- Dlaczego stoicie jak słupy? Niech któryś do
niej pójdzie – zareagowała Ines.
- Ale który?- Niall trafił w samo sedno.
- Zagrajcie w kółko i krzyżyk – rzekła z
irytacją.
Kiedy spostrzegła, że się rozglądają jakby w
poszukiwaniu kartki i długopisu, ze złością popchnęła Harry’ego w kierunku
schodów.
- Idź i nie denerwuj mnie- pogroziła mu
palcem.
Już bez zbędnych słów, z duszą na ramieniu
ruszył w stronę pomieszczenia, w którym się znajdowałam. Nerwy zjadały go od
środka. Zupełnie nie wiedział jak się zachować. Czuł ogromną presję. Mógł być
ojcem tego dziecka, a nie był na to w żadnym aspekcie przygotowany. Był
beztroski, nieodpowiedzialny, a decyzje podejmował bez namysłu. Nie dawał się
na rodzica.
- Abby?- Wymówił moje imię, ostrożnie
wchodząc do pokoju.
Płakałam nadal siedząc pod ścianą. Twarz
miałam schowaną w kolanach. Trzęsłam się i co chwilę pociągałam nosem.
- Abbs, nie płacz… - usiadł przy mnie.
- Harry, ja kompletnie nie wiem, co robić –
ciepło jego ciała automatycznie mnie przyciągnęło.
Uznał to za pozwolenie, objął mnie i
pocałował w czubek głowy.
- Nie wiem jak się teraz czujesz, ale chcę
żebyś wiedziała, że ci pomożemy. Wszyscy. Bez względu na to czy ojcem jestem ja
czy Lou – mówił cicho.
- Musimy iść na badanie. Nie chcę cały czas
się zastanawiać, z którym z was się puściłam..- warknęłam, bardziej na siebie
niż na niego i gwałtownie wstałam.
- Nigdy więcej tak nie mów!- Podniósł głos,
chyba pierwszy raz w stosunku do mnie.- Jesteś wspaniałą osobą i nie pozwolę
żebyś tak o sobie mówiła. Rozumiesz?- Patrzył w moje zdziwione oczy.
Nie zdążyłam nic powiedzieć, bo wszedł Louis.
Miał minę jak zbity pies.
- Chyba moja kolej…- powiedział niepewnie.
Harry kiwnął głową, pocałował mnie w policzek
i wyszedł. Stałam przy oknie. Wstyd mi było spojrzeć Tomlinsonowi w oczy. Oni
nie chcieli widzieć we mnie puszczalskiej, ale jak to inaczej nazwać? Bałam
się. Znowu się bałam. Tak jak po śmierci mamy, gdy zostałam właściwie sama ze
swoimi lękami i w pobliżu nie było nikogo, kto mógłby mi pomóc.
Nagle
poczułam męskie i silne ramiona Lou oplatające mnie w talii, jego podbródek
opierający się o moje ramię i ciepły oddech na szyi.
-Miód i pomarańcze. Zawsze mi się z tobą
kojarzą – wyszeptał wprost do mojego ucha.
Jego głos był taki zmysłowy i kojący. Złożył
delikatny pocałunek na mojej szyi. Drgnęłam i szybko odwróciłam się w jego
stronę. Bez zastanowienia wpiłam się w jego malinowe usta. Potrzebowałam tego
jak niczego innego. Odwzajemnił pieszczotę. Potem spojrzeliśmy sobie w oczy.
- Abigail Rosalie Sanchez, chyba się w tobie
zakochałem – wyznał, a z jego spojrzenia można było wyczytać tylko i wyłącznie
miłość.
Tydzień później we trójkę udaliśmy się na
test. Harisson zrobił mi przy okazji komplet ciążowych badań. Z
niecierpliwością czekaliśmy na wynik. Źle się czułam, było mi słabo i
niedobrze. Lekarz twierdził, że to normalne. Chodziłam po korytarzu jak obłąkana,
podczas, gdy Harry i Louis siedzieli, na pozór spokojnie. Hazza bawił się
palcami, a Lou przygryzał wargę.
- Jeśli ktoś zaraz nie przyjdzie to zemdleje,
przysięgam…- warczałam pod nosem.
- Przestań nam grozić – Lou posłał mi swój
piękny uśmiech.
- Nie grożę.. Eksploduje z tej niepewności,
mam już tego dosyć…- trzęsły mi się ręce.
- Uspokój się, nerwy szkodzą dziecku –
odezwał się Styles.
Usiadłam obok niego i starałam się uspokoić.
Miał rację. Może i nie chciałam tego dziecka, ale nie zniosłabym gdyby stała mu
się krzywda.
- Zapraszam państwa do gabinetu – nagle
pojawił się lekarz i wpuścił nas do siebie.
Jedna moja dłoń była schowana w dłoni
Harry’ego, druga Louisa. Ściskałam obie równie mocno. Usiedliśmy na krzesłach.
- Proszę mówić, nie wytrzymam dłużej –
poprosiłam.
- Który z panów to Louis Tomlinson?- Przenosił
wzrok z jednego na drugiego.
- To ja…- głos mu drżał, a ja nie mogąc
wytrzymać z emocji, wstałam.
- Tak, więc gratuluję. Zostanie pan ojcem – powiedział
z lekkim uśmiechem.
Mój świat zawirował, zobaczyłam tysiące
gwiazd i na końcu ciemność. Znowu zemdlałam.
_________________________________________________________________________________________________________
Obudziłam się w szpitalnej sali. Poczułam, że
do ręki mam podłączoną kroplówkę. W głowie mi się kręciło i strasznie chciało
mi się pić. Rozejrzałam się i napotkałam zielone tęczówki Harry’ego. Chciałam
się podnieść, ale mnie przytrzymał.
- Leż. Lekarz kazał ci odpoczywać- głaskał
moje włosy.
-Harry, przepraszam cię za tą całą sytuację. Jestem głupia..
- Po pierwsze nie ma, za co, a po drugie nie
jesteś głupia. Po prostu się stało. Jeśli cię to pocieszy, to chyba
przypomniałem sobie coś z tamtej nocy. Nie uprawialiśmy seksu. Zasnąłem i Lou,
jakby to powiedzieć, zajął moje miejsce..- wyjaśnił z lekkim rozbawieniem.
Przemilczałam to.
- I jeśli mam być szczery to cieszę się, że nie
jestem ojcem twojego dziecka, wiesz?
- Dlaczego? Aż tak mnie nie lubisz?
- Nie. Po prostu nie dojrzałem do ojcostwa.
Lou to zupełnie inna bajka. Jest ode mnie starszy, bardziej odpowiedzialny i
zawsze mówił, że chciałby być młodym tatą.
- Nie jesteś zły ani zawiedziony?- Próbowałam
się upewnić.
- Nie. Zresztą spójrzmy prawdzie w oczy. Nie kochamy się, jesteśmy dobrymi
przyjaciółmi. Trzeba powiedzieć mediom prawdę i tyle – uśmiechnął się uroczo.
- Kiedy ty to mówisz, to wydaję się być
bardzo proste – chwyciłam go za rękę.
- Bo takie jest. Nieważne, co mówią ludzie. Z
pewnych źródeł wiem, że Lou cię kocha – powiedział tajemniczo.
- Skąd o tym wiesz?
- Właśnie mi o tym powiedziałaś – roześmiał
się głośno.
- Podpuściłeś mnie…- zaśmiałam się.
- Ty też go kochasz? Wiesz, to mój przyjaciel
i chciałbym żeby był szczęśliwy.
- Szczerze to nie wiem. Do tej pory byliśmy
tylko przyjaciółmi. To stało się tak szybko, że nie zdążyłam o tym nawet
pomyśleć.
- Poradzicie sobie. A teraz odpoczywaj, Lou
niedługo przyjdzie – wstał, ucałował mnie czule w czoło i wyszedł.
Poradzimy. Jasne. Łatwo powiedzieć. To we
mnie rośnie dziecko, to ja będę musiała z wszystkiego rezygnować. Na pewno nie
mam zamiaru wymagać od Louisa poświęcenia. To, co jest między nami, to nie
miłość. Przynajmniej jeszcze nią nie jest. Jak z przyjaciół nagle stać się
parą, rodzicami? Nie wiem, czy będę w stanie stworzyć z nim poprawny,
szczęśliwy związek, a co dopiero rodzinę. Może on mnie kocha, ale ja jestem tak
skołowana i zagubiona, że nie wiem, co czuję. Postąpiłam bardzo
nieodpowiedzialnie, zatapiając się w alkoholu tak, aby doprowadził mnie do
łóżka, z którymś z nich. Powinnam mieć więcej oleju w głowie. Wtedy nic by się
nie stało. Nie będę nikomu komplikować życia. Już współczuję mojemu dziecku.
Dorastanie w show biznesie, z myślą, że rodzice są obrzydliwie bogatymi
gwiazdami popu już samo w sobie jest demoralizujące. Kiedyś moja córka lub syn
stwierdzą, że nienawidzą mnie za to, że nie mieli normalnego dzieciństwa, bo
dziennikarze nie dawali im żyć, a rodziców wiecznie nie było w domu. Obrazy
tych sytuacji przeskakiwały mi przed oczami. Nie chcę przeżywać tych dramatów.
Najlepiej dla mojego maleństwa będzie, gdy znajdę mu kochającą rodzinę z dala
od mediów. Może jak dorośnie, zrozumie moje postępowanie. Łzy napłynęły mi do
oczu. To nie tak miało wyglądać. Najpierw chciałam osiągnąć swoje cele w
karierze, potem znaleźć kogoś właściwego, ustatkować się, dopiero później mieć
dzieci. Pragnęłam kochającej się, pełnej, szczęśliwej i spokojnej rodziny. A
jak mogę ją stworzyć, gdy paparazzi i fani śledzą każdy mój krok, a z Louisem w
zasadzie nic mnie nie łączy? Niestety. Popełniłam błąd, za który przyjdzie mi
słono zapłacić. Będę musiała oddać moje własne dziecko obcym ludziom.
Rozpłakałam się, chowając twarz w poduszkę. Sama myśl na ten temat boli. W
takim razie, kiedy będę oddawać maluszka, z pewnością umrę. Umrze część mnie i
nic nie będzie w stanie mi pomóc.
______________________________________________________________
______________________________________________________________
Witam ponownie moje drogie :)
Postanowiłam dodać kolejny odcinek.
Chociaż mam wrażenie, że Was za bardzo rozpieszczam xD
Co Wy na taki rozwój wydarzeń?
Mam nadzieję, że Was zaskoczyłam :)
Dziękuję serdecznie za komentarze, są naprawdę budujące, ale nie obraziłabym się gdyby było ich nieco więcej.
Całuję :* <3
Tak, tak , tak ! ♥ Lou tatą.♥ Jestem usatysfakcjonowana, że to on zostanie ojcem...;) Sory Harry, ale wolę Louisa.xd
OdpowiedzUsuńNie dziwię sie Mii (znów mam problem z odmianą...), że jest przerażona... Dziecko w tak młodym wieku... Kurczę.. Dzidzi jest zawsze ogromnym wyzwaniem i wiążę się z odpowiedzialnością... Czy Mia i Lou dadzą sobie radę...? Mia, jeśli jej to nie przerośnie, to tak, ale Lou..? xd On zawsze będzie dla mnie wariatem..Możliwe, że widzę go gdzieś bawiącego się z dzidzi, ale czy poradzi sobie z wychowaniem, nocnym wstawaniem itp?
Kurczę, rozdział jest przecudowny. Przepełniony emocjami, wątpliwościami.. Ach.. Fantastyczny;)
Pozdrawiam, mam nadzieję, że nowy będzie szybciutko;*
LOU, GRATULUJĘ.
OdpowiedzUsuńTo tak na początek. Tak się właśnie dzieje pod wpływem zbyt dużej ilości alkoholu i właśnie zdarzają się takie rzeczy. Ale mimo wszystko nie można się nad sobą użalać, tylko wziąć się w garść i wziąć odpowiedzialność za to, co się zrobiło. Razem z Louisem Mia powinna właśnie tak postąpić. Nie może oddać dziecka. Możliwe, że teraz go nie chce i boi się o jego przyszłość, ale niech tylko poczeka aż zacznie ją kopać lub po prostu kiedy przyjdzie już na świat. Nie będzie chciała się z nim rozstać. Więc mam nadzieję, że nie zrobi jakiejś głupoty. Cieszę się, że to właśnie Louis został ojcem. Dla tej dwójki jest jakaś szansa, zresztą Tomlinson właśnie wyznał Abby swoją miłość i jestem niemal pewna, że niebawem dziewczyna odwdzięczy się tym samym. Natomiast ona i Harry to bardzo dobrzy przyjaciele i jak powiedział sam Styles - ja również nie widzę go na razie w roli ojca. Także czekam na rozdział następny, cieszę się, że nas tak rozpieszczasz, oby tak dalej! Dużo weny, całuję <3
Ciesze się, że ojcem okazał się być Louis. Harry miał rację, on się do tego nie nadaje. Louis jest starszy i jeśli chce, potrafi być dojrzały. Mam nadzieję, że będzie wspierał Abby, bo ona teraz tego bardzo potrzebuje. Jestem ciekawa kiedy ich relacja między nimi się rozwinie. Louis powiedział, że ją kocha. Wow, to wieeelki krok. Co dalej? Czy Abby i Harry ogłoszą publicznie, że nie są już razem? Mam nadzieję, lepiej unikać problemów.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Abby zdecyduje sie jednak zatrzymać dziecko, bo oddanie go/jej na pewno bardzo na nią wpłynie. To strasznie przykre:c
Czekam na następny!
Serdecznie zapraszam do nowo założonej recenzalni "Kolorowe recenzje"! Zapraszam do zgłoszenia swojego bloga do naszej recenzalni. Poznasz recenzję swojego bloga i dowiesz się, co jest idealne, a co musisz jeszcze poprawić.
OdpowiedzUsuńhttp://kolorowe-recenzje.blogspot.com/
Poszukujemy kogoś do współpracy,na okres próbny przyjmujemy każdego;)