmy na randce w kinie i na kolacji. Całowaliśmy się. Tego nie da się zapomnieć. Miał tak pełne i smakowite usta, że można było oszaleć podczas pocałunku. Później okazało się, że razem z chłopakami tworzy One Direction, mnie połączono szybko z Harry’m, on poznał Perrie i jakoś się to rozeszło. Nie żałuję. On też nie. Zastanawiałam się, po co chciał ze mną rozmawiać na osobności.
- Coś się stało? No mów – zachęcałam go.
- No, bo wiesz. Chciałbym się oświadczyć Perrie. Myślisz, że to dobry pomysł?- Zwalił mnie tym z nóg.
- Skoro jesteście szczęśliwi i czujesz, że to ta jedyna, to, czemu nie?- Powiedziałam zgodnie z prawdą.
- Pomogłabyś mi z pierścionkiem?
- Bardzo chętnie. Fajnie, że właśnie mnie o to poprosiłeś – ucieszyłam się.
- Jesteś moją przyjaciółką i wiem, że nic jej nie powiesz – puścił mi oczko.
- Nie puszczę pary z ust – obiecałam.
Po koktajlu wybraliśmy się do najdroższego jubilera. Długo wybieraliśmy. Musieliśmy znaleźć coś idealnego. Znałam trochę Perrie i mogłam wyobrazić sobie, co by jej się spodobało. Dopiero po godzinie doszliśmy do porozumienia. Ekspedientka spytała o rozmiar, a Zayn zrobił minę idioty. Zapomniał się zorientować.
- Abby, przecież Ty masz palce identyczne jak ona. Przymierz – wpadł na błyskotliwy pomysł.
- No jak chcesz- zaśmiałam się, po czym Malik wsunął mi go na palec.
Leżał jak ulał. Oboje się ucieszyliśmy. Zdjęłam go i oddałam do zapakowania.
- Dziękuję Abbs. Nie wiem, co bym bez Ciebie zrobił.
- Nie kupiłbyś pierścionka – objęłam go i pocałowałam w policzek.
- No fakt – zaczęliśmy się śmiać.
Zayn odebrał paczuszkę i udaliśmy się do willi chłopaków.



Jak bardzo się zdziwiłam, gdy następnego ranka Lou i Zayn stanęli przed moimi drzwiami bełkocząc coś na zmianę.
- Spokojnie. Mówcie po kolei – byłam w pidżamie i nie ogarniałam tej sytuacji.
- Perrie obudziła mnie telefonem pod tytułem: ‘Z nami koniec’!- Krzyknął spanikowany Malik.
- I ja też jestem ciekawy, dlaczego obwinia o to Ciebie – dodał Tommo i podał mi dzisiejsze wydanie brukowca.
A na pierwszej stronie kilka zdjęć z wczoraj, gdy byłam z Malikiem w pubie i u jubilera. Wyglądało to jak randka a pod spodem widniał nagłówek: Mia znów atakuje. Artykuł zawierał opis naszej rzekomej randki i tego jak wybieraliśmy pierścionek dla Perrie. Przypomnieli najpierw, że porzuciłam Harry’ego dla Lou, z którym jestem w ciąży, a Lou dla Zayna, z którym się zaręczam.
- To jakieś bzdury. Pomagałam Malikowi z oświadczynami dla Perrie. Czekajcie, ubiorę się i pojedziemy do niej – postanowiłam i pobiegłam do swojego pokoju. Jakąś godzinę później byliśmy pod mieszkaniem Edwards. Weszliśmy i wszystko jej wytłumaczyłam.
- No widzisz kochanie? Co prawda w innych okolicznościach miałem to zrobić, ale nie mam wyboru – zaczął Zayn i klęknął na jedno kolano tuż przed zaskoczoną blondynką.- Perrie Louise Edwards, wyjdziesz za mnie?- Chwycił jej dłoń.
- Och Zayn, oczywiście, że tak – wzruszyła się.
Chłopak założył jej błyskotkę, ucałował i przytulił. Lou i ja postanowiliśmy się wymknąć, by mogli pobyć tylko we dwoje.
- Głupi jesteś, wiesz?- Spojrzałam z wyrzutem na ojca swojego dziecka.
- Ja?- Zdziwił się.
- Tak, Ty. Jak mogłeś uwierzyć w te brednie?- Zaśmiałam się.
- A bo ja wiem. Impuls, wybacz – Uśmiechnął się tak uroczo, że nie mogłabym mu nie wybaczyć.
Złapaliśmy się za ręce i poszliśmy na śniadanie. Później pojechał ze mną na próbę, a wieczorem Lou, ja, Ines, Harry, Liam, Sophie, Niall, Zayn i Perrie wybraliśmy się do klubu na parę godzin żeby się wyluzować i potańczyć. Brzuch coraz bardziej utrudniał mi swobodne ruchy, ale czułam się wyśmienicie. Tomlinson na szczęście nie chodził za mną jak piesek i nie pilnował mnie na każdym kroku. Wystarczyło, że fani i paparazzi mnie osaczali każdego dnia. On uszanował moje poczucie swobody. W tańcu obróciłam już swojego chłopaka, Harry’ego i Nialla. Liam nie przejmując się krzywym spojrzeniem Soph, również zaprosił mnie na parkiet. Jego prowadzenie niesamowicie mnie zaskoczyło. Nie wiedziałam, że tak dobrze tańczy w parze. Chwycił mnie za jedną dłoń, a drugą położył sobie na ramieniu. Kołysał się ze mną rytmicznie.
- Z Sophie wszystko w porządku?- Zagadnęłam.
- Tak, dlaczego pytasz?
- Mam wrażenie, że się ostatnio nie dogadujecie.
- Nie martw się. Jest ok. Ten cały szum wokół mnie jej nie pasuje, ale radzimy sobie.
- Może przywyknie – stwierdziłam z nadzieją, a kilka sekund później wróciliśmy do stolika.

Na koniec zostawiłam sobie Zayna, z którym nie dało się tańczyć inaczej niż zabawnie. Uśmiałam się, gdy dołączył do nas Nialler i wygłupiał się naśladując biednego Malika.
________________________________________________________________
Witajcie :)
Dodaję ten rozdział, bo nie będzie mnie kilka dni, a nie chciałam żebyście czekali.
Taka sobie niespodzianka.
A teraz lecę.
Całuję <3

wtorek, 4 lutego 2014

Jedenaście



- Nie czujesz do mnie tego samego, tak? W sumie nic dziwnego. Ja głupi myślałem, że jedna przypadkowa noc spędzona w stanie upojenia i twoja ciąża mogą sprawić, że mnie pokochasz. Ale spokojnie, poradzę sobie z tym – gadał jak nakręcony, nie dając mi dojść do słowa.
Strasznie mnie tym zdenerwował, więc nie widząc innego sposobu by go uciszyć zasłoniłam mu usta dłonią.
- Zamknij się Tomlinson..- warknęłam tak żeby się przestraszył.- Daj mi coś powiedzieć – zdjęłam dłoń.
- Przepraszam. Mów – nareszcie pozwolił mi się udzielić.
- Długo nad tym wszystkim myślałam. Na początku chciałam oddać dziecko, bo nie wierzyłam w swoje siły. Ty dałeś mi wsparcie i pomogłeś uwierzyć, że damy radę. Wcześniej nigdy nie myślałam o tobie jak o kimś więcej. Byłeś świetnym przyjacielem, miałeś dziewczynę, byłeś szczęśliwy. Ciąża wiele zmieniła. We mnie też zaszły pewne zmiany. Moje wiecznie zamknięte, zimne serce, zaczęło się otwierać pod wpływem ciepła, które mu ofiarowałeś. Wcześniej nie miałam pewności. Teraz mogę powiedzieć, że cię kocham. Nie wiem jak to zrobiłeś, ale rozkochałeś mnie w sobie – w miarę mówienia mój uśmiech coraz bardziej się poszerzał.
Chłopak milczał dłuższą chwilę. Chyba informacje docierały do niego z opóźnieniem. W końcu mocno mnie do siebie przytulił, potem pocałował. Tak emocjonalnie.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że po powrocie będę mógł bez skrępowania oficjalnie przedstawiać, jako swoją dziewczynę – czułam się znakomicie, gdy to mówił.
- Ja też Lou, ja też – samoistnie ziewnęłam.
- Na pewno jesteś zmęczona, wracajmy do hotelu – zatroszczył się.
- Tak naprawdę to nasze dziecko jest zmęczone, nie ja – burknęłam.
- Oj przestań – zaśmiał się pomagając mi wstać.
- Ja bym jeszcze poszła gdzieś potańczyć…- westchnęłam.
- Innym razem kochanie - w jego ustach brzmiało to tak cudownie.



Po powrocie do Londynu od razu musiałam się zgłosić na badania kontrolne. Moje dziecko miało już dwanaście tygodni. Harisson twierdzi, że za jakieś osiem, zacznie kopać. Wszystkie wyniki miałam w normie. Mogłam pracować, ale nie przemęczać się. A jeśli chodzi o jakiekolwiek układy taneczne na występach to nic wymagającego. No cóż. Coś za coś. Od lekarza pojechałam prosto do hali O2. Tam miał się odbyć mój kolejny koncert. Przeprowadziliśmy kilka prób. Czułam się znakomicie. Gdy nadszedł czas na występ, adrenalina mi podskoczyła. Wyszłam na scenę i zaczęłam śpiewać. Dawałam czadu. Energia, jaką otrzymywałam od publiczności była niesamowita. Na występ przyjechał nawet Enrique Iglesias i wykonaliśmy razem nasz numer. Fani byli zachwyceni. Wiedziałam, że po naszym dość odważnym występie, gazety wrócą do tematu naszego rzekomego romansu. Jednak ta piosenka wymagała takiego układu. Po dwóch godzinach koncertu, serdecznie podziękowałam publice i zeszłam ze sceny. Pojechałam do domu, gdzie w końcu spokojnie mogłam porozmawiać z Ines.
- No kochana, zdjęcia miałaś świetne. Co dalej?- Spytałam, gdy siedziałyśmy przy kuchennym stole i zajadałyśmy sałatkę.
- No na razie muszą to zobaczyć ludzie ze Stanów. Potem będzie coś wiadomo – mówiła z pełną buzią.
- A co z Harry’m?
- W sumie to nic wielkiego. Powiedziałam mu, że może się starać i zobaczymy, co dalej – od razu się zarumieniła.
- I bardzo dobrze mu powiedziałaś. Zuch dziewczyna – przybiłam z nią piątkę.
- A ty i Lou?
- Chyba pierwszy raz w życiu, ktoś dotarł do mojego serca – uśmiechnęłam się sama do siebie, patrząc w talerz.
- Mówiłam, że będzie dobrze? Ale ty mnie nigdy nie słuchasz – strzeliła we mnie kawałkiem ogórka z widelca.
- Ej! Bez rzucania jedzeniem proszę – oddałam jej pomidorem.
U nas jest tak, że żadna nie potrafi przestać, więc rzucałyśmy się do upadłego. Gdy chłopcy weszli do mojego mieszkania, obie byłyśmy całe brudne od przeróżnych produktów spożywczych, kuchnia wcale nie wyglądała lepiej, a oni mieli miny jakby powstrzymywali wybuch śmiechu.
- A mówicie, że to my zachowujemy się jak dzieci…- odezwał się oskarżycielsko Niall.
- Kochanie? Dlaczego masz ogórki i rzodkiewki we włosach, że o reszcie nie wspomnę?- Podszedł do mnie Lou.
- Nie pytaj. To ona zaczęła – wskazałam palcem na Ness.
- Dobra dzieciaczki, marsz po kolei do łazienki- rozkazał Liam.
- No właśnie. Za dwie godziny mamy próbę dźwięku do jutrzejszego koncertu – dodał Zayn.
- A po co my mamy jechać z wami?- Zdziwiła się Ines.
- A dlatego, że Abby występuje z nami podczas jednej piosenki – wyjaśnił Harry.
- Naprawdę? To super. Chętnie posłucham was razem – ucieszyła się.
Godzinę później byłyśmy już gotowe do wyjścia. Wspólnie pojechaliśmy na próbę, na kolację i deser.

Następnego dnia od rana musieliśmy być na hali koncertowej. O 17 miał się zacząć koncert. Chłopcy w świetnym stylu rozpoczęli. Fanki były tak głośno, że prawie ogłuchłam. Moja stylistka się spisała. Strój idealnie pasował do ballady, którą miałam z nimi wykonać. <klik>
Gdy skończyli śpiewać ‘ One way or another’ nastąpiła chwila przerwy na rozmowę z publicznością. Oni rozmawiali, a mnie przygotowywali do wyjścia. Słuchawka w uchu, mikrofon w dłoni i jazda.
- A teraz czas na moją ulubioną piosenkę – zaczął Zayn.
- Moją też…- wtrącił Harry.
- Wykonamy ją w towarzystwie pewnej wspaniałej młodej damy – dodał Niall.
- Znacie ją dobrze – ciągnął Liam.
- My również, ja przede wszystkim. Będziemy mieli razem dziecko…- uśmiechał się Lou, a dziewczyny zaczęły piszczeć.
- Oto MIA!- Zapowiedzieli mnie wszyscy, po czym weszłam na scenę w atmosferze owacji.
Przywitałam się z chłopakami, potem zwróciłam się do dziewczyn.
- Wiem, że pewnie chciałybyście być na moim miejscu. Postaram się was godnie zastąpić. Pomyśleliśmy, że najlepszą piosenką, jaką chcielibyśmy razem wykonać to ‘ Little Things’. Śpiewajcie z nami – skończyłam przemowę i zajęłam swoje miejsce.
Każde z nas miało swój podest, na którym mogliśmy usiąść. Zayn rozpoczął przepięknym anielskim głosem. Liam kontynuował. Refren zaśpiewaliśmy wspólnie przy akompaniamencie gitary Nialla. Nadeszła kolej Louisa, który śpiewał swoją kwestię, patrząc na mnie.
Rozbawiona spuściłam głowę, uśmiechając się tylko. On zrobił podobnie. Harry swoją część zaśpiewał podchodząc do mnie i śmiejąc się nieco, chciał mi przypomnieć sytuacje, w których ja nie mogłam się zmieścić w swoje ulubione spodnie. 
Okręcił mnie dwa razy wokół mojej osi trzymając mnie za dłoń. Parę sekund później śpiewałam razem z nim.

Potem śpiewaliśmy już wszyscy razem, zostawiając tylko solówkę Nialla w spokoju, aby sam mógł ją wykonać.

Ten występ mogłam zaliczyć do udanych. Oni chyba też, bo zaraz po piosence pięknie mi podziękowali i każdy po kolei ucałował mnie w policzek. Zeszłam ze sceny i przyglądałam się jeszcze chłopakom. Byli tacy energiczni. Mieli świetny kontakt z fanami. Spojrzałam na swój brzuch. To maleństwo może wszystko zmienić. Czy Louis był na to gotowy?
________________________________________________________________
Witam ponownie robaczki ! <3
Wiem. Poprzednio byłam okropnie podła kończąc w tak ważnym momencie, ale o to właśnie chodziło :D Mam nadzieję, że odpowiedź Abby przypadła Wam do gustu.
W ogóle to cieszę się z tego odcinka. Chyba mi wyszedł. W scenie z koncertem chciałam dodać  teksty poszczególnych zwrotek śpiewanych przez chłopaków i Abby, ale nie mogłam edytować tego tak, jak chciałam, robiły się białe literki i w ogóle nie mogłam tego opanować, więc zrezygnowałam.
Dziękuję za Wasze opinie i proszę o więcej !
Całuję <3