wtorek, 4 marca 2014

Czternaście



- Wiem Abbs, ale tak dłużej być nie może – usłyszałam głos Harry’ego, a gdy się obróciłam w ich stronę, napotkałam również niebiesko-zielone tęczówki Louisa.
- Myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi – wysyczałam z wściekłością, zrywając się z łóżka.
- Bo jesteśmy i dlatego to robimy. Musicie w końcu porozmawiać – dodał Zayn.
- Nie wyjdziemy z tej ciemni dopóki nie wyjaśnicie sobie wszystkiego – przyłączyła się Ines.
- A samych was nie zostawimy, bo jeszcze się pozabijacie – wtrącił się Liam.
- Czy ja was prosiłam o układanie mojego życia?! Nie! Więc przestańcie się wtrącać! Lou powiedział i zrobił wystarczająco dużo żebym go znienawidziła. Well done! – Ostatnie słowa zaakcentowałam typową angielszczyzną, przedrzeźniając Tomlinsona.
- Abby, przestań…- Hazza podszedł do mnie i próbował objąć.
- Zostaw mnie! I nigdy więcej nie mów do mnie w ten sposób. Dla was mam na imię Mia!- Wybuchłam ostatecznie i trącając wszystkich po kolei wybiegłam z pokoju.
- Abigail! -Usłyszałam lekko drżący Louisa.
Uraczyłam go zbolałym spojrzeniem i spostrzegłam jego przeraźliwie bladą twarz. Albo był na kacu albo chorował, bo nigdy tak źle nie wyglądał. Nie mogłam znieść jego widoku.
- Mogłabyś raz w życiu nie postępować pochopnie tylko wysłuchać mnie od początku do końca? – Był stanowczy, ale nie uporczywy.
- A ty jak się zachowałeś? Zostawiłeś mnie Lou! W najgorszym momencie mojego życia, z ogromnym poczuciem winy! Nic cię nie tłumaczy, rozumiesz? Kompletnie nic!- Machnęłam ręką w przypływie złości.
- Popełniłem błąd – chwycił mnie za łokieć.
- Niewybaczalny. Zostaw mnie w spokoju – warknęłam i wybiegłam na zewnątrz.
Jak oni śmieli w ogóle przywieźć go tutaj? Natychmiast zadzwoniłam do Adama. Poprosiłam go o pomoc. O pomoc w zorganizowaniu wyjazdu do Nowego Jorku. Dla mnie i Ness.
W trybie pilnym.




Jakimś cudem udało mi się namówić Ines na podróż do NY. Musiałam odpocząć od Anglii, Londynu i tego, że na każdym kroku będę wpadać na chłopaków. Dawno tu nie byłam, a Nessie miała okazję rozmawiać z ludźmi z VS. Dostała propozycję występu na kilku ważnych pokazach. Od naszego przyjazdu minęły jakieś cztery miesiące. Wiedziałam, że moja przyjaciółka nadal ma kontakt z zespołem, ale jestem jej wdzięczna za to, że nie mówi przy mnie o nich. Mieszkałyśmy w centrum miasta, przestałam zażywać antydepresanty. Wracałam do żywych. Zaczynałyśmy się dobrze bawić. Jak na razie dałam dwa małe koncerty. Trzeci miał się odbyć podczas wielkiego pokazu Aniołków, w którym miała wystąpić Ines w roli modelki. Powoli wymazywałam z pamięci bolesne wspomnienia. Spotykałam się z kilkoma aktorami, ale robiłam to tak naprawdę dla zabicia czasu. Największe porozumienie znalazłam z Zackiem Efronem, który chwilowo musiał mieszkać w Nowym Jorku. Dogadywaliśmy się całkiem nieźle, wychodziliśmy na desery, do kina, na imprezy branżowe. Lubiłam go, ale byłam pewna, że już nigdy do nikogo nie zapałam takim uczuciem, jak do Louisa. Ines była podrywana przez samego Justina Biebera. W sumie ja też, ale ostudziłam jego zapał na początku. Ostrzegałam przed nim przyjaciółkę i cieszę się, że posłuchała. Chyba nadal była wpatrzona w Harry’ego. Słyszałam ich rozmowy przez Skype’a i coraz częściej miałam wyrzuty sumienia, że zabierając ją ze sobą zniszczyłam ich relację.




W Londynie niebo płakało. Typowa angielska pogoda. Chłopcy mieli próbę przed najbliższym koncertem.
- Musisz coś z tym zrobić stary. Inaczej ona zniknie z twojego życia na zawsze – Hazza kierował swoje słowa do Lou.
- Ale co mam zrobić? To, że mnie w końcu ustawiliście do pionu nie oznacza, że ona od razu rzuci mi się w ramiona.
- Pewnie, że nie. Najważniejsze jest to, że zmieniłeś podejście i już jej nie obwiniasz. Swoją drogą to była najgłupsza rzecz, którą mogłeś zrobić, ale to pomińmy – dodał Liam.
- Przestańcie. Już dostałem za swoje.
- Dobrze, że przejrzałeś na oczy – cieszył się Niall.
- Teraz już wiem jak wielką krzywdę wyrządziłem jej swoim zachowaniem. Nie było mnie przy niej, gdy cierpiała i zadałem jej dodatkowy ból. Chciałbym żeby wróciła – był naprawdę przybity.
- Nie ma jej już parę miesięcy. Być może nie zdecyduje się na powrót – odezwał się smutny Zayn.
- Oby coś sprowadziło ją tutaj na dobre- dodał Harry.
- Potrzebuję jej tutaj. Nie czuję się najlepiej, a nie chcę tego tak zostawiać… - stwierdził ze smutkiem, biorąc kolejną dawkę leku.



Znowu kurier, znowu piękny bukiet błękitnych róż i znowu karteczka bez imienia nadawcy. Od sześciu tygodni dostawałam te same kwiaty. W każdą sobotę o tej samej porze. Nikt nie przyznawał się do ich przysyłania. A o chłopakach nawet nie pomyślałam.  Bukiety były cudowne, ale nie wysyłaliby ich, bo nie wiedzą gdzie mieszkam. Ines stwierdziła, że mam tajemniczego wielbiciela. Godzinę później byłyśmy już na miejscu pokazu. Modelki łącznie z moją przyjaciółką były dokładnie i skrupulatnie przygotowywane. Wszystko musiało być idealne i przemyślane. Mój występ był wpleciony w jedno z wyjść modelek. Musiałam, więc tak między nimi lawirować, aby im nie przeszkadzać. Bawiłam się świetnie, w dodatku na widowni zauważyłam Zacka. Pomyślałam, że po pokazie moglibyśmy w trójkę wybrać się na kolację.
Pomysł był dobry, ale okazało się, że Ines idzie świętować z modelkami. Zostałam, więc skazana na spotkanie we dwoje.
- Masz niesamowitą charyzmę na scenie, wiesz?- Próbował się przypodobać.
- Dziękuję. To miłe, że tak sądzisz. Kolacja?- Zaproponowałam bez ogródek.
- Chętnie – przepuścił mnie w drzwiach.
Nie dość, że przystojny to jeszcze gentelman. Idealne połączenie. Nadawaliśmy na tych samych falach i chociaż nie szukałam nikogo nowego był miłą odmianą od dotychczasowych problemów. Wspierał mnie, gdy prasa obrzucała mnie błotem, pisząc, że zaniedbałam swoje zdrowie, co doprowadziło do śmierci mojego dziecka. Potem pisali, że jestem kapryśna i zawiodłam fanów, ale dostałam od nich tyle pozytywnych wiadomości, że akurat tym się nie przejęłam. Media rozpisywały się obszernie na temat mojego romansu z Zackiem, który wielokrotnie dementowaliśmy, ale im nie da się przemówić do rozumu. Całe szczęście, że Ines nie ucierpiała jeszcze z ich powodu.
Poczucie humoru Zacka było zaraźliwe i śmialiśmy się donośnie siedząc naprzeciw siebie w restauracji. Nagle zadzwonił mój telefon.  Nie patrząc na ekran odrzuciłam pierwsze połączenie. Jednak, kiedy się powtórzyło, zerknęłam w końcu na wyświetlacz i odebrałam.
- Cześć Abbs, nie rozłączaj się proszę – rozbrzmiał dobrze mi znany głos Liama.
- Cześć. Nie mogę teraz rozmawiać, oddzwonię – chciałam go jak najszybciej spławić.
- Oboje dobrze wiemy, że nie oddzwonisz – mruknął do słuchawki.
- Nie jestem sama – usiłowałam wyjść z tej sytuacji jak najlepiej.
- Widzę – nagle usłyszałam go tak wyraźnie jakby stał tuż za mną, niestety to nie było wyobrażenie, on naprawdę stał za mną z telefonem w dłoni.
- Co ty tutaj robisz?- Natychmiast wstałam.
Chłopak przywitał się z moim towarzyszem.
- Wybacz Zack, ale muszę ją porwać. Innym razem się spotkacie. Dzięki – powiedział szybko i siłą wyciągnął mnie z lokalu.
- O co ci chodzi? Liam, błagam powiedz, że jesteś tutaj sam… - jęknęłam błagalnie.
- Tak, jestem sam. Przyleciałem, bo nie mogę znieść tej męki. Nie tylko ty i Lou cierpicie na tym wszystkim. Jesteś nam potrzebna – był bardzo poważny.
- Nie będę o tym rozmawiać na ulicy. Jedźmy do mnie – złapałam taksówkę i ruszyliśmy.
- Masz zamiar zostać tu z Ines na stałe?- Spytał rozglądając się po mieszkaniu.
- Jeszcze nie wiem.
- Rozumiem, że chciałaś się odciąć od Lou, ale nie rozumiem, dlaczego zapomniałaś o mnie, Niallu, Zaynie i Harry’m. Kochamy cię, martwiliśmy się o ciebie.
- Jesteście bezpośrednio związani z źródłem mojego bólu. Dziwisz się, że przestałam dzwonić i pisać?
- Nie zachowujcie się jak dzieci…- westchnął Payne.
- To on jest jednym wielkim dzieckiem. Osądził mnie i nie pozwolił nic powiedzieć.
- Nie mów tak. On dużo zrozumiał.
- Tak? A to ciekawe. W takim razie wyjaśnij mi, dlaczego sam tutaj nie przyjechał, co?- W moich oczach pojawiły się łzy.
Zapadła chwila ciszy.
- Tak myślałam. Dzieciak i do tego tchórz. Tyle na ten temat – przymknęłam oczy.
- Abby, on cię kocha. I widzę, że ty jego też. Nie popełnij błędu, którego potem nie będziesz mogła naprawić –zbliżył się do mnie.
- Przestałam wierzyć w jego miłość w dniu, w którym obwinił mnie o śmierć naszej córeczki. Jak on mógł w ogóle pomyśleć, że celowo do tego doprowadziłam… Przecież to była nasza mała Hailee.. – rozpłakałam się, a on po prostu po ludzku przyjął mnie w swoje ramiona.
- Wszystko się ułoży. Tylko wróćcie z Ines do Londynu.
- Nie jestem w stanie teraz o tym myśleć… - uspokoiłam potok łez.- Ale dobrze, że jesteś.
- Jest jedna rzecz, którą mam ci przekazać od Louisa. Będę postępował dokładnie według jego wskazówek. To nic osobistego. Potraktuj to, jako przesyłkę – tłumaczył, a gdy ja próbowałam to zrozumieć, wpił się w moje usta i zaczął je całować delikatnie, z uczuciem.
Kiedy się ode mnie oderwał, patrzyłam na niego zszokowana.
- Oddasz mu jak wrócisz – uśmiechnął się.
- To było miłe, ale… Co by powiedziała na to Sophie? – Co innego mogłam powiedzieć w takiej sytuacji? Sama nie wiedziałam.
- Nie jestem już z nią – wyznał to w taki sposób, że wiedziałam, że mam nie zadawać pytań.
- Nie jest mi przykro, sam wiesz – powiedziałam szczerze.
- Wiem. Mi chyba też nie.

Zaraz, zaraz. Czyli wychodzi na to, że jeszcze Niall i będę wiedziała jak całuje cały zespół? Niezła akcja. Nie rozumiem jak Lou mógł go o to poprosić. To było desperackie z jego strony. Powinien sam się tu zjawić, a nie po raz kolejny tchórzyć.

Resztę wieczoru spędziliśmy na piciu alkoholu i oglądaniu filmów. Ines do nas dołączyła, gdy tylko wróciła do domu. Poczułam się trochę jak za starych czasów, gdy takie wieczory zdarzały się częściej i to w towarzystwie wszystkich chłopaków. Harry ciągle próbował mnie obłapiać i skradał mi krótkie pocałunki, Niall i Louis rzucali w siebie jedzeniem, a Liam i Zayn nas obgadywali, próbując się skupić na danym filmie. Tęskniłam za tym, bo za każdym razem, kiedy spoglądałam na Payne’a, przez głowę przeskakiwały mi wspaniałe wspomnienia z tamtego okresu. Było tak beztrosko i zwariowanie. Życie to nie bajka. Nawet dla takich ludzi jak my. Zarówno chłopcy jak i ja, chcieliśmy po prostu spełnić swoje marzenia. Śpiewać, występować i dawać radość innym. Mało, kto wie z jak wieloma wyrzeczeniami to się wiążę. Zrezygnowaliśmy z prywatności i wolnego czasu. Musimy się trzymać z góry ustalonego grafiku, liczyć się z krótkimi chwilami na sen i szarganiem naszych imion na rzecz taniej sensacji, która jest tworzona tylko po to by nakład danego brukowca lepiej się sprzedał.

Oczywiście nie żałuję, że moje życie potoczyło się w ten sposób. Pamiętam dokładnie dzień, w którym pierwszy raz pojawiłam się w wytwórni. Byłam zdenerwowana i podekscytowana, a jednocześnie pewna swojego celu. Wiedziałam, co chcę osiągnąć. Na początku ciężko było się przebić pomiędzy Miley Cyrus czy Demi Lovato. Na szczęście się udało i zaczęłam być do nich porównywana, co niesamowicie mi schlebiało. Z drugą z nich nawet się zaprzyjaźniłam. Potem poznałam One Direction, którzy podpisali kontrakt z Syco po programie X Factor. PRowcy zauważyli, że nasze wspólne prywatne wyjścia są świetnie odbierane przez fanów, więc zaproponowali nam układ, w którym mieliśmy pokazywać się z Harry’m jako para. Miałam wątpliwości. Każdy by miał na moim miejscu, ale tak naprawdę nie robiliśmy nic złego, bo bardzo się polubiliśmy.

Kiedy pierwszy raz pokazaliśmy się razem? Na rozdaniu nagród BRIT’s. Byłam ubrana w krwistoczerwoną suknię o idealnej długości, która z przodu eksponowała moje długie nogi, a Hazza miał na sobie ciemny garnitur, spod którego wystawała koszula w białe wzory. Spotkaliśmy się z entuzjastycznym przyjęciem. Pozowaliśmy we dwoje, później z resztą chłopaków. To była świetna zabawa, ale teraz wiem, że nie powinnam była się w to pakować. Zamieszanie spowodowane miłością do Lou za bardzo mnie przytłoczyło i obawiam się, że już nic nie będzie takie samo.


Wspominaliśmy tak z Liamem każdą ważniejszą chwilę, opowiadaliśmy Ines o wszystkim, a ja w głębi siebie przeżywałam to wciąż od nowa. Sława poniekąd zniszczyła mnie psychicznie, ale za nic w świecie nie zostawię swoich fanów. Kocham ich i potrzebuję. Taka już jestem.
______________________________________________________________
Witam znów :)
Ten rozdział jest chyba dłuższy, prawda? xD
Oby, bo bardzo się starałam. Poprawiałam go w kółko, ale w końcu jestem z niego w miarę zadowolona. Chociaż koniec wydaje się być trochę ' z dupy' wzięty, ale dla mnie jest ważny.
Niesamowicie ucieszyła mnie cała 10tka komentarzy pod poprzednim rozdziałem. Rozkręcacie się :D
Postanowiłam, że to opowiadanie będzie miało dwie części. Cieszycie się? :)
Całuję <3

7 komentarzy:

  1. No pewnie, że się cieszymy! :) Cholera, nawet nie wiesz, jak się ucieszyłam, widząc długość rozdziału. Wyszedł dłuższy, niż poprzedni, co mnie bardzo cieszy.
    Znienawidziłam Louisa za to, co zrobił, ale po tym rozdziale, szkoda mi go i zaczynam mu współczuć. Ech, biedaczyna, nie dość, że ''stracił dziecko'', to jeszcze Mia go zostawiła. Ta para ma prze****e i tyle. Wybacz za słownictwo, ale uch, sama rozumiesz!
    Dobrze, że Mia ma przy sobie kogoś takiego, jak Ines. Trochę zawiodłam się, kiedy przeczytałam o wyjeździe do NY i spotykaniu się z Zackiem, ale później, po tej scenie z Liamem... No po prostu szok. Liam ją pocałował! Nie ma żadnych tłumaczeń, że Louis kazał i w ogóle. On ją pocałował! Kto wie? Może ten pocałunek oznaczał coś więcej, niż tylko jakiś tam całus w usta?
    Ja jestem pewna, że pod tym chowa się o wiele więcej, niż ''ujrzeliśmy''!
    Ach, czekam na kolejny rozdział. Mam nadzieję, że szybko się pojawi!
    Pozdrawiam!
    xoxo
    [loss-ff.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie lubię nie rozumieć pewnych spraw. I nie lubię teraz ciebie, bo nie wyjaśniłaś o co chodzi z Lou. Dlaczego brał leki, dlaczego był taki blady kiedy przyjechał z chłopakami do Mii? Cholera, a może coś przegapiłam? Nie wiem, ale jestem przekonana, że nieźle tu namieszasz. No i jestem oczywiście PRZESZCZĘŚLIWA, że będzie druga część tej historii, bo jest ona naprawdę dobra. Mam tylko nadzieję, że Lou będzie cały i zdrowy. Będzie, prawda?!
    No, wybacz krótki komentarz, ale spieszyłam się na komputerze, ugh. Czekam na kolejny rozdział i życzę mnóstwo, mnóstwo weny ♥

    forgiveness-fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam odmienne zdanie na temat Louis-Abby, wiesz o tym. Po tym rozdziale również nie mogę wstawić się za dziewczyną, choćbym nie wiem jak bardzo chciała, no po prostu nie mogę. Uważa, że to Louis zachowuje się jak dziecko i tchórz. A przepraszam, co ona zrobiła? To że nie chciała wysłuchać Tomlinsona, siłą zabrała Ines i wyjechała do NY jest aktem czego? Jej TCHÓRZOSTWA. Uciekła przed miłością, tak naprawdę. Nie twierdzę, że Louis jest bez winy, nie ma opcji. Zachował się podle, nie odzywając się do dziewczyny przez tyle czasu jakby nic się nie stało. Ale okazał swoją skruchę i przede wszystkim chciał wszystko naprawić, a Abby mu to skutecznie uniemożliwia. Wiem, że nie może być łatwo, jasne. Louis musi cierpieć. Ale zachowanie Mii jest... nie mam słów. W dodatku zniszczyła relację Harry-Ines. Dobrze, że chociaż się do tego przyznaje. Sama świetnie poradziłaby sobie w NY. No i egoistycznie zachowała się w stosunku do pozostałych chłopaków. Co z tego, że przyjaźnią się z Lou? Albo jest ich przyjaciółką, albo nie i jej zawód miłosny nie powinien mieć z tym nic wspólnego i tyle.
    LOU, JA CIĘ KOCHAM XD Co za głupek, że kazał Liamowi pocałować dziewczynę, no nie wierzę. A ruszyłbyś sam tyłek do NY i zrobił to osobiście, chociażby siłą! Abby kiedyś zmięknie i wybaczy, na pewno. Tylko żeby nie było za późno.
    No kochana, rozdział świetny, naprawdę. Mam nadzieję, że kolejny pojawi się szybko i Mia nie będzie mnie już tak wkurzała ;> Duuużo weny i natchnienia. Pozdrawiam! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakim cudem jestem aż tak spóźniona pojęcia bladego nie mam... Cóż, jakoś umknęło mi sprawdzanie bloga, sama nie wiem dlaczego. Za dużo się dzieję w moim i tak nudnawym życiu. Ale nie wpadłam gadać bezsensownie o sobie, tylko o tym rozdziale, który oficjalnie uznaje za mój ulubiony! Tyle się działo! Dodatkowo ten przeskok czasowy! Lubie coś takiego w opowiadaniach. Przynajmniej nie miałam okazji znienawidzenia Abby za ciągłe mazanie się, bo zapewne tak by się stało bez ów przeskoku. Szczerze mówiąc szkoda trochę, że wyniosła się do NYC, co z jej strony było odrobinę samolubne i mało odważne. Rozumiem, patrzenie na Louisa musiało stanowić dla niej problem, ale żeby od razu uciekać? I dodatkowo odciągać Ines od Harry'ego, których całym sercem szipuje. Cóż, stało się jak stało, biedny Tommo musiał znosić katorgi bez swojej ukochanej i choć nie pochwalam jego zachowania Mia mogłaby także postarać się jego zrozumieć. Oboje stracili to dziecko. Mają różne charaktery - różnie reagują. Nie będę chyba już więcej wypowiadać się na ten temat, bo nie wiem jak ja zachowałabym się w podobnej sytuacji. Ech, robiąc mały przeskok w komentarzu, abyś to ty nie znudziła się czytając moje plecenie trzy po trzy...
    Zack Efron - nie lubię go. Po prostu, choć wydaje się miły ja go zwyczajnie nie lubię i chyba nie polubię. Choć fajnie, że to ktoś znany zajął Abby zamiast maczo-fagasa, który nie dość, że tępy, to jeszcze przypadkiem nabiłby Liamowi limo za obcałowywanie swej nowej "zdobyczy". Odnośnie tej sytuacji. ZAREAGUJE DZIECINNIE...
    Jaaaaaaacięęęęęęęęęęęęęęęęęęęęę <33333333 To było takie słodkie! Nie sam fakt, że Liam ją pocałował, bo nie szipuje tego, ale przesyłka od Lou!
    iubsgrowioeugw;oefigbqufneqa;salhgp;owiap;sufeanpowsgihPILEPOS;GUBGGOPAUBSPOIHGSOIBG[SPGBOG[HBWOURIGHPIEUOGEPOUBG[QOWEUPBGEQPUOGGROPQIEPGOQH[WEPNORWIUGSJFO[IRGH[OHGBOWRJGHAOHGPREIOGHRW[OIGHAOPGHA[IORGH[PSAHG[RW
    Tak, tak zareagowałam. Aż pisnęłam, bo ostatnio doszłam do wniosku, że wydaje z siebie dziwne dźwięki czytając ulubione opowiadania, a to do takowych należy.
    Wracając...
    Chyba moją ulubioną częścią rozdziału była jego końcówka, takie wspominki, podsumowania, monologi bohaterów to moje perełki.
    Więc chyba ja także podsumuje...
    Widać, że siedziałaś nad tym odcinkiem długo, bo jest wyjątkowy, przegenialny wręcz. Opisy, dialogi, całość idealnie zgrana. Uch, chyba w przeciwieństwie do tego komentarza. Chciałam napisać ładną, długą opinię, która wywołałaby uśmiech na Twojej twarzy, gdyż wiem jakie to przyjemne, kiedy ludzie doceniają coś, co tworzysz. Z bólem serca przyznaje, że się nie udało, ale będę próbować pod następnymi rozdziałami.
    Na sam koniec chciałam zaprosić... [spam]
    I jeszcze poprosić o informacje o nowych rozdziałam na tt, jeśli to nie problem rzecz jasna. Kiedy jestem zdrowa nie mam praktycznie w ogóle czasu na morzosfere, więc tylko tłituje xd z komórki i na niej również mogłabym czytać, zostawiać uśmiechniętą buźkę, a w wolnej chwili na prawdę skomentować :)
    Także ten, do miłego, pozdrawiam serdecznie i czekam na kolejny odcinek.
    2 CZĘŚCI!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! CIESZĘ ZAD!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    [gorączka, soł sori xde]
    @YourLittleBoo1

    OdpowiedzUsuń
  5. Czego oni wszyscy się spodziewali? Że Abby tak po prostu pokornie usiądzie i pozwoli, żeby Louis zaczął ją przepraszać? Na jej miejscu zachowałabym się w identyczny sposób. Nie jest dzieckiem, to nie jakiś głupi wybryk, on naprawdę skrzywdził dziewczynę, którą podobno kochał. Jak dla mnie jest totalnie skreślony.
    Trochę szkoda, że Abigail i Ines wyjechały do Nowego Jorku, ale może to nawet i lepiej? Abby wreszcie się pozbierała po tych strasznych wydarzeniach, również kariera Ines jako modelk nabrała tempa. Mogło być inaczej, to prawda, jednak chyba faktycznie nie było lepszego rozwiązania. Może dziewczyny wrócą jeszcze kiedyś do Londynu, kto wie.
    Chociaż Zac i Abby tak skrupulatnie dementowali plotki o swoim rzekomym romansie, to i tak wydaje mi się, że aktor coś czuje do naszej bohaterki, a na pewno jest nią zainteresowany :) W przeciwnym wypadku nie darzyłby ją aż taką ogromną uwagą. Pewnie coś by z tego było, gdyby Abigail wciąż nie przeżywała tej historii z Louisem. Pojawienie się Liama totalnie mnie zaskoczyło, a jeszcze bardziej ten... dziwny pocałunek. Według mnie to było zupełnie nie na miejscu, nie mam pojęcia, po jaką cholerę on to zrobił. To tylko dodatkowo zamieszało ;o
    Końcówka mi się bardzo podobała, zawsze dobrze jest wpleść taką porcję refleksji, dzięki temu lepiej się wczuwamy w daną postać :)
    Czekam na ciąg dalszy <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej,

    Najpierw chcę Cie przeprosić za nieobecność, ale szkoła i problemy rodzinne wykańczają mnie, także ostatnie na co mam ostatnio ochotę to czytanie czy pisanie.

    Ale przejdźmy do rozdziału. Kiedy zakończyłaś tak niespodziewanie poprzedni rozdział, byłam pewna,że będzie to któryś z 1d albo wszyscy. :) Na miejscu Abby rzuciłabym sie na Louisa i zabiła na miejscu, albo po prostu wyszła z pokoju. Nie dziwie się jej, że tak zareagowała, idiotyzmem byłoby, gdyby rzuciła się Lou w ramiona.

    Blady, chudy Louis...? Oł, czyżby był jakoś poważnie chory albo ćpa.
    Nie wiem, która z tych wersji jest gorsza... Chociaż istnieje możliwość, że po poronieniu dziecka i odejściu Mii po prostu miał w dupie jedzenie itp.

    Abby zachowała się egoistycznie wyprowadzając się do NY i zabierając Ines. Chociaż z jednej strony przyjaciółka nie chciała zostawić drugiej w potrzebie, więc taka antygonowa decyzja... co nie zrobi to źle.

    Szkoda mi Tomlinsona, ale muszę przyznać, że zasłużył sobie na taki los. Sory stary, ale mądrością nie zgrzeszyłeś, kiedy Cie kobieta życia potrzebowała. :)

    What? What? What?
    Sory, ale tego co dzieje się później nie skomentuję...
    Abby - Zac...
    No i Liam...? Cholera, co się dzieje?
    Wspominki, wspominkami, ale... Nie, nic..

    Jestem jak najbardziej za drugą częścią opowiadania. :)) Ale mam nadzieję, że jeszcze pobędziemy trochę w pierwszej. :)) Chociaż, kto Cie wie dziewczyno. xd

    W wolnej chwili zapraszam do mnie na 15.;) afraidoffallinginlove.blogspot.com

    Pozdrawiam, reasontobe.;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Dzień dobry. Przede wszystkim przepraszam, że trochę mnie tu nie było, ale mam ogólnie mało czasu na wszystko, dlatego będzie krótko, żeby w ogóle było. Rozdział bardzo mi się podoba. Ciekawie rozwijasz akcję i wprowadzasz nowe wątki, przez co uwielbiam tego bloga jeszcze bardziej niż kiedy weszłam tu po raz pierwszy.
    Sama nie wiem... Abby jakoś mnie nie przekonuje. Wiem, że powinnam być za nią, ale kilka jej decyzji zmieniło moje zdanie. Niepokoi mnie natomiast to, co dzieje się z Lou. Nie wygląda to najlepiej i w zasadzie mam jakieś tam swoje podejrzenia co do przyczyny, ale na razie poczekam, żeby to sprawdzić. Abby zachowuje się teraz egoistycznie, cóż mogę powiedzieć? Mam nadzieję, że wszystko się wyjaśni, bo do tego dochodzi jeszcze Liam, i tutaj muszę się dłużej nad tym zastanowić. Dlatego czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością. x

    W wolnym czasie zapraszam do siebie. :)
    http://banshee-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń