poniedziałek, 9 czerwca 2014

Dwadzieścia




Potajemne przygotowania do mojego występu na koncercie chłopaków, tak żeby się nie dowiedzieli nie były proste. Musiałam nieźle nakombinować. Ines, Lynn, Adam i John kryli mnie, gdy chodziłam do hali koncertowej na próby. Wszystko było dopięte na ostatni guzik. Wieczorem zespół przyjechał na miejsce, rozpoczęli przygotowania. Potem wyszli na scenę w aurze okrzyków, pisków i oklasków. Obserwowałam ich zza kulis, z odpowiedniej odległości. Podobała mi się ich szczera radość. Śpiew i wygłupy przed publiką naprawdę sprawiały im przyjemność. Zapatrzyłam się na nich z szerokim uśmiechem na ustach. Lynn szturchnęła mnie ręką w ramię.
- Budzimy się. Zaraz wchodzisz – zaśmiała się.
- A no tak. Dobrze wyglądam?- Odruchowo poprawiłam rozpuszczone włosy.
- Genialnie, w końcu jestem twoją stylistką. Wiem, co powinnaś nosić <klik> - uspokoiła mnie.
- A nie uważasz, że przesadziłam z wyborem piosenki? Mogę sobie z nią nie poradzić. Wykonuje ją cudowna Beyonce…<klik> - zmartwiłam się.
- Daj spokój. Świetnie sobie poradzisz. Od razu wróci Twoja wiara w siebie. No wskakuj, Twoja kolej.
Usłyszałam jak chłopcy usiłują nawiązać kontakt z fankami. Musieli mieć mocno zdziwione miny, gdy muzyka zaczęła grać a oni nie wiedzieli, co się dzieje. Pewnym krokiem weszłam na scenę śpiewając pierwszy wers piosenki. Szło mi coraz łatwiej. Gula, która zalegała w moim gardle, w magiczny sposób zniknęła i w końcu poczułam się jak ryba w wodzie. Przez całą piosenkę patrzyłam tylko i wyłącznie prosto w oczy Louisa, chcąc przekazać przesłanie tej piosenki właśnie jemu.

Remember those walls I built
Well baby they're tumbling down
And they didn't even put up a fight
They didn't even make a sound
I found a way to let you in
But I never really had a doubt
Standing in the light of your halo
I got my angel now

Bardzo starałam się wydawać z siebie czyste i emocjonalne dźwięki. Zauważyłam, że oczy Lou zaczynały się szklić, a uśmiech nie schodził mu z twarzy.

Hit me like a ray of sun
Burning through my darkest night
You're the only one that I want
Think I'm addicted to your light
I swore I'd never fall again
But this don't even feel like falling
Gravity can't forget
To pull me back to the ground again

Feels like I've been awaked
Every rule I had you breakin'
The risk that I'm takin'
I'm never gonna shut you out

Everywhere I'm looking now
I'm surrounded by your embrace
Baby I can feel your halo
You know you're my saving grace.


Utwór zakończyłam zdecydowanie ciszej przymykając oczy, a gdy podkład ucichł dostałam gromkie brawa zarówno od publiczności jak i chłopaków. Ukłoniłam się, a zaraz po wyprostowaniu niespodziewanie zostałam pocałowana przez Tomlinsona. Pierwszy raz przy tak ogromnej widowni. Fanki zawyły. Jedne z zawodu, inne z zachwytu. Szybko zeszłam ze sceny, oddając im pełną kontrolę nad koncertem. Poszłam się przebrać śmiejąc się pod nosem z udanej niespodzianki.
- Byłaś niesamowita! Sama Beyonce będzie ci gratulować – Adam był strasznie dumny i podekscytowany.
- Dzięki. Cieszę się, że już mam to za sobą. Jestem na fali – przybiłam z nim piątkę.
Poczekałam na chłopaków, a po zakończeniu koncertu każdy z osobna pogratulował mi świetnego wykonania.
- Kochanie, nie spodziewałem się, że drzemie w tobie aż taki potencjał. Byłaś wspaniała. Dziękuję – przytulił mnie do siebie Lou.
- Chciałam zrobić wam niespodziankę – uśmiechnęłam się.
- Udało ci się – przyznał Harry.- A teraz wybaczcie, ale jadę po Ines – poleciał jak na skrzydłach.
- Swoją drogą bardzo udany koncert, gratuluję – uściskałam Nialla, Liama i Zayna.
- Dzięki. Dobra, jedziemy do nas. Wy też?- Spytał Malik.
- Podejrzewam, że do mnie przyjedzie Ines ze Stylesem, więc przyjmiemy waszą propozycję – ubrałam płaszcz.






Na ósmą rano zespół miał się stawić w salonie. Mieli być wystrojeni i pachnący. Miała się zjawić dziennikarka z ‘The Sun’. Ines przyjechała z Harry’m i mogłyśmy uczestniczyć w wywiadzie. Śmiesznie wyglądali tak ładnie ubrani, siedząc w rządku na sofie. Rozległo się pukanie do drzwi, które Liam poszedł otworzyć. Wrócił w towarzystwie kobiety i mężczyzny. Ona przedstawiła się, jako Margaret Griffiths- dziennikarka, on, jako George Mugle- jej asystent.
Od razu zapałałam do niej uczuciem. Ogromną niechęcią. Sposób, w jaki panoszyła się wśród chłopaków był oburzający. Pozwalała się traktować jak bogini. Przyglądałam się wszystkiemu z boku, Ines również się zdenerwowała. W trakcie przepytywania chłopaków żałowałam, że nie ma tu Danielle i Perrie. Ta Margaret mizdrzyła się do nich nie zwracając na nas uwagi. Ku mojej wściekłości, zarzuciła swoje sidła na MOJEGO Louisa, a on nie protestował tylko głupkowato się uśmiechał. Już ja mu dam! Najchętniej bym stamtąd wyszła, ale chciałam mieć wszystko pod kontrolą. Niech no tylko ta paniusia wyjdzie, a Tomlinson mnie popamięta. Ten śmiechu warty wywiad zakończyli po dwóch godzinach. Wstrętna blondi rozdała chłopakom swoje wizytówki, w celach służbowych oczywiście. Pomijam fakt, że przy okazji dawania kartonika MOJEMU chłopakowi, prawie rozebrała go wzrokiem. A oni jeszcze ją wszyscy UŚCISKALI na pożegnanie! No tego już było za wiele! Ines od razu udała, że musi pilnie skorzystać z toalety i uciekła a ja nadal siedząc na wysokim barowym blacie, machałam nogami, pozorując znudzenie. Zayn i Liam wyszli do swoich dziewczyn, Niall zabrał z kuchni wielki półmisek chipsów i zasiadł przed telewizorem, za to Harry poszedł poszukać zaginionej Ness. Lou podszedł do mnie, oparł dłonie po obu moich bokach o blat i patrzył na moją twarz.
- Proszę kochanie – zaakcentowałam drugie słowo podając mu chusteczkę.
- Ale po co mi to?- Spytał uśmiechając się niemrawo.
- Żebyś wytarł sobie tą ślinkę, która cieknie ci po brodzie z powodu pani Griffiths – warknęłam i zeskoczyłam, po czym przyłączyłam się do Nialla.
Usłyszałam tylko głupkowaty śmiech swojego chłopaka.
- Moja kochana zazdrośnica – westchnął, odwracając się w moją stronę.
- Jeszcze jedno słowo Tomlinson – burknęłam.
- Daj spokój. Ona mnie nie interesuje – zbliżył się.
- Nie jestem głupia. Na mnie też tak patrzyłeś – poczułam się naprawdę dotknięta jego zachowaniem i opuściłam salon.
Idąc do pokoju Lou słyszałam kłótnię Harry’ego i Ines. Chociaż w ich przypadku nie można tego nazwać kłótnią, bo ona nie umie się wykłócać. Weszłam do pomieszczenia, w którym większość wystroju wskazywała na to, że właściciel pokoju kochał się w paskach. Trzasnęłam drzwiami i usiadłam na szerokim parapecie. Faceci to jednak są świnie. Louis udaje niewiniątko, ale ja wiem, co się kryje w tym jego pokręconym mózgu. O ile w tamtej chwili nie myślał innym narządem. Do moich uszu dotarł dźwięk otwierania i zamykania drzwi. Nie ruszyłam się. Nie interesowało mnie, co robił. Byłam zła. Patrzył na nią tak samo jak na mnie, gdy byłam jeszcze dziewczyną Stylesa. Magnetyzował wzrokiem. Uwiódł mnie właśnie tym spojrzeniem, a teraz próbuje tych sztuczek na innej. Tuż po tym jak pomogłam ocalić mu życie i wystąpiłam dla niego na scenie. Cham!
- Abby… - mruknął cicho.
Wiedział jak to na mnie działa. Natychmiast dostałam gęsiej skórki.
- Przestań się dąsać. Przecież nic nie zrobiłem – poczułam jego ciepły oddech na karku.
- Ja się nie dąsam, Lou. Po prostu bolało mnie to, w jaki sposób na nią patrzyłeś – nigdy nie lubiłam być aż tak szczera, emocje kryłam w sobie. – Kiedyś tak samo uwodziłeś mnie – wyjaśniłam cicho.
- Nie wiedziałem, że tak to wyglądało. Przepraszam – ułożył swoją głowę na moim ramieniu i objął w pasie rękami.
- Nie rób tak nigdy więcej. Zapamiętaj jedną rzecz Louis… - odwróciłam się do niego, tak żeby patrzeć mu w oczy.- Jeśli kiedykolwiek mnie zdradzisz, już więcej mnie nie zobaczysz. Tego nie wybaczam – Mówiłam cholernie poważnie.

- Rozumiem. Obiecuję, że nigdy nie będziesz przeze mnie cierpieć.

______________________________________________
Witajcie !
Przepraszam za tak długą nieobecność, ale mój laptop zaniemógł i nie mogłam nic z tym zrobić. Zdaje sobie sprawę z tego,  że ten odcinek nie powala, ale musiałam go dodać :)
Postanowiłam, że nie zmienię już nic w tej fabule. Zostawię ją tak jak jest, lepiej nie będzie.
Zbliżamy się do końca pierwszej części. Sprawcie abym chciała publikować również drugą. Wasze komentarze wiele dla mnie znaczą.
Przepraszam również za białe tło w treści odcinka, ale kompletnie nie wiem jak je wyłączyć.
Z ogromną radością informuję, że wraz z @charlie_lina autorką opowiadania www.youre-toxic.blogspot.com pracujemy właśnie nad wspólnym projektem. Oby Wam się spodobało. Czekajcie cierpliwie :)
A teraz życzę Wam wspaniałej pogody, dobrych ocen na koniec roku szkolnego i satysfakcjonujących Was wyników maturalnych. 
Całuję <3

6 komentarzy:

  1. Siło nieczysta - odejdź! Nie musiałaś przypominać o wynikach maturalnych XD
    Rozdział faktycznie krótki, ale mam nadzieję, że zrekompensujesz to kolejnym.
    Abby musiała być bardzo podekscytowana swoim występem na koncercie chłopaków. W końcu, wracała po długiej przerwie, a przede wszystkim stanęła przed rzeszą fanek One Direction. Ale cieszę się, że występ się udał i wszystko poszło po jej myśli. Zawód fanek nie jest niczym, czym można by się przejąć, w końcu zawsze znajdzie się grupka, która nie będzie zadowolona z wyboru partnerki swojego idola, prawda?
    Chcę wierzyć, że Louis naprawdę nie zdawał sobie sprawy z tego, jak to jego uśmiechanie się może wyglądać. Ja również nie wybaczę mu nigdy, przenigdy (pomimo tego, że go uwielbiaaaam!), jeśli dopuści się zdrady. Także Tomlinson - obserwuję Cię.
    Czekam na rozdział kolejny, dużo weny i czasu! Trzymaj się ciepło x

    OdpowiedzUsuń
  2. Naprawdę podziwiam, że Abigail udało się ukryć swój występ na koncercie chłopaków do samego końca. Ona i cały sztab ludzi musieli się nieźle natrudzić, żeby dopiąć wszystko na ostatni guzik, jednocześnie nie psując całego efektu. Bardzo mi się podobała ta kreacja, którą wybrała stylistka :) Aż sobie wyobraziłam te zszokowane miny chłopaków, kiedy Abby tak po prostu wyszła na scenę i zaczęła śpiewać "Halo"! Nie jestem wielbicielką Beyonce, jednak ta piosenka jest przepiękna. Cieszę się, że bohaterce tak dobrze udał się występ, a przede wszystkim zrobiła ogromną przyjemność Louisowi, który na pewno bardzo się wzruszył. I pocałował ją, tak przy wszystkich! Wiem, że te szczególnie oddane fanki często źle znoszą związki swojego idola, więc ten gest nie był dla nich przyjemny, ale i tak mam satysfakcję, że to się stało :)
    Ta cała dziennikarka z The Sun nieźle mnie wkurzyła ;/ Co to ma w ogóle być? Zero profesjonalizmu. Halo, halo, kobieto, jesteś w pracy, a nie na imprezie. Jeśli uda mi się zostać dziennikarką, to nigdy w życiu nie będę się tak zachowywała. Choćbym robiła wywiad z najbardziej seksownym facetem na świecie, dopóki nie wypełnię swoich obowiązków nawet nie kiwnę palcem w jego stronę. Ale mniejsza. Ja na miejscu Abby czułabym taką samą zazdrość. Louis może nie zdaje sobie sprawy, jak uwodzi kobiety, ale nie jest też debilem, MUSIAŁ zauważyć, że Margaret na niego leci, mógł więc sobie darować te powłóczyste spojrzenia. Należał mu się ten opieprz, który potem zgotowała mu Abigail, może to go nieco ostudziło. Cieszę się, że dziewczyna tak twardo zaznaczyła granice, rzeczywiście zdrada to nie jest coś, co można wybaczyć, niech zatem Lou ma się na baczności. Flirt jest teoretycznie niewinny, ale takie babki pokroju Margaret mają swoje sposoby, żeby otumanić faceta...
    Moim zdaniem bardzo ciekawy rozdział, przyjemnie się czytało :) Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam piosenkę Beyonce! Cieszę się, że Abigail udał się występ i brawa dla niej za to, że udało jej się to wszystko ukryć!
    Dziennikarkę po prostu bym zabiła! No jak tak można?! A Louis to pacan! (szczerze to go uwielbiam, ale zachował się paskudnie)! Przecież wiedział, że Abigail będzie zazdrosna! A kto by nie był? Dziewczyna świetnie postąpiła, ja na jej miejscu zrobiłabym to samo! Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział! Życzę dużo weny, a w międzyczasie zapraszam na www.never--let-you-go.blogspot.com
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział jak zwykle cudowny ,pisz dalej miśku, bo niecierpliwie czekam ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Twój blog został nominowany do Liebster Award! Gratuluje i zapraszam na mojego bloga, gdzie są wszystkie informacje: www.never--let-you-go.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń