piątek, 14 marca 2014

Piętnaście




- Myślę, że powinnyśmy wrócić razem z Liamem do Anglii – oznajmiła mi Ness przy śniadaniu, dwa dni później.
- Myślałam o tym cały czas. Boję się spojrzeć w oczy pozostałym chłopakom. I nie wiem czy dogadam się z Lou.
- Będzie dobrze, pomogę ci – do kuchni wszedł Payne w bokserkach.
- Błagam cię, ubierz się – roześmiałam się.- Nie chcę żeby cały zespół działał na mnie seksualnie – ostrzegłam.
- Trudno, masz pecha – usiadł na krześle obok mnie i zabrał mi kanapkę z talerza.
- Matko, Liam trochę kultury – upomniała go rozbawiona Ines.
Wesoły poranek przerwał nam dźwięk telefonu chłopaka. Pobiegł odebrać, rozmawiał nerwowo przez kilka minut i wrócił do nas w zupełnie innym nastroju niż wcześniej.
- Dzwonił John. Louis jest w szpitalu – kilka słów sprawiło, że serce przestało mi bić na ułamek sekundy.
- Co się stało?- Wydukałam tylko.
- Ma przewlekłą niewydolność nerek – głos mu drżał.
- Natychmiast wracamy do Londynu – wykonałam parę szybkich telefonów i razem z Ines pobiegłyśmy się pakować.




W stolicy Wielkiej Brytanii wylądowaliśmy kilka godzin później. Pragnęłam tylko jak najszybciej go zobaczyć, dlatego Ines i Liam z walizkami pojechali do domu i obiecali dołączyć do mnie niedługo.
- Czy pani nie rozumie, że przyjechałam tu prosto z lotniska i muszę go zobaczyć?!- Kłóciłam się z pielęgniarką przed salą Tomlinsona.
- Niech się pani uspokoi. Spytam lekarza czy może pani wejść – wykonała połączenie i pozwoliła mi wejść.
Patrzyłam na jego nieruchome ciało. Spał. Obserwowałam jego ledwo unoszącą się klatkę piersiową. Tylko to zapewniało mnie, że żyje. Usiadłam obok niego i ostrożnie złapałam go za rękę. Cała drżałam, patrząc na jego zmęczoną twarz. To, dlatego tak marnie wyglądał ostatnim razem.
 Nie słyszałam jak lekarz mnie wołał. Podszedł, więc i pokazał mi się. Wyszłam z nim na korytarz.
- Bardzo z nim źle?
- Niewydolność nerek jest szczególnie niebezpieczna, jeśli jest przewlekła. Potrzebujemy dawcy. Pacjent jest już w takim stanie, że nic innego nie możemy zrobić.
- Ile trzeba czekać na przeszczep?
- Rok może więcej.
- Jak to rok? Nie można szybciej, przecież on może umrzeć… A co z drugą nerką?
- Nie możemy na niej polegać. Robimy badania, ale najprawdopodobniej obie są w nie najlepszym stanie.
Usiadłam zasłaniając bezradnie twarz dłońmi. Ani ja ani chłopcy ani Ines nie mogliśmy być dawcami. Brak zgodności. Jeszcze nigdy nie czułam się tak bezsilna. Wiedziałam, że muszę coś zrobić. Muszę zrobić wszystko żeby Lou mógł żyć.


Przez kilka tygodni wspólnymi siłami szukaliśmy dawcy. Poszukiwania kogoś, kto zechciałby oddać tak ważny narząd nie były łatwe i niestety nikt odpowiedni się nie zgłosił.  Całymi dniami byłam przy nim, a nocami nie mogłam spać. Chodziłam jak struta. Lekarze wprowadzili go w stan śpiączki. Inaczej mógłby nie dożyć przeszczepu.
- Naprawdę chcesz to zrobić? Jaką masz pewność, że ci pomoże?- Wypytywała mnie Ines.
- Muszę. Nie mam wyboru. Inaczej Louis umrze, a ja razem z nim. Straciłam już Hailee, nie mogę stracić jego…- związałam włosy w wysoki koński ogon.
- Podziwiam cię, wiesz?
- Niepotrzebnie. Nienawidzę mojego ojca, jest największą gnidą, jaką znam. Co nie zmienia faktu, że dzięki swoim kontaktom może załatwić nerkę szybciej niż ktokolwiek – wyjaśniłam.- Dla Lou warto się poświęcić.
Pożegnałam się z nią i taksówką pojechałam na obrzeża Londynu, do ogromnej willi mojego ojca. Uczucie upokorzenia towarzyszyło mi całą drogę, ale byłam zmuszona prosić go o pomoc. Już widzę jego szelmowski uśmieszek. Na miejscu, zapłaciłam kierowcy, wysiadłam i podeszłam do bramy. Spojrzałam na dom. Rzadko tu bywałam i niewiele pamiętam. Wzięłam głęboki oddech. Weszłam przez bramę, gosposia wprowadziła mnie do dużego salonu. Przyniosła filiżankę świeżej herbaty. Na ojca czekałam prawie pół godziny. W końcu się pojawił.
- Kogo ja widzę? Przyszłaś przeprosić?- Spytał ironicznie na powitanie.
- Daruj sobie te złośliwości. Przyszłam w konkretnej sprawie. Wiem, że możesz… Jakby to powiedzieć… Załatwić ograny do przeszczepu.
- Może i mogę. Co w związku z tym?- Nalał sobie whisky do szklanki.
- Potrzebuję nerki. Jak najszybciej – ciężko mi było prosić go o cokolwiek.
- A więc jednak. Wiedziałem, że tak będzie i przyjdziesz prosić o pomoc – drwił ze mnie.
- Słuchaj, trudno mi było podjąć tą decyzję. Jestem zdesperowana. Możesz to dla mnie zrobić?- Patrzyłam z nadzieją na jego ponurą twarz.
- Podaj mi szczegóły. Zadzwonię gdzie trzeba – zaskoczył mnie niesamowicie.
Dałam mu karteczkę z wytycznymi od lekarza. Ojciec zniknął w głębi domu. Nie było go jakiś kwadrans. Wrócił, usiadł naprzeciw mnie. Czekałam aż się odezwie. Bałam się, że nic nie zdziałał. Przymknęłam powieki i modliłam się, chyba pierwszy raz w życiu.
- Za trzy dni, do szpitala zostanie dostarczona nerka – jego bas rozbrzmiał w całym pomieszczeniu.
Spojrzałam na niego z niedowierzaniem, usiłowałam coś powiedzieć, ale nic nie przechodziło mi przez gardło.
- Nic nie mów. Podziękujesz mi, kiedy indziej – rzekł chłodno.
- Dlaczego mi pomogłeś?- Wydusiłam z siebie.
- Nie dogadujemy się, kłócimy, ale nadal jesteś moją córką. Wiem, że to Louis potrzebuje przeszczepu i wiem też, że łączy was coś więcej. Nie jestem potworem wbrew temu, co myślisz – odrzekł i dopił swój trunek.
- Dzięki… tato – podziękowałam cicho i wyszłam.
Przed bramą odetchnęłam z ulgą. Teraz będzie już tylko lepiej. Od razu pojechałam do kliniki. Spotkałam się z chłopakami i Ines. Wiadomość, którą im obwieściłam sprawiła, że każdemu z nich kamień spadł z serca. Tylko Nessie wiedziała ile kosztowało mnie załatwienie przeszczepu. Nie chciałam żeby ktokolwiek oprócz niej znał tę historię. Najważniejsze, że Louis wyzdrowieje. Harry, Niall, Liam i Zayn przytulili mnie po kolei. Kilka minut później zauważyłam coś dziwnego. Ines i Hazza usiedli obok siebie i chwycili się za dłonie.
- Czy ja coś przegapiłam?- Patrzyłam na nich jak na wariatów.
- No powiedzmy… - odezwała się dziewczyna.
- Byłaś cały czas zestresowana, zmęczona i smutna. Nie chcieliśmy zawracać ci głowy – dodał Harry.
-Swoją drogą myśleliśmy, że zauważyłaś – zaśmiała się Ness.
- Długo już jesteście razem?
- Jakieś dwa tygodnie – wyznała przyjaciółka.
- Jezu… Strasznie was przepraszam – objęłam oboje.- Byłam tak skupiona na sobie i Louisie, że nic nie zauważyłam… Co ze mnie za przyjaciółka. Bardzo się cieszę oczywiście – uśmiechnęłam się.
- Przestań, nie ma, o czym mówić – machnął ręką Harry.- Najważniejsze jest to żeby, Tommo wyzdrowiał.
- Nie powinnam była myśleć tylko o sobie.
- Spokojnie. Myślałaś o nim. Nam też zależy na jego zdrowiu. Wracajmy do domu, lekarz już nie pozwoli nam do niego wejść, a ty musisz odpocząć – Liam objął mnie ramieniem i opuściliśmy szpital.

               W domu, położyli mnie w pokoju Tomlinsona. Zanurzyłam twarz w miękkiej poduszce, zaciągnęłam się zapachem chłopaka. Bardzo za nim tęskniłam, ale to, co zrobił nadal mnie bolało. Po operacji chciałabym wszystko z nim wyjaśnić, ale nie wiem czy damy radę się dogadać.

___________________________________________________________

Witajcie! <3
Wyjaśnił się stan Louisa. Nie będę zdradzać szczegółów. Po prostu czekajcie na rozwój wydarzeń.
Myślicie, że Abby w końcu pogodzi się z chłopakami?

Miejmy nadzieję, że rozdział Wam się całościowo spodoba.
Całuję Was gorąco ! <3

6 komentarzy:

  1. Och jejku, ale się ucieszyłam, kiedy zobaczyłam informację o nowym rozdziale. Bardzo Ci dziękuję, to tak na początek. Co do rozdziału, to cóż, hmm... Oczywiście bardzo przyjemnie się czytało, chociaż muszę przyznać, że nie spodobało mi się to takie przyspieszanie. Strasznie szybko się to wszystko rozgrywa. Chciałabym, abyś trochę zwolniła. Wolałabym przeczytać trochę więcej na temat wizyty głównej bohaterki u swojego ojca. Lepiej, żeby było to rozbudowane. Cały rozdział skojarzył mi się z taką trochę dłuższą zapowiedzią tego, co będzie się w nim naprawdę działo. Wybacz, że tak piszę, ale tak po prostu sobie skojarzyłam. Najpierw są w NY (chyba, że coś mi umknęło), a potem nagle w Londynie, a już po chwili główna bohaterka jest u swojego ojca, a zaraz później znowu w szpitalu i na końcu w swoim domu. Za szybko, zdecydowanie za szybko lecisz z akcją. Poza tym, bardzo mi się podobał, no i jest mi szkoda Louisa. Byłam w szoku, kiedy okazało się, że wylądował w szpitalu. Mia teraz będzie smutać, nie wspominając o biednym Louisie. Cholera, dobrze, że Mia ma kogoś takiego jak Iness, a Loui chłopaków. Teraz potrzeba im dużo wsparcia.
    Ach, no nic, liczę, że trochę zwolnisz z akcją, ale mimo to, cała reszta mi się podobała i nie mogę doczekać się rozdziału 16. ;)
    Pozdrawiam! xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Abby tak bardzo się wahała przed powrotem do Londynu, miałam jednak nadzieję, że sama z siebie podejmie decyzję, żeby wrócić do Anglii... Szkoda, że musiała ją ściągnąć tak straszna wiadomość. Muszę przyznać, że chociaż zdystansowałam się do Louisa i uznałam, że nie dam rady mu wybaczyć, to serce stanowczo mi zmiękło, kiedy wyszła na jaw ta przewlekła niewydolność nerek. Nikomu, nawet największemu wrogowi nie życzyłabym czegoś takiego, dlatego nie dziwię się, że Abigail tak samo odrzuciła dawne urazy i zaczęła robić wszystko, żeby jakoś pomóc chłopakowi. Musiała być naprawdę zdesperowana, skoro nawet zwróciła się do swojego ojca idioty. Prawdę powiedziawszy spodziewałam się, że ją wyśmieje, praktycznie splunie jej w twarz i powie, że ma szukać pomocy kiedy indziej, dlatego bardzo się zdziwiłam, kiedy niemal od razu uruchomił kontakty, tym samym załatwiając przeszczep dla Lou. Chociaż wcześniej wydał mi się bezwzględnym, okrutnym człowiekiem, okazało się, że jednak ma serce. Może zatem nie warto spisywać każdego na straty, zanim się go dobrze nie pozna? W każdym razie mam nadzieję, że Louis wyzdrowieje. No i oczywiście jestem bardzo szczęśliwa ze związku Harry'ego i Ines, moim zdaniem świetnie do siebie pasują :)
    Czekam na ciąg dalszy <3

    OdpowiedzUsuń
  3. CO? Mój mąż leży nieprzytomny w szpitalu? :cc
    No i powiem Ci, że w końcu muszę pogratulować Abby - cieszę się, że zdecydowała się wrócić do Londynu, kiedy tylko usłyszała o stanie zdrowia Louisa. Mogła równie dobrze to olać i unieść się dumą, prawda? Ale brawo! Nie zrobiła tego i jestem jej wdzięczna. To znaczy, że Tomlinson wciąż jest dla niej bardzo ważny, pomimo tego, co zrobił.
    Jeśli zaś chodzi o tę nerkę.. No ja bym zrobiła jakąś akcję. Wśród fanów na pewno znalazłby się ktoś odpowiedni. Wyobrażasz to sobie? Louis miałby nerkę fanki, o Matko. Umarłabym chyba ze szczęścia XD
    No ale rozwiązanie z ojcem też całkiem w porządku. Bałam się tylko, że facet od razu zignoruje Abby i każe jej wyjść, a tutaj proszę - zaskoczenie i to w dodatku miłe bardzo. Czy to oznacza, że zmienił swoje nastawienie? No bardzo bym chciała, ale na razie jeszcze trudno jest mi w to uwierzyć. Potrzebuję więcej dowodów i mam nadzieję, że kiedyś je dostanę. Póki co najważniejsze jest, że nerka jest i Louis wkrótce będzie miał przeszczep. A później czeka go poważna rozmowa z Abby. Znając Ciebie, szykują się jakieś kłopoty, więc czekam na nie! Czekam na rozdział kolejny, dużo weny i czasu. Ściskam <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Powoli wracam do komentowania. Bardzo przepraszam za takie zaległości, szkoła mnie pochłonęła i blogosfera zeszła na dalszy plan:(
    Jejku, jestem bardzo ciekawa, skąd te problemy Louisa ze zdrowiem, wspólczuję mu. Mimo tego jak się zachował, nie mogę mu nie współczuć.
    Fakt, że Mia postanowiła się zwrócić o pomoc do swojego ojca świadczy o tym, jak wiele Louis dla niej znaczy. To uczucie wciąz jest gdzieś głęboko w jej sercu, wierzę w to. Nie powiem, że nie, nagły gest jej ojca zaskoczył mnie. Nawet bardzo. Ale poczułam ulgę, nie wiem skąd on weźmie nerkę (nie wnikam, serio w to co on robi hahah) ale najważniejsze,ze dzięki temu Louis wydobrzeje. Bo wydobrzeje prawda?
    Mam nadzieję, że niebawem wszystko sobie wyjaśni z Mią.
    Czekam na następny i życzę weny! ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Już przed wczoraj chciałam wstawić wielki, szeroki usmieszek, a wczoraj doprawdy skomentować, jednak za pierwszym razem nieudolnie się wylogowałam [nie, nie pytaj, jak to zrobiłam, bo nie wiem...] a za drugim razem coś wywaliło mnie z blogspota! Piszę, piszę i nagle wyskakuje jakiś błąd, zawiecha i komputer sam rozpoczął aktualizację systemu. No ale mniejsza, moje szczęście nie powinno na to wpływać, gdyż ten rozdział zasługuje nadługaśny komentarz, choć sam w sobie był krótki.
    A więc...
    Może zacznę od wieści radosnych? A mianowicie Harry i Ness.Tak!
    Ja mówię tak
    Moja mama mówi tak
    Ekspedientka z biedry mówi tak
    One Direction mówi tak
    Obama mówi tak
    ŚWIAT MÓWI TAK!
    Jejciu, jak się cieszę... Coś podejrzewałam, że wpleciesz ich wątek już niedługo, ponieważ te rozmowy na skypie mówiły same za siebie...
    If you known what i mean ;>>
    Także z tego bardzo się cieszę i mam nadzieję, że związek będzie jak najbardziej udany. Pasują do siebie, trzymam kciuki!
    Teraz mniej wesoło, mianowicie Louis. Powiem szczerze, że byłam święcie przekonana, iż narkotyki doprowadziły go do stanu nieużywalności, a tu takie zaskoczenie! Z jednej strony martwię się o naszego Boo, a z drugiej cieszę ze zwrotu akcji. Dodatkowo świetna scena między nią, a jej ojcem, praktycznie kluczowa. Cieszę się, że wszystko powoli wraca do normy.
    Brawa dla Mii, która w obliczu tragedii umiała wrócić do Londynu i tak bardzo pomóc Louisowi. Och, to jeszcze mocniej utwierdza mnie w fakcie, iż to prawdziwa miłość. Oni muszą być razem, proszę, proszę, prooooszę!
    Co by tu jeszcze...
    Liczę, że wszystko się wyprostuje i nie będzie komplikacji przy zabiegu, bo śmierci Tomma chyba sama bym nie przeżyła...
    A teraz kończę wyrażanie mej opinii, gdyż muszę zbierać się do szkoły ;))
    Gorąco pozdrawiam i zapraszam do mnie na notkę organizacyjną.
    xx
    @YourLittleBoo1 z zawsze-celuj-w-ksiezyc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Ok. Przepraszam, że komentuję dopiero teraz, ale wcześniej jakoś nie mogłam zabrać się do czytania czegokolwiek. Rozdział bardzo fajny. Podoba mi się to, co zrobił ojciec Mii i mam nadzieję, że z Lou wszystko będzie dobrze. W końcu Louis Seksiasty Twardziel Tomlinson zawsze wychodzi cało, nawet z najgorszych sytuacji, prawda? Cóż...
    Na tym zakończę swój komentarz. Nie wiem co jeszcze mogę napisać, przepraszam. Czekam na kolejny rozdział c:
    @rckinlou

    OdpowiedzUsuń