wtorek, 4 lutego 2014

Jedenaście



- Nie czujesz do mnie tego samego, tak? W sumie nic dziwnego. Ja głupi myślałem, że jedna przypadkowa noc spędzona w stanie upojenia i twoja ciąża mogą sprawić, że mnie pokochasz. Ale spokojnie, poradzę sobie z tym – gadał jak nakręcony, nie dając mi dojść do słowa.
Strasznie mnie tym zdenerwował, więc nie widząc innego sposobu by go uciszyć zasłoniłam mu usta dłonią.
- Zamknij się Tomlinson..- warknęłam tak żeby się przestraszył.- Daj mi coś powiedzieć – zdjęłam dłoń.
- Przepraszam. Mów – nareszcie pozwolił mi się udzielić.
- Długo nad tym wszystkim myślałam. Na początku chciałam oddać dziecko, bo nie wierzyłam w swoje siły. Ty dałeś mi wsparcie i pomogłeś uwierzyć, że damy radę. Wcześniej nigdy nie myślałam o tobie jak o kimś więcej. Byłeś świetnym przyjacielem, miałeś dziewczynę, byłeś szczęśliwy. Ciąża wiele zmieniła. We mnie też zaszły pewne zmiany. Moje wiecznie zamknięte, zimne serce, zaczęło się otwierać pod wpływem ciepła, które mu ofiarowałeś. Wcześniej nie miałam pewności. Teraz mogę powiedzieć, że cię kocham. Nie wiem jak to zrobiłeś, ale rozkochałeś mnie w sobie – w miarę mówienia mój uśmiech coraz bardziej się poszerzał.
Chłopak milczał dłuższą chwilę. Chyba informacje docierały do niego z opóźnieniem. W końcu mocno mnie do siebie przytulił, potem pocałował. Tak emocjonalnie.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że po powrocie będę mógł bez skrępowania oficjalnie przedstawiać, jako swoją dziewczynę – czułam się znakomicie, gdy to mówił.
- Ja też Lou, ja też – samoistnie ziewnęłam.
- Na pewno jesteś zmęczona, wracajmy do hotelu – zatroszczył się.
- Tak naprawdę to nasze dziecko jest zmęczone, nie ja – burknęłam.
- Oj przestań – zaśmiał się pomagając mi wstać.
- Ja bym jeszcze poszła gdzieś potańczyć…- westchnęłam.
- Innym razem kochanie - w jego ustach brzmiało to tak cudownie.



Po powrocie do Londynu od razu musiałam się zgłosić na badania kontrolne. Moje dziecko miało już dwanaście tygodni. Harisson twierdzi, że za jakieś osiem, zacznie kopać. Wszystkie wyniki miałam w normie. Mogłam pracować, ale nie przemęczać się. A jeśli chodzi o jakiekolwiek układy taneczne na występach to nic wymagającego. No cóż. Coś za coś. Od lekarza pojechałam prosto do hali O2. Tam miał się odbyć mój kolejny koncert. Przeprowadziliśmy kilka prób. Czułam się znakomicie. Gdy nadszedł czas na występ, adrenalina mi podskoczyła. Wyszłam na scenę i zaczęłam śpiewać. Dawałam czadu. Energia, jaką otrzymywałam od publiczności była niesamowita. Na występ przyjechał nawet Enrique Iglesias i wykonaliśmy razem nasz numer. Fani byli zachwyceni. Wiedziałam, że po naszym dość odważnym występie, gazety wrócą do tematu naszego rzekomego romansu. Jednak ta piosenka wymagała takiego układu. Po dwóch godzinach koncertu, serdecznie podziękowałam publice i zeszłam ze sceny. Pojechałam do domu, gdzie w końcu spokojnie mogłam porozmawiać z Ines.
- No kochana, zdjęcia miałaś świetne. Co dalej?- Spytałam, gdy siedziałyśmy przy kuchennym stole i zajadałyśmy sałatkę.
- No na razie muszą to zobaczyć ludzie ze Stanów. Potem będzie coś wiadomo – mówiła z pełną buzią.
- A co z Harry’m?
- W sumie to nic wielkiego. Powiedziałam mu, że może się starać i zobaczymy, co dalej – od razu się zarumieniła.
- I bardzo dobrze mu powiedziałaś. Zuch dziewczyna – przybiłam z nią piątkę.
- A ty i Lou?
- Chyba pierwszy raz w życiu, ktoś dotarł do mojego serca – uśmiechnęłam się sama do siebie, patrząc w talerz.
- Mówiłam, że będzie dobrze? Ale ty mnie nigdy nie słuchasz – strzeliła we mnie kawałkiem ogórka z widelca.
- Ej! Bez rzucania jedzeniem proszę – oddałam jej pomidorem.
U nas jest tak, że żadna nie potrafi przestać, więc rzucałyśmy się do upadłego. Gdy chłopcy weszli do mojego mieszkania, obie byłyśmy całe brudne od przeróżnych produktów spożywczych, kuchnia wcale nie wyglądała lepiej, a oni mieli miny jakby powstrzymywali wybuch śmiechu.
- A mówicie, że to my zachowujemy się jak dzieci…- odezwał się oskarżycielsko Niall.
- Kochanie? Dlaczego masz ogórki i rzodkiewki we włosach, że o reszcie nie wspomnę?- Podszedł do mnie Lou.
- Nie pytaj. To ona zaczęła – wskazałam palcem na Ness.
- Dobra dzieciaczki, marsz po kolei do łazienki- rozkazał Liam.
- No właśnie. Za dwie godziny mamy próbę dźwięku do jutrzejszego koncertu – dodał Zayn.
- A po co my mamy jechać z wami?- Zdziwiła się Ines.
- A dlatego, że Abby występuje z nami podczas jednej piosenki – wyjaśnił Harry.
- Naprawdę? To super. Chętnie posłucham was razem – ucieszyła się.
Godzinę później byłyśmy już gotowe do wyjścia. Wspólnie pojechaliśmy na próbę, na kolację i deser.

Następnego dnia od rana musieliśmy być na hali koncertowej. O 17 miał się zacząć koncert. Chłopcy w świetnym stylu rozpoczęli. Fanki były tak głośno, że prawie ogłuchłam. Moja stylistka się spisała. Strój idealnie pasował do ballady, którą miałam z nimi wykonać. <klik>
Gdy skończyli śpiewać ‘ One way or another’ nastąpiła chwila przerwy na rozmowę z publicznością. Oni rozmawiali, a mnie przygotowywali do wyjścia. Słuchawka w uchu, mikrofon w dłoni i jazda.
- A teraz czas na moją ulubioną piosenkę – zaczął Zayn.
- Moją też…- wtrącił Harry.
- Wykonamy ją w towarzystwie pewnej wspaniałej młodej damy – dodał Niall.
- Znacie ją dobrze – ciągnął Liam.
- My również, ja przede wszystkim. Będziemy mieli razem dziecko…- uśmiechał się Lou, a dziewczyny zaczęły piszczeć.
- Oto MIA!- Zapowiedzieli mnie wszyscy, po czym weszłam na scenę w atmosferze owacji.
Przywitałam się z chłopakami, potem zwróciłam się do dziewczyn.
- Wiem, że pewnie chciałybyście być na moim miejscu. Postaram się was godnie zastąpić. Pomyśleliśmy, że najlepszą piosenką, jaką chcielibyśmy razem wykonać to ‘ Little Things’. Śpiewajcie z nami – skończyłam przemowę i zajęłam swoje miejsce.
Każde z nas miało swój podest, na którym mogliśmy usiąść. Zayn rozpoczął przepięknym anielskim głosem. Liam kontynuował. Refren zaśpiewaliśmy wspólnie przy akompaniamencie gitary Nialla. Nadeszła kolej Louisa, który śpiewał swoją kwestię, patrząc na mnie.
Rozbawiona spuściłam głowę, uśmiechając się tylko. On zrobił podobnie. Harry swoją część zaśpiewał podchodząc do mnie i śmiejąc się nieco, chciał mi przypomnieć sytuacje, w których ja nie mogłam się zmieścić w swoje ulubione spodnie. 
Okręcił mnie dwa razy wokół mojej osi trzymając mnie za dłoń. Parę sekund później śpiewałam razem z nim.

Potem śpiewaliśmy już wszyscy razem, zostawiając tylko solówkę Nialla w spokoju, aby sam mógł ją wykonać.

Ten występ mogłam zaliczyć do udanych. Oni chyba też, bo zaraz po piosence pięknie mi podziękowali i każdy po kolei ucałował mnie w policzek. Zeszłam ze sceny i przyglądałam się jeszcze chłopakom. Byli tacy energiczni. Mieli świetny kontakt z fanami. Spojrzałam na swój brzuch. To maleństwo może wszystko zmienić. Czy Louis był na to gotowy?
________________________________________________________________
Witam ponownie robaczki ! <3
Wiem. Poprzednio byłam okropnie podła kończąc w tak ważnym momencie, ale o to właśnie chodziło :D Mam nadzieję, że odpowiedź Abby przypadła Wam do gustu.
W ogóle to cieszę się z tego odcinka. Chyba mi wyszedł. W scenie z koncertem chciałam dodać  teksty poszczególnych zwrotek śpiewanych przez chłopaków i Abby, ale nie mogłam edytować tego tak, jak chciałam, robiły się białe literki i w ogóle nie mogłam tego opanować, więc zrezygnowałam.
Dziękuję za Wasze opinie i proszę o więcej !
Całuję <3

8 komentarzy:

  1. W ogóle, to ja się zastanawiam jak ty to robisz, że czytając twoje kolejne odcinki czuję się jakbym była na miejscu akcji. Serio! W scenie z koncertem czułam się dosłownie tak, jakbym stała za kulisami oparta o ścianę czy coś i uśmiechając się obserwowała cały koncert. Cholera, dziewczyno, jesteś niesamowita! Za twój talent życie bym oddała wiesz?
    Przechodząc do odcinka... Idealny! Właściwie nie spodziewałam się, że Mia odwzajemni uczucia Lou i będzie kazała mu się starać by zdobył jej miłość, ale jestem mile zaskoczona tym, że jednak coś do niego poczuła :D Trochę krótko, ale bardzo treściwie i bardzo bardzo fajnie :D Czekam na kolejny ♥
    @_houis
    [ forgiveness-fanfiction ]

    OdpowiedzUsuń
  2. Mamooo! Przepiękny rozdział. Taki... Ajć...
    Aż mi bół głowy przeszedł... Serio. Może jak przeczytam od nowa całe opowiadanie to wyzdrowieję ? XD
    Kurczę, fajnie, że oni są taką zgraną paczkę, że wspierają się wzajemnie. :)) Mam nadzieję, że kiedy dzidzi się pojawi to będzie jeszcze lepiej...;)
    Za krótki ten rozdział. ;c Taki minus, ale noo. ;))
    Czekam na następny;*

    OdpowiedzUsuń
  3. No, tak ma być. Cieszę się, że Mia wszystko na spokojnie przemyślała i doszła do wniosku, że darzy Louisa większym uczuciem. No cóż, siłą rzeczy tak właśnie się to musiało skończyć. Spędzali ze sobą dużo czasu, będą mieli dziecko i miłość naprawdę może ich jeszcze bardziej umocnić.
    Widać, że wszyscy - zarówno chłopcy jak i Mia idealnie czują się na scenie, robiąc to, w czym są najlepsi - śpiew. 'Little things' to najlepszy wybór! Pojawienie się dziecka na świecie na pewno sporo zmieni, nie ma się co czarować. Ale przecież ani Mia, ani Lou nie zrezygnują całkowicie z kariery, mam nadzieję. Przerwa na pewno będzie konieczna, ale z czasem wszystko się jakoś ułoży.
    Czekam na rozdział następny, dużo weny! Buziaki! xx

    OdpowiedzUsuń
  4. niezalogowana unfaithful6 lutego 2014 12:02

    obiecuje, ze nadrobie pozniej. Przepraszam za komentarze "w kratke" ale nie moge sie wyrobic ;-;
    xx

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiedziałam, po prostu wiedziałam, że Abby musi odwzajemniać uczucie Louisa! Na początku wiadomość o ciąży zdawała się przewrócić całe jej życie do góry nogami, ale ostatecznie wyszło na dobre: odnalazła prawdziwą miłość. Oby byli razem szczęśliwi.
    Tak właściwie podziwiam Abigail za to, że mimo swojego stanu chce dalej koncertować. Oczywiście wiem, że ciąża to nie choroba, ale takie występy to ogromny wysiłek, zarówno psychiczny jak i fizyczny. Co do Ines, to mam nadzieję, że ta sesja będzie oficjalnym początkiem jej kariery modelki :)
    Świetny pomysł z tym wspólnym śpiewaniem "Little things". Ta piosenka jest dla mnie bardzo ważna i fajnie, że to właśnie podczas niej Abby dołączyła do chłopaków. Najlepsza scena z tego rozdziału, zdecydowanie :)
    Czekam na ciąg dalszy <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział naprawdę przyjemnie się czytało. Ogólnie podoba mi się to, jak układa się życie Abby i przyznaję, że nie takiego początku się spodziewałam. Wydawało mi się, że Abigail nie odwzajemnia uczuć Louisa, ale to prawdopodobnie dlatego, że ja spodziewam się zwykle tych czarnych scenariuszy. No nic. Co do występu Abby - mam nadzieję, że zbytnio się nie przemęcza z tymi choreografiami. No, przynajmniej na razie nie wygląda, aby miała z tym problemy. Wspólne śpiewanie Little Things było naprawdę świetnym pomysłem! Uśmiechałam się jak głupia, gdy doszłam do momentu, w którym Lou śpiewał swoją zwrotkę, patrząc tylko na Abby. Naprawdę uroczy moment.
    Pozdrawiam! <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Miałam aż dwa rozdziały do nadrobienia, super uczucie, powiem szczeerze. Fajnie czasami jest mieć zaległości, aby móc poczytać aż dwa rozdziały ulubionych opowiadań<3 Bardzo się cieszę, że Mia i Louis coraz bardziej mają się ku sobie. Mam nadzieję, że teraz będzie tylko lepiej. Oby Mia za bardzo się nie przemęczała. Przepraszam, że tak krótko, ale mam od groma zaległości u każdego:(
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. A więc jestem. Miło mi się czytało, nie powiem, że nie. Jesteś jedną z nielicznych pisarek, których twórczość przyprawia mnie o palpitacje serca. W sumie nie wiem dlaczego. Niby opowiadanie nie różni się niczym szczególnym od innych, a jednak utrzymuje ten klimat, magię, mam wrażenie, że czytam książkę, a nie historię z internetu. Brawo, niewiele ludzi wywołuje we mnie emocje. Jakkolwiek to brzmi, ale mniej o stylu pisania, więcej o bohaterach i akcji. Po pierwsze podoba mi się, jak Mia wszystko sobie ułożyła. Dobrze, że przemyślała pewne sprawy i doszła do wniosku, na który czekałam od początku! Huhu, ona kocha Louisa! Awww, wiedziałam, moja reakcja była taka, jak na seksy Klausa i Caroline w The Vampire Diaries, czyli uczyłam lapka latać ;) Co dalej... Uwielbiam relacje bohaterów, są przeepickie. Dodatkowo dzieciaczek. Mam nadzieję, że urodzi się zdrowy i będzie wszystko w porządku, ale boje się, że poroni, czy urodzi martwego. Omg. przecież ona się załamie! Loui się załamie! Omg ja się załamie! Okej, kończe spekulacje i bezsensowną pisaninę życząc weny oraz chęci ;)
    xx
    Niewierna

    OdpowiedzUsuń