piątek, 10 stycznia 2014

Siedem


Rozdział specjalnie dla @estasoledad13, mojej Tessie <3

Liam tak jak obiecał, zabrał mnie ze sobą. Założyłam biały t-shirt z nadrukiem, bordową spódnicę i ulubione trampki <klik>. Twarz pokryłam tylko delikatnym makijażem, a włosy miałam rozpuszczone. Li stwierdził, że wyglądam ‘świeżo’. Rozbawił mnie tym tekstem. Całą drogę usiłowałam się skupić i poukładać w głowie przebieg rozmowy z Tommo. Musiałam się przede wszystkim dowiedzieć, czego ode mnie chce. Gdy wysiedliśmy z auta, chłopak widząc, że się denerwuję posłał mi swój przeuroczy uśmiech mówiący, że wszystko będzie dobrze. Przepuścił mnie w drzwiach willi, odłożył kluczyki na szafkę w holu. Z salonu dało się słyszeć głosy i śmiechy pozostałych chłopaków. Zajrzałam do pomieszczenia i zobaczyłam, że grają na Xboxie. Kiedy muzyka wydobywająca się z telewizora ucichła, dałam o sobie znać, machając do wszystkich.
- Lou, mogę Cię prosić na słowo?- Odezwałam się w końcu, ale było to dla mnie strasznie ciężkie.
Chłopcy w milczeniu spojrzeli najpierw na mnie potem na niego. Tomlinson dopił swój sok i wyszedł na taras. Czy to miało znaczyć, że mam iść za nim? Zdałam się na swoją kobiecą intuicję i podążyłam za chłopakiem. Siedział na leżaku. Przesunął swoje wyprostowane nogi, gdy podeszłam i pozwolił mi usiąść. No tak. Dziękuję łaskawco.
- O czym chciałaś porozmawiać?- Rzekł beznamiętnie, patrząc przed siebie.
- O nas – zdaje sobie sprawę z tego, jak bardzo dziwnie to zabrzmiało i zauważyłam jak drgnął.
- To znaczy?
- Chcę wiedzieć, czego ode mnie oczekujesz. I nie mów, że niczego, bo Ci nie uwierzę. Jakbyś niczego nie chciał, nie zachowywałbyś się tak – bawiłam się nerwowo palcami.
- A co chciałabyś usłyszeć?- Spytał podchwytliwie.
- Prawdę, Lou – odważyłam się spojrzeć mu prosto w oczy.
Chyba go zaskoczyłam, bo przez kilkanaście sekund milczał.
- Prawda jest zbyt trudna, tak?- Naciskałam.
- Nie. Lubię Cię – powiedział to tak nieszczerze, że aż mnie zabolało.
- Lubisz mnie i dlatego się nade mną pastwisz?
- Nie spodziewałem się, że po rozstaniu z Ellie ktoś podziała na mnie tak jak Ty. Targały mną sprzeczne uczucia.
- Nie wpadłeś na to, że poczułam się jak zabawka w Twoich rękach?- Spytałam z żalem.
- Przepraszam, nie chciałem. I nie mam do Ciebie pretensji o to, że mnie spoliczkowałaś. Należało mi się – uniósł się do pozycji siedzącej.
- Więc o co chodzi?
- Zależy mi na Tobie, wcześniej nie potrafiłem się do tego przyznać – wyznał a ja myślałam, że zlecę z leżaka.
Zbliżył się do mnie, splótł swoją dłoń z moją. Drugą ułożył na moim policzku.
- Nie, nie, nie – odtrąciłam go.- Przestań mi robić wodę z mózgu – usłyszałam czyjeś kroki.
- Abby, wszystko w porządku?- Harry pojawił się w tarasowych drzwiach.
- Tak – wstałam, gdy podszedł i bezradnie wtuliłam się w jego ramiona.
- Co jej znowu zrobiłeś?- Warknął na przyjaciela.
- Lou nic mi nie zrobił, po prostu rozmawialiśmy. Nie kłóćcie się – obroniłam Louisa.
- No właśnie. A Ty w końcu mógłbyś przestać się wtrącać – ułożył się z powrotem na leżaku.
- Przestańcie! Nie powinnam być powodem Waszych nieporozumień!- Odsunęłam się od Stylesa i spojrzałam raz na jednego, raz na drugiego.
- No dobra, przepraszam – Hazza podał dłoń kumplowi, uśmiechając się łagodnie.
Louis ją uścisnął i humor powrócił. Spędziłam z nimi jeszcze godzinę i wróciłam do Ines.
- Czego się dowiedziałaś?- Zaczęła przyjaciółka.
- Że nagle Louisowi zaczęło na mnie zależeć. I chyba chciał mnie pocałować – powiedziałam, łapiąc się za głowę.
- Ty to masz zamieszanie. To wszystko przez ten cały związek z Harry’m. Mówiłam Ci, że w końcu się ta sprawa skomplikuje.
- Miałaś rację, jak zawsze – jęknęłam.
- A Ty coś do niego czujesz?- Podała mi mój ulubiony jogurt.
- Do Lou? A bo ja wiem? Jakiś pociąg fizyczny. Jest między nami chemia, ale nie wiem czy mogłaby się przerodzić w coś więcej – powoli otworzyłam opakowanie i zanurzyłam łyżeczkę w aksamitnej papce.
- Pamiętaj. Nie rób mu nadziei, dopóki nie będziesz pewna w stu procentach – pouczyła mnie.
- Masakra… - oparłam czoło o kolano.

<Trzy miesiące później>
Mniej więcej tyle czasu zajęło mi dopasowanie się do grafiku Enrique.  W końcu nakręciliśmy nasz teledysk do piosenki ‘ Takin’ back my love’. Harry był przy kręceniu wielu scen. Zachowywał się oczywiście jak na zazdrosnego chłopaka przystało. Sprzeciwiał się, gdy reżyser życzył sobie mojego bliskiego kontaktu z latynosem. W przerwach między nagraniami charakteryzatorki poprawiały mój makijaż, bo byłam blada jak ściana. Od kilku dni razem z Ines źle się czujemy.  Jadłyśmy ostatnio chińszczyznę i podejrzewam, że nam zaszkodziła. Obie wymiotujemy, wyglądamy jak duchy i w ogóle lepiej nie mówić. Naprawdę do tej pory myślałam, że obie cierpimy na to samo. Dopóki nie zemdlałam na planie. Zabroniłam komukolwiek wzywać karetkę i mówić o tym. Uznaliśmy to za przemęczenie. Po powrocie do domu usiadłam w salonie z Nessie.
– Jak się czujesz?– Spytałam przyjaciółkę, która siedziała pod kocem.
– Okropnie. Chyba wyrzygałam już cały żołądek…– jęknęła.
– No, a ja zemdlałam na planie – oznajmiłam tak jakby to było coś normalnego.
– Jak to zemdlałaś? O ile dobrze wiem przy zatruciu się nie mdleje – zaniepokoiła się.
– Też to wiem. Dlatego obawiam się, że jestem w ciąży…– te słowa ledwo wyszły z moich ust.
– W ciąży? Ale, z kim?
– Z Lou albo z Harry’m. Nadal nie wiem, z kim spałam tamtej nocy…– miałam mętlik w głowie.
– Musisz zrobić test..– zaczęła.
– Mam aż sześć. Z różnych miejsc i różnych producentów. Pójdziesz ze mną do łazienki?– Spojrzałam na nią z nadzieją.
– Pójdę. Zawsze w ważnych chwilach byłam przy Tobie – chwyciła mnie za rękę.
Na miejscu zrobiłam każdy test po kolei. Odczekałyśmy odpowiednią ilość czasu. Okazało się, że tylko jeden wynik był negatywny.
– Nie mamy stuprocentowej pewności. Nie denerwuj się. Zdążymy jeszcze pojechać do lekarza – pocieszała mnie.
– Jeśli jestem w ciąży to nie wiem, co zrobię… Już nawet nie chodzi o karierę, ani o wiek. Jestem dorosłą, dojrzałą emocjonalnie kobietą, która osiągnęła sukces, ale nie myślałam o dzieciach. Tym bardziej z nim. To znaczy z nimi… Kurwa, sama już nie wiem..– jednym ruchem ręki zrzuciłam wszystkie testy z umywalki.
Ines postawiła mnie na nogi, wezwała taksówkę i zawiozła mnie do ginekologa. Oby tylko dziennikarze nie zwęszyli za szybko sensacji. Bo będzie po mnie. Doktor Harisson był człowiekiem zaufanym. Oferował pełną dyskrecję. Lubiłam go za to. Zrobił mi USG. Z każdą chwilą coraz mocniej ściskałam dłoń Ines. Przymknęłam oczy, gdy tylko zaczął mówić.
– Widzę tutaj malutkiego człowieka pani Sanchez. Jakieś 15 mm, mogę powiedzieć, że to 9 tydzień. Gratulacje– jego słowa dudniły mi w głowie, po czym znowu zemdlałam.
Gdy mnie ocucili upewniłam się czy nie śnię. Niestety nie śniłam.
– Musi teraz pani o siebie dbać. Ograniczyć nerwy i stres, zdrowiej jeść i dużo odpoczywać. Przepiszę odpowiednie witaminy– zabrał się za wypisywanie recepty.
– Panie doktorze, bo jest taka sprawa… Jest dwóch potencjalnych ojców i…– głupio mi było o tym mówić.
– I chciałaby pani wiedzieć czy na tym etapie można potwierdzić ojcostwo? Oczywiście. Proszę przyjść razem z nimi, pobierzemy próbki do badań i wszystko będzie jasne – powiedział to z takim spokojem jakby często spotykał się z takimi przypadkami.
– Rozumiem, dziękuję panu bardzo – wzięłam od niego receptę i zdjęcie USG, a Ness wyprowadziła mnie z gabinetu.
– Dobrze się czujesz?– Spytała gładząc moje włosy.
– Biorąc pod uwagę fakt, że zaszłam w nieplanowaną ciążę i w dodatku nie wiem, z kim, to świetnie. I nadal mi niedobrze…– skrzywiłam się.– Ten szpitalny zapach mnie odrzuca, chodźmy stąd.
– Jedziemy do chłopaków?
– Nie chcę, ale chyba nie mam wyjścia…
Godzinę później zjawiłyśmy się u 1D. Wszyscy od razu zauważyli, że coś jest nie tak. Zwołałam całą piątkę do dużego pokoju. Ta sprawa dotyczyła nas wszystkich. Harry pocałował mnie w usta, patrzył na mnie z niepokojem.
– No mów, o co chodzi?– Niecierpliwił się Zayn.
– O to – położyłam na przeszklonym stole zdjęcie z USG.
Lou wziął kartkę w dłonie, przyjrzał jej się i przekazał dalej. Widziałam, że w ogóle nie rozumieją, co to znaczy. Dopiero Liam rozszyfrował znaczenie tej fotki. Bez słowa mocno mnie przytulił, widząc moją smutną minę.
– Nie martw się – szepnął.
– Jesteś chora? Umrzesz?– Dopytywał się z przerażeniem Nialler.
– Ona jest w ciąży głąbie– wyjaśnił mu Payne.

W pokoju zapadła grobowa cisza. A ja, pierwszy raz w życiu, wybuchłam płaczem w ich towarzystwie. Nie chciałam żeby na to patrzyli, więc pobiegłam do pokoju Harry’ego. Trzasnęłam drzwiami i usiadłam pod ścianą. Z bezsilności zaczęłam się zsuwać po niej w dół. Schowałam twarz w dłoniach. Prasa nie da mi żyć, a moje dziecko nie będzie miało normalnego dzieciństwa. Tylko tą myśl miałam w głowie. Nie obchodziło mnie, który z nich jest ojcem. Wiedziałam, że jeśli donoszę ciążę, to nie mogę zatrzymać maleństwa.
______________________________________________________________________________

Witajcie ponownie :)
Nie wiem czy ten rozdział przypadnie komukolwiek do gustu. Obawiałam się tego przeskoku w czasie. No, ale zdaje się na Wasze opinie.
Nie zabijcie mnie tylko :*
Ogromnie dziękuję za piękne komentarze pod ostatnim rozdziałem.
Gorąco całuję :*

5 komentarzy:

  1. A jednak musiałam dzisiaj pochłonąć ten rozdział, bo za bardzo mnie ciekawił. Zresztą, jakoś odechciało mi się już spać.
    Przyznam szczerze, że Louis na początku rozmowy z Mią strasznie działał mi na nerwy. Zachował się tak, jakby kompletnie nie obchodziło go to, co miała mu do powiedzenia. Jakby jej w ogóle łaskę robił, że wyszedł z nią porozmawiać. Miałam ochotę strzelić go wtedy w ten śliczny łeb. Ma szczęście, że swoimi szczerymi (w końcu!) słowami odkupił winy. Cieszę się, że wyznał uczucia i był uczciwy wobec dziewczyny. Zależy mu na niej, no przynajmniej tak twierdzi. Mógłby tylko okazywać to w jakiś sposób przyjęty z ogólnymi normami, bo chyba trochę mu odwalało. Ale teraz zapewne przestanie, bo jej wiadomość wszystkich zgasiła! W sumie można było się tego spodziewać po takiej nocy. Ale ja jestem zaskoczona, że właśnie taki zwrot akcji. I wciąż pozostaje pytanie, tym razem o głębszym znaczeniu: któż to będzie ojcem? Ale zgłaszam sprzeciw od razu! Jak Mia może myśleć o oddaniu dziecka? :O Mam nadzieję, że to tylko pod wpływem emocji, naprawdę. Jeśli ona nie zmieni decyzji, nie wiem, co jej zrobię, przysięgam. Jak można oddać własne dziecko? Rozumiem, że boi się o jego przyszłość i tak dalej, ale przecież.. będzie dla niego matką, na pewno zapewni mu odpowiednią ochronę i będzie przy niej bezpieczne. Wszystko niech zrobi, ale nie porzucenie, bo tego nie zniosę, naprawdę. No nic, czekam na rozdział kolejny. AHA! I dziękuję jeszcze raz za dedykację <3 Dużo weny, kochana!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow, Lou zależy na Mii ( jak to się odmienia. xd) ale nie zachowuje się jak ktoś, komu zależy... Chociaż ludzie, którzy nie chcą, by inni dowiedzieli się o ich uczuciach kłamią i dziwnie się zachowują...
    I ta ciąża... Kurwa mać, za przeproszeniem!
    Będzie z Lou, nie ? xdd♥ Taaak.♥ Dziecko będzie Lou. xd
    Kurwa, po raz drugi.Jeśli ona odda dziecko, to osobiście ją dorwę i kudły powyrywam i zajebie na miejscu. Mia nie jest wredną, zimną suką. Nie odda dziecka...
    Cóż, rozdział jest fantastycznym moim zdaniem.:) Emocjonalny, ale fantastyczny
    Mi przypadł do gustu i to bardzo. ;p A teraz muszę iść do spowiedzi, bo zbyt się uniosłam po ostatnim zdani... xdd
    Cóż.. Dużo weny, moja Droga.;*
    Całuję. ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Louis mnie irytuje. Wydaje mi się, że dla niego wszystko jest grą, zabawą. Niby mówi, że zależy mu na Mii co nie, a tak naprawdę zachowuje się niedorzecznie i dziwnie. Nie rozumiem go.
    ONA JEST W CIĄŻY?!?!?! ŻE CO?! Boże, mam nadzieję, że z Harrym, nie z Louisem. Nie, błagam, mam nadzieję, że ona zmieni zdanie i nie odda dziecka. Z jednej strony ją rozumiem, bo sława, brak prywatności i tak dalej, ale.,.. Kurcze, no, powinna zatrzymac maleństwo.
    Rozdział pełen emocji, ale jest świetny! Życzę masy weny i czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  4. Miałam trochę wolnego czasu więc zajrzałam sobie do ciebie i szczerze powiem, że nie żałuję zaczęcia tej historii. Pomysł jest bardzo ciekawy, cała akcja rozgrywa się również interesująco więc nie mam się w sumie do czego przyczepić :) Lubię takie opowiadania. Teraz pozostaje nam tylko czekać na to, kto będzie ojcem maluszka, które nosi w sobie Abby. Mam nadzieję, że nie usunie ciąży! Nie wolno! No i podejrzewam, że ojcem będzie LouLou? Hehehe, i ta reakcja Horana "Jesteś chora? Umrzesz?" Jejuu, Nialler jest słodki :D Jestem bardzo ciekawa nowym rozdziałem, poinformujesz mnie na blogu, albo na TT? Będę bardzo wdzięczna, z góry dziękuję <3

    twitter: @_houis
    blog: turn-back-time-1d || january-fanfiction

    PS. Masz bardzo ładny szablon :) Skąd go wzięłaś? Jest śliczny ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Kurczę, pochłonęłam to opowiadanie jak ciastka. A ja traktuje ciastka tak poważnie jak Niall *robi znaczącą minę*. W ogóle nie odczułam tego, że rozdziałów jest aż siedem. Prędzej powiedziałabym z załamaniem TYLKO siedem. Na pewno będę czytać następne, bo jestem ciekawa całej akcji. Liczę na A i L <33 LOVE IT <3
    xx
    Niewierna
    [nie zauważyłam spamu więc jestem zmuszona...]
    Jeśli lubisz tajemnicę i dreszczyk emocji...
    Poznaj postaci kontrowersyjne, niemające prawa bytu, miłość silniejszą od śmierci, żądze krwi... Poznaj świat, w którym żyjesz od ich strony, od strony Nieśmiertelnych.
    Jedna dziewczyna zdziałała tak wiele...
    Ty też możesz, bo twoje istnienie nie musi skończyć się w godzinie śmierci, wystarczy, iż znajdziesz drogę, drogę do kraju, który umiera.
    Zayn Malik, Liam Payne, Harry Styles w historii:
    http://podroz-do-kraju-ktory-umiera.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń